czwartek, 22 września 2016

"Normarnie"























Byłam w Chinach, byłam na plenerze ilustratorów w Krasnobrodzie( o czym za chwilę), byłam w Tatrach. A właściwie pod Tatrami, bo z epicentrum turystycznym staraliśmy się mieć jak najmniej do czynienia.
Tak wyglądała codzienna droga do sklepu. Mieli tam, niestety, niestety bardzo dobre drożdżówki. "Normarnie. Ze srem."



Pan Sierotka zarządził 10dniowe obchody urodzin...



...do których z wdziękiem przyłączyła się aura.



Chociaż ci w dolinach, w Poroninie, zachmurzenie mieli duże."Duuuuże proszpaniom"


Na domiar szczęścia- Gospodarze mieli psa.



Owczarka podhalańskiego a rebour....



...zwanego Wiewiórą, Kluską, Dżordżem Kluskejem...

...po prostu Mordątymoją

...Czarną Żmiją!





Musiałam sobie powtarzać kilka razy dziennie, że tylko ostatnia, garbata świnia mogła by ukraść psa ...


zwłaszcza takiego, którego kocha właściciel.

"Normarnie, pies, jak pies"



ale łatwo nie było się rozstać, o nie!
Polały się łzy.


 -----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Podziwialiśmy (no dobra, ja podziwiałam >>>znowu) podhalańskie kapliczki, czyli festiwal sztucznego kwiecia










To moja ulubiona-właściwie nie kapliczka tylko dzwonnica-" normarnie pani- pseciw buzy!"


kwiecie- żywe, sztuczne, lampki choinkowe, oraz świetlówka...


...a z boku pełnowymiarowe drzwiczki do dzwonnicy.

Cztery Maryje- najwyraźniej aby moc wzmóc!
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

A po 10dniach, jak nożem uciął- zrobiło się tak:







Jakby się tak dobrze przyjrzeć, to moja głowa gdzieś buja jeszcze w tych obłokach...




14 komentarzy:

  1. Ale na pewno kocha właściciel, na pewno??? To i tak trzeba wizytować! Spojrzałam na zdjęcia - "pejzaż w powieki miękko wsiąka". A po takich 10 dniach konieczna oktawa na aklimatyzację, nawet pod minky :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak Ania M. mam dylematy, czy aby napewno właściciel kocha. Trza by za rok zajechać i sprawdzić, czy tego ukochania nie mozna za flaszkie z łańcucha wykupić. Nauka niestety zna takie przypadki :(
    A widoki no normalnie pikne pszepani! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakbyco, to za rok pojedziemy odpilowac Kluskeja od stodoly.
    Ide wyciagnac od ciebie oryginal tego Jezusicka w rozowej sukience z makijazem. Dynka posypie brokatem i tez sobie zbudujemy kapliczke!

    OdpowiedzUsuń
  4. A z kim Ponjezus w tak czułym objęciu, kwiatem róży otoczon?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano z samym Bogiemłojcem!

      Do tego wniosku doszłam po dłuższej zadumie, przytykając nos do szyby i odnajdując Ducha Świntego za nimi.

      Usuń
  5. Piknie się do Was przyturlała ta czarna kulka szczęścia:)
    O miejscu nie wspomnę, bo sama bym się turlała.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakby się tak zastanowić , to o półtorej godziny drogi...

    OdpowiedzUsuń
  7. Czuję się wywołana do odpowiedzi. U nas było tak, że wszyscy członkowie rodziny zakochali się w kilkutygodniowej czarno-brązowej Klusce z sąsiedztwa. Codzienne odwiedziny przeszły w pobyt stały, z miejcem w łóżku każdego domownika i z książeczką zdrowia na nasze nazwisko:-) proces decyzyjny trwał ze 2 miesiące. Bo musiał się też jasno wypowiedzieć pies, którego już od kilku lat rozpieszczamy - kanapą w salonie itp.
    Mogłam napisać jedynie: Polecam. Kluski są kochane (mój nawet porzyczył mi imię). Ale właściciele psów już tak mają.
    Pozdrawiam ciepło Joanna(ekhm lekko zakręcona)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanno!Piękna historia w dodatku z happy endem.

      Kluska herbu Czarna Żmija ma tam- u swoich pięciu( sic!) Pańć bardzo dobrze. Więc mimo trafienia kudłatą strzałą amora, nic nie poradzę.

      Usuń
  8. Cudne te kapliczki! Strasznie lubie takich wszelkich ludowych świątków w wydaniu naiwnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uwielbiam, choć czasem nie wiem czy to dreszcz zachwytu czy grozy.

      Usuń