piątek, 8 listopada 2013

Kobieta i szycie

Tak się zastanawiałam nad tytułem tego wpisu: 
Hmmm: Chce się szyć! 
albo Szycie moje... 
albo Szyjmy dłużej
no, jak zwał tak zwał:
bardzo lubię ten mój krawiecki bałagan. Czasem popadam w heroiczny szał porządkowania towaru (w czym pomagają np. takie cud-pojemniczki na śrubki z  Conrada ) ale w czasie pracy znów wszystko zaczyna się kłębić i kipieć.





 Troszku jak po bombie, nieprawdaż?
***
Poniżej, że tak szumnie powiem DOKUMENTACJA powstawania jednej z wyszywanek. Temat: Lis lunatyk opowiada nieszczęsnej Marysi ( tej od krasnoludków) jak romantyczną i zarazem niewinną jest osobą





różnice w nasyceniu kolorów biorą się stąd , że w miarę postępów pracy  cykałam foty to przy świetle dziennym, to elektrycznym. 
Albo o zgrozo- przy lampie błyskowej.



i jeszcze lisie fragmenty




A niebawem reportażyk z powstawania najnowszej szmatki. Do zobaczenia!

44 komentarze:

  1. Mniaaammmm.... jak ja lubię tu zaglądać .Dziękuję za wszystkie niebiesko-żółte rozweselacze i umilacze życia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem, niczym skąpiec z renesansowego obrazu, oglądam te pasmanteryjne precjoza dla samej ich urody. Pasę oko.
      I ten grzechot w pudełeczku, kiedy się miesza palcem koraliki ohhh, rozkoszne.
      Ekstaza równa Ameliowej przy jedzeniu malin.

      Usuń
  2. Najfajniejszy jest ten moment kiedy lis nie ma oczu-a potem ma! Żyje!! Jest!
    A bałagan-to po prostu entropia, prawo natury, nie ma na to innej rady jak polubić, tak lubimy jak lisy, krasnoludki, kotki i księżyce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, jaka równoległość światów :o) Właśnie czytam przepis na BROWNIE i sprawdzam osobiście czy czekolada jest dość gorzka.

      A co do oczu, to przejęłam się już w cielęctwie nastolęctwie zdaniem, że OCZY trzeba malować na końcu. Bo jak postać spojrzy na ciebie, to już koniec- nic nie zrobisz. Czasem się nie da, bo spojrzenie najważniejsze, ale tu tematem głównym było lisie PR. Księżycowy bajer na całego.

      Usuń
    2. Muahahaha!!!
      Ta Brownie od brownie ciach to była ponoć zapominalska bibliotekarka imieniem Brownie, co to wzięła i zapomniała wsypać proszku do pieczenia do czekoladowego ciasta i tak powstały brownies :))))))

      Usuń
    3. Ha, zapytam córkę, jak ona z tymi oczami uważa... Bo ona ostatnio kotom takie oczy robi, że hej, na pół pyszczka! :-)

      Usuń
  3. jakby tam moja trzyipółatka wpadła... no jakby wpadła... to te kolory wszystkie, by zmieszała i zdziwiła się, że jak te niebieskie i żółte się łączy to nie wychodzą zielone :)
    a tak serio - bardzo fajnie było podejrzeć miejsce pracy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A znasz fotki z
      http://www.flickr.com/photos/64679171@N03/sets/72157627099370044/?share=mail
      Jeśli link kopiuj/wklej nie zadziała - na www.polskiailustracjadladzieci na lewym marginesie u dołu jest okienko PRZEZ DZIURKĘ OD KLUCZA
      z fotami z pracowni ilustratorów- kot jako podpórka do pędzli u Ewy i Pawła Pawlaków, arcyapetyczna ściana książek u Joanny Olech, hamak z widokiem na morze w sopockiej pracowni Ewy Poklewskiej Koziełło, i koleżanka Bajerowicz przy pracy i sam Maestro Wilkoń...

      Usuń
    2. Oooo, ciekawie się ogląda! :-)

      Usuń
    3. znam! długie minuty spędziłam nad każdym zdjęciem :) każdy detal musiałam obejrzeć ;D

      Usuń
    4. No właśnie trzeba ponamawiać innych ilustratorów,żeby nas wpuścili do swoich pracowni. Wszyscy obiecują, że tak, tak jasne, super pomysł i ogólnie figulas z makulasem.
      Może by tak zacząć od kolegi de Latoura ?
      Zmasowany atak by pomógł.



      http://obrazkiniewiadomopoco.blogspot.com/

      Usuń
  4. od rana próbuję się tu wpisać, ale coś nie działa.. może tym razem się uda?
    naprawdę cudne są te wyszywane ilustracje! ileż to wymaga pracy, dokładności! podziwiam bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjaciele zamykają to w spiżowe słowa: MATKO, WASIUK,ŻE TEŻ CI SIĘ CHCE!
      A to idzie tak: najpierw trafiam na jakaś wstążeczkę, no to muszę ją porównać z tymi które mam w szufladzie, prawda? I bardzo ciekawa jest kwestia, czy to jest dokładnie ten odcień żółci, który ma polar, taki w prążki, hmmm, a gdyby ten w prążki połączyć z gładkim bardzo podobnym... Wyciągam ze ściennej szafy jeden kubik z polarami, drugi, ten kolor którego szukam jest w piątym, ósmym, cyk ledwie się człowiek zorientuje minęło 5 godzin a ze szmatki łypie jakieś indywiduum, które aż się prosi o towarzystwo, więc wyciągam tę wstążeczkę co na początku...

      KURTYNA

      Usuń
    2. Cudna opowieść. Absolutnie rozumiem przekaz! :-)

      Usuń
  5. Tak, wyszywane ilustracje są przecudne.
    Zastanawiam się tylko gdzie ten wspomniany bałagan - w koralikach porządeczek i-d-e-a-ł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo to zdjęcie z koralikami w pudełeczku to jest mówiąc najogólniej
      >>>PRZED<<<

      Usuń
  6. Boszszszszsz - ten kot z pasiastym brzuchem............ Cudowny.......
    Muszę wziąć z Ciebie przykład - idę robić porządki - u mnie taki sajgon, że jak chcę przejśc, to odgarniam z podłogi nogą..........

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaa, SYNDROM ŚCIEŻEK, znam, znam- to jawny znak, że trzeba się brać za odgruzowywanie. Ale potem jest cudownie, tyyyle miejsca, odnajdują się przedmioty, których się szukało w zeszłym tygodniu, niektórzy- jak mój kolega Robercik meldują ekstatycznie:
    - Ty wiesz! Po sprzątaniu okazało się, że kuchnia wcale nie jest ślepa!

    OdpowiedzUsuń
  8. achchchchchchhchchchchchchch......bo coz innego napisac moge? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie mggę nic innego napisać jak DZIĘKUJĘ :o)

      Usuń
  9. Ach! Kolorowe szaleństwo :).
    Okrutnie śmieszy mnie nietoperek ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, uśmiech netoperka to codzienna porcja endorfin którą przyjmuję do organizmu.
      Uwolnię go niebawem elektronicznie- niech trafia chłopak pod strzechy , blachy i dachówki naszej pięknej Ojczyzny!

      Usuń
    2. Ten netoperek to mój wyrzut sumienia. ...Ostatnio o zwierzynie bardzo, bardzo intensywnie myślałam. Obiecuję publicznie, że do niego wrócę :)

      I jeszcze chcę napisać, że jestem zachwycona tym szyciem i porządkiem przy pracy. Nie wierzę, że możesz mieć bałagan :)

      Usuń
  10. Piękny lis, piękny warsztat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękny, piękny...Ty nie patrz na urodę, Ty patrz na charakter! :o)

      Usuń
    2. No fakt, w oczach to on ma takie nieprzyjemności jakieś....

      Usuń
  11. Jak ja uwielbiam jak mnie ktoś uwielbia :o)
    Bardzo, bardzo dziękuję!
    I lecę szyć.
    Polarowy towar- tym razem biało- różowo- czarny kłębi się na warsztacie. Jak tak ostro pomaluję w ciągu tygodnia, to w nagrodę, w weekend lubię sobie uszyć nową szmatkę.
    Czy jest na sali jakiś lekarz?

    OdpowiedzUsuń
  12. To ja też przy tej okazji napiszę o wielbicielu: mój półtoraroczny syn uwielbia Pani książki! Zwłaszcza tę o pojazdach. Potrafi siedzieć z nią sam, w skupieniu, i oglądać obrazki (komentując co parę sekund: "mummm mumm" - odpowiednik ogólnopolskiego "brum brum"), a co najlepsze - czasem trzyma przy tym książkę do góry nogami :)

    (ja też uwielbiam, właśnie te szyto-haftowane ostatnio mnie zachwycają zupełnie, więc z wielką frajdą podglądam warsztat)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy możemy ustalić, że MAM TYLE LAT CO WSZYSCY i w związku z tym piszemy tu sobie ze wszystkimi na TY. Bardzo proszę!

      Tę książkę o pojazdach zrobiłam właściwie na zamówienie społeczne. Jedna z Mam pisząca na forum o książkach dla dzieci i młodzieży napisała coś w deseń: Buuu... dlaczego nie ma ładnych książek dla malutkich chłopców zafascynowanych motoryzacją? Pomyślałam , że Bea mama pięciorga dzieci, jak z postów wynikało dzieci, które wychowują się wśród książek wie co pisze. I zaczęłam z pieśnią na ustach dziergać. Potem zaniosłam szmatki do jednego wydawcy, drugiego, trzeciego a oni równiutko dawali mi kosza. Kiedy mój entuzjazm dla sprawy walał się już w okolicy kostek, odezwał się Egmont. Książkę opracowała graficznie Dorota Nowacka. Pokażę parę stron z tej książki tu na blogu, mam chyba też parę zdjęć z cyklu- jak hartowała się stal czyli z pracy w procesie.

      Serdeczności!

      Usuń
    2. Z przyjemnością :) Możemy wszyscy mieć na przykład półtora roku :) A te wydawnictwa to głupie jakieś! Taka cudna książka, a przy tym trafia idealnie w zapotrzebowanie: nie wiem skąd się to bierze, miłości do samochodów synal na pewno nie nauczył się od nas (od nas mógł najwyżej do rowerów), a słyszymy "mumm mummm" około 1387 razy dziennie.

      Fotki z pracy w procesie - o, tak!

      Usuń
  13. Ja też uwielbiam! Zosia, Ty jesteś ostatnia w kolejce? To ja będę za Tobą stał, dobra?
    A moja trzynastoletnia córka kucnęła w zadumie na fotelu i wyjęczała, wpatrzona maślanym wzrokiem w monitor: "ja też chcę takie koraliki..."
    Aktualnie zachwycamy się stadnie Wawlem, zbieramy na baśnie i na stolarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i kurczę nie mogę napisać że też uwielbiam, bo wyjdzie na to że tu sobie z dzióbków pijemy, komplemencik za komplemencik i te pe. Poza tym Pan Sierotka jest czujny.

      Skupię się zatem na KORALIKACH. Mam tych pełnych pudełek coś z siedem ( w tym dwa z niebieskimi), ale to efekt kilkuletnich starań. Najlepsze koraliki to te malutkie, wymagające specjalnej igły,Większe udaremniły by skanowanie i nie pozwoliły na umieszczenie pracy pod szybą na wystawie. Dostaję koraliki od przyjaciół, na każdym wyjeździe pielgrzymuję do pasmanterii, kupuję w necie. Ogólnie te pudełka to widomy znak mojej szajby, bo ten zapas wystarczył by mi do 2235 roku.

      Usuń
    2. CHyba zaczniemy od pudełeczka, bo wygląda praktycznie, i cena kusi...

      Usuń
    3. Modeli pudełek jest kilka. Przegródki są mniejsze, większe. Warto jednak kupować pojemniki o jednakowych wymiarach ZEWNĘTRZNYCH, bo mają wypustki w wieczkach i wgłębienia w denkach, które pozwalają ustawić je w stabilny słupek.

      Usuń
    4. Ech, z takich pudełek to trzeba jeszcze umieć korzystać. Bo niektórym wszystko z pudełek wyłazi i trafić z powrotem nie może, i tak oto "Kopciuszek wiecznie żyw w twoim domu"

      Usuń
  14. A "Cudowną Studzienkę" można wygrać w konkursie. Zasady wyłuszczone są w poście "Złota kaczka". Losowanie 15.11.
    Stolarzy gratis firma jednak nie zapewna

    OdpowiedzUsuń
  15. Odpowiedzi
    1. To właśnie ów urok osobisty i futerko zapewniają mu sukcesy w kontakcie z Sierotkami Marysiami...

      Usuń
  16. Jejku, jakie piękne pierwsze zdjęcie!
    Jejku, jaki cudny lisek!!!
    O mamma mia, ile to roboty....

    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buba Bajdocja napisała:
      >O mamma mia, ile to roboty....<
      Co prawda, to prawda, płaskopupia nabawić się można!

      Usuń
  17. miłość od pierwszego wejrzenia istnieje...ba z każdym kolejnym głebsza i silniejsza jest...

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń