Czarny kot Fryderyk-
kluczowa postać fabuły "Ducha starej kamienicy" Anny Onichimowskiej.
Więcej ilustracji do tej książki znajdziecie
Może napiszesz zmyślony Życiorys ?
Albo Podanie o pracę Imć Fryderyka?
Jego Dialog wewnętrzny?
Portret psychologiczny?
Opis tej puchatej przyrody?
Wyrazistą Scenę akcji?
Na pięciozdaniowy tekst o kocie Fryderyku czekam do północy z 26 na 27 listopada. Wiem, wiem- oddać charakter i intrygę w ledwie pięciu zdaniach wymaga giętkości językowej Houdiniego. No ale- kto jak nie Wy drodzy blogoczytacze?
Trzy egzemplarze lektury szkolnej Anny Onichimowskiej podarowane przez Wydawnictwo Greg trafią do tych, którzy w komentarzu sprzedadzą nam najbardziej przekonującą, zaskakującą, zabawną, soczystą opowieść.
Bierę udział!
OdpowiedzUsuńCo mnie martwi, to tak długi termin konkursu. Możesz zacząć i skończyć pisać jakieś Księgi Narodu i Pielgrzymstwa i zapomnieć o Ferdynandzie.
UsuńFryderyku. Ciągle mi się myli- muszę zapamiętać -duży, czarny i włochaty =Chopin! Fryderyk znaczy.
UsuńZapomnij, że zapomnę!
UsuńWzielas udzial incognito?!
UsuńDoznałam uwiądu narządu przy tych wspaniałych dziełach, które tu powstały oraz opadu szczęki i krwinek!
UsuńChyba wynajmę USŁUGI LITERACKIE.
OdpowiedzUsuńKrawaty wiążę, usuwam ciąże, jak to powiadają ;)
UsuńO wlasnie! Wygraj dla nas wszystkich!
UsuńTyle pomysłów, tak mało czasu :P
OdpowiedzUsuńW sumie, czasu tyle,że można przysłać kilka etiud inspirowanych Fryderykiem wyszlifowanych jak diamenty. No chyba że ktoś posiada życie zawodowe i jeszcze osobiste...
UsuńO to, to! :D
UsuńI skończyło się jak zwykle :(
UsuńAle cieszę się na miłą zabawę w Miłym Towarzystwie! Wpadnę w weekend, bo na razie ciężko, tymczasem zerkam tylko w przepastne oczy Fryderyka. Tam gdzieś czai się pięć długaśnych, pysznych zdań :-)
OdpowiedzUsuńAnia- koniecznie notes koło łóżka. Chłopak bowiem z takich , co się mogą przyśnić.
UsuńOby się przyśnił, wreszcie byłby czarowny i dobry sen. Będę notować i kreślić. Wężykiem. Swoją drogą, zwykle pomysły przychodzą do głowy kiedy człowiek musi godzinami siedzieć, udawać, że słucha i kiwać potakująco głową :-) A, jak dobrze, że 5 zdań, a nie linijek!
UsuńWygląda na to, że tu najgibsze persony będą podejmować wyzwanie, więc zanim zupełnie mnie onieśmielą, proszę -taki oto efekt rozmyślań na temat tego, że ten Fryderyk to jednak wygląda na kota poszukującego pracy.
OdpowiedzUsuńI.
Zwracam się z uprzejmą prośbą o zatrudnienie mnie w Państwa Przedsiębiorstwie Energii Cieplnej, w Dziale Dostarczania Ciepła Klientowi Indywidualnemu.
Prośbę swą motywuję tym, iż posiadam ponadprzeciętne cechy charakterologiczne oraz umiejętności niezbędne w bezpośredniej pracy z Klientem.
Potrafię mianowicie: zwinąć się w idealne kółeczko na kolanach Klienta, mruczeć godzinami bez zmęczenia, z wrodzoną gracją ocierać się o łydki Klienta, z wdziękiem machać ogonem, a przede wszystkim bezbłędnie wynajdywać wyziębione części ciała Klienta, a następnie jestestwem swoim rozgrzewać je niemal do czerwoności.
Jestem jednocześnie: piękny, czarujący, puchaty, mięciutki, przymilny oraz, co najważniejsze, posiadam niewyczerpane pokłady wewnętrznego oraz zewnętrznego ciepła.
Serdecznie proszę o pozytywne rozpatrzenie mojej prośby.
II.
Uprzejmie proszę o pozytywne rozpatrzenie mojej KOTdyndatury na stanowisko nauczyciela muzyki w prowadzonym przez Państwa Instytucie Dźwięków Wszelakich "Chopin".
Ponieważ mam na imię FRYDERYK.
A to dowodzi, że do Instytutu "Chopin" będę pasował jak mleczko do kawy, jak kropka do "i", jak szampon do włosów, jak gwiazdy do nieba, jak sierść do dywanu, jak nóż do widelca, jak zakładka do książki, jak przykrywka do garnka, jak pieniądze do portfela, jak paski do zebry, jak żołędzie do dębu, jak szminka do ust, jak firanka do drapania, jak żwirek do kuwety, jak rybka do puszki, jak futerko do głaskania, jak sznurówki do butów, jak duch do starej kamienicy, jak wisienka do tortu.
Ponadto umiem miauczeć w trzech tonacjach, śpiewać "Wlazł kotek na płotek" w 10 językach oraz grać na nerwach.
Łączę wyrazy szacunku.
Oprócz tego, że meksykańska fala dla Koziej Mamy za przetarty szlak, to muszę-bo-się-uduszę! W Albionie mieszkałyśmy tuż obok ulicy Chopina (zaprawdę nie wiem, za sprawą czyjej fantazji, bo reszta ulic nie miała żadnego związku z muzyką) i trochę mi łzy leciały po plecach z radości, bo mieszkańcy tego naszego Frederyka artykułowali jako CZOP-IN! Załączam materiał audio: https://dictionary.cambridge.org/pronunciation/english/chop
UsuńPrzepadło, ile razy usłyszę te porywające romantyczne akordy, usłyszę też w sąsiedniej półkuli aaa to CZOPIN, CZOPIN!
UsuńMamo Kozia- bardzom kontenta!
UsuńKaczko, tego się nie da odusłyszeć! Mamo Kozia, jak miło Cię czytać :-)
UsuńKozia Mamo, brałabym, dożywotnio i na pełen etat! )))
UsuńKozucho, boskie!!!!!
UsuńWystrzelony z łapy pazur błysnął w ciemnościach nocy i zyzu... zyzu... zyzu...zgrabnie wyciął idealnie geometryczne kółko w okiennej szybie. Kot Fryderyk, właściciel łapy, szczelnie owinął się rulonem folii spożywczej, aby ograniczyć linienie potencjalnym materiałem dowodowym, następnie ostrożnie wyjął szklany krążek i przeniknął przez otwór do wnętrza budynku.
OdpowiedzUsuńByło to aktualnie piąte życie Fryderyka, trzy poprzednie roztrwonił on próbując udoskonalić swój plan, a jedno idiotycznie przepadło na skutek nadużycia przeterminowanej wątróbki, stąd – Fryderyk miał tego świadomość – prześladował go coraz mniejszy margines błędu.
Dla uspokojenia wibrysów Fryderyk wciągnął nosem działkę kocimiętki i przeczołgał się pod laserowymi detektorami ruchu, prosto w stronę podświetlonej gabloty z pancernego szkła.
- Udało się! - pogratulował sobie w duchu Fryderyk otwierając gablotę kluczem do konserw rybnych, ale w tym właśnie momencie podstępny cios w potylicę, zadany wędzoną makrelą, pozbawił go przytomności...
Piąty sezon Sherlocka, jako żywo!
UsuńJeeeeezu! Kaczka!!! I tak nas teraz zostawisz bez dalszego ciagu?!
UsuńAaaaa!!!!!
Wiedziałam, wiedziałam, że nas rozłożysz na łopatki Kaczko! Wszak "suspens w tekście też jest możliwy"! )))
UsuńCios zadany wędzoną makrelą sięgnął i mnie. Mojej potylicy a nawet płatów czołowych. Z hipokampu zrobił sałatkę.Chcę teraz, natychmiast, nie bacząc na zawodowe konsekwencje i popodpisywane umowy zilustrować Twoją książkę KACZKO!
UsuńKaczko!! Czy Ty to widzisz??
UsuńWasiuku! Przyznaj, że sztachnęłaś się kocimiętką!
UsuńPS LOVE jak stąd do Australii!
Kaczka ze złota!!!!
UsuńCudowny byłby z was duet, cudowny.... :D
UsuńCóż to by była za książka!
Naród tej książki pożąda! Działajcież!)))
UsuńZatrudnię rodzinę z mieszkaniem i kanapą. W obowiązkach głaskanie, drapanie pod brodą, pełna miska i świeża woda codziennie. Wynagrodzenie: mruczenie do ucha, wygrzewanie brzucha i masowanie łapkami (łapki mam boskie). Premia gratis: codziennie świeża sierść - motywuje do odkurzania (nie mam zastrzeżeń) i wchodzenie pod nogi (poprawia koordynację ruchową). Nie wskazane zajmowanie kanapy przez człowieka, wykluczone przeganianie w czasie drzemki.
OdpowiedzUsuńKot Fryderyk,
CV i List Motywacyjny z puszkami tuńczyka przyjmuję pod trzepakiem w godzinach porannych.
"Mruczenie do ucha, wygrzewanie brzucha"! Mniam!
Usuń
UsuńTylko CV i List Motywacyjny z puszkami tuńczyka. Tak bez zdjęć i zaświadczeniu o nieskazitelnym charakterze od miejscowego Księdza Proboszcza?
Fryderyk ma nosa do ludzi. Najlepszą rekomendacją jest jakość tuńczyka.
UsuńSłuchajcie pieśni jak raz kot, Monsieur Le Noir Fryderyk
OdpowiedzUsuń(przystojny, brunet, lśniący wąs, na piersi trzy ordery),
wiosną, gdy kwiecie mami wzrok, darł koty z pewną szajką -
(historia ta nie będzie zatem żadną ckliwą bajką)
- bandzie szefował dumnie zaś pewien Ohydny Eryk.
Ten chłoptaś blond miał loczki dwa od starych papilotów,
i jeden kędzior, lecz wstyd rzec, że nie najwyższych lotów
(kędzior po babci, Hildzie W., de domo Corleone),
ten Eryk podły w dzień i w noc z kuzynem swym Leonem
szmuglował żelki, straszył psy i nie szanował kotów.
Proceder straszny, lecz wnet Fryc z kolegą swym Poirotem
(tak jest, mówiłam Wam, że nie był zwykłym kotem),
obmyślił zemstę i wnet chyżo wzbogacił żelki w trotyl
(pomagał mu w robocie tej pewien uczynny motyl).
Pewnie dowiedzieć chcecie się co się zdarzyło potem?
Wstrząśnięty Eryk - odtąd już w przyjaźni z Fryderykiem -
na odkupienie dawnych win cnót okrył się płaszczykiem;
przygarnął 5 psów (kotów 6) wprost z pełnej dziur ulicy,
i zamieszkali zgodnie wraz w tej starej kamienicy
(a malowany czarny kot wciąż wieńczy jej attykę).
A nie mówiłam - najgibsze biorą udział. Aniu, cudo!
UsuńCzołem walę pokornie o samo klepisko!
UsuńToż nie talent posiadasz, jeno TALENCISKO!
Ania- wystrzałowa historia!
UsuńWena mi upadła na podłogę! Cudowności!
Usuń(A Wasiuk na fejsbuku to publicznie wątpił w moc swoich konkursów! Teraz winien odszczekać? Nie! Odmiałczeć!!!)
Jest ktoś z szufelką? Niech mnie pozmiata. Aniu M - bomba odłamkowa, czy jakoś tak!
UsuńKonkursy tutaj to są worki pełne pereł, Elżbieto, jak możesz wątpić?! Toż mi teraz właśnie kawa wystygła, bom przylgnęła do lektury kolejnych pereł, a ja przecież NIGDY nie dopuszczam do tego, żeby mi kawa wystygła. NIGDY. I mean it.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA gdybyż tak Adam Mickiewicz na warsztat wziął imć Fryderyka...?
OdpowiedzUsuńKocie mój, dachowcu, ty czarna materio!
Jesteś jak drogowskaz dla tych, co zbyt serio
do życia podchodzą i w wiecznej machinie
sens próbują tropić, lecz nim życie minie
ze skruchą przyznają, że twoja w tym racja
- za czym bowiem gonić, skoro tu kolacja
i posłanie ciepłe, w którym odwłok ziemski
najprędzej ukoi każdy rodzaj klęski.
O Kocie, radości na tym łez padole!
Gdy mię budzisz nocą, aby cię na pole
wypuścić lub karmy dosypać do miski,
przyznaję, że często zbrodni jestem bliski,
lecz chociaż boleśnie potykam się w mroku,
wiem - nie tędy droga - i w następnym kroku
w empatii zanurzam rozbudzone zmysły,
w lot pojmuję instynkty, które w ślepiach błysły
twych obu... i w pokornej ciszy
drzwi uchylam, byś czmychnął, gonić polne myszy.
Oooo mój odwłok ziemski wibruje szczęściem!
UsuńAlcydło, ty POETKO! To są rymy miękkie jak koci brzuszek! I naturalne jak 100% alpaka!
UsuńAlka jak zwykle w formie!
UsuńI Słowacki zapewne poczynił by próby...
OdpowiedzUsuńTrzy razy księżyc odmienił się złoty,
u mego wezgłowia zaległy trzy koty,
a wśród nich Fryderyk - domniemany sprawca
licznych ran drapanych u pewnego krawca,
który miał to nieszczęście (jak donosi żona)
musnąć butem koniuszek kociego ogona.
Jakże mam więc spokojnie oko zmrużyć w nocy,
gdy te same pazury wbijają się w kocyk!?
I choć kocie mruczenie nieco studzi lęki
- nie śpię. Czuwam. Dygocę wśród nocnej udręki...
Dygocę i ja i moja prze-po-na.
UsuńRazem z moimi kotami skanduję: Al-cy-dło, Al-cy-dło, Al-cy-dło!!!
UsuńNo, czy Ty nie przesadzasz, hę? Pióro mi odpada normalnie!
UsuńGdy zegar wybił dwudziestą ósmą piętnaście kot Fryderyk podniósł wzrok znad książki, a jego agrestowe oko lotem błyskawicy spiorunowało sprawie wykonującą swój trudny, tak potrzebny społeczeństwu zawód, nieco egzaltowaną, ale miłą kukułkę, on sam odrobinę nerwowo poruszył eleganckim, wypomadowanym wąsem i westchnął tak ciężko, aż kolejny kłaczek zaczął bardzo powoli spadać z fotela na ziemię. Czarny obłoczek sierści zbliżał się powoli do aksamitnej, ciepłej powierzchni szafirowego dywanu przypominając scenę z japońskiego malarstwa tuszem. – Trochę przesadziłem – krytycznie pomyślał i gorzko zadumał się nad skomplikowanymi wypadkami zeszłego tygodnia bezwiednie wybijając lśniącym pazurem na wypolerowym, dębowym stole fragment żałobnego marsza Chopina. Fryderyk wstał nagle poirytowany i rzucił lekturę na blat. Postanowił raz jeszcze przemyśleć przesadnie efektywną działalność swojej jednoosobowej spółki z o.o. „W poszukiwaniu straconego czasu”.
OdpowiedzUsuńRaz ze starej kamienicy kot Fryderyk,
OdpowiedzUsuńPowiedział duchowi zabawny limeryk.
Duch śmiał się lat trzysta,
a że to był kot lingwista,
to wierszyk przetłumaczył na języki cztery-k.
Jeszcze tylko tylko dodam, że ten kot to był ducha przyjaciel szczery..K?
W domu, którego adresu nie powiem,
OdpowiedzUsuńnic to albowiem do rzeczy nie przyda,
w domu, nad którym księżyc stoi nowiem,
tuż przy kościele świętego Zygfryda,
w domu, za płotem cienionym listowiem
obok sąsiada, znanego chasyda,
było sześć kotów, puf cztery ułomki,
wazonów zero – dom jak inne domki.
Wśród kotów słynął zwłaszcza Fryderyk
brunet (nad uchem niewielkie zakole),
ten cherub czarny, powiem bez kozery -
perła na pełnym kłaczków padole,
anioł w skórze kociej (rozmiar numer cztery)
ze skromności w sejfie trzymał aureolę.
Słowem – ideał kota, z Sèvres wzorzec –
Jak wyczytać łatwo ze strof każdy może.
Fryderyk ów dzielny był też filantropem,
dobrodziejem znanym wzdłuż i wszerz powiatu
czyny zaś jego rychło obiegły Europę:
sławny wśród mysiej młodzieży kwiatu,
oddał nornicy biednej ostatnią kapotę,
a dzieła jego wszystkie wolontariatu
historyi karty otworzyły złote;
jedną miał jednak słabość cny zwierzak ów:
Fryderyk miał kota na punkcie bucików.
Co dnia w innym obuwiu odbywał parady -
żółte ciżemki, chabrowe sandały,
a kierpce w kolorze gorzkiej czekolady
sprawiały euforyi przypływ niemały;
na pasje i hobby nie masz bowiem rady,
gdy wzuwasz botki porzuć dyrdymały,
z uśmiechem wspomnij na tego filuta -
Fryderyka, znanego również jako Kot w butach.
Publika szaleje! Bravissimo!
UsuńPerła na pełnym kłaczków padole!
UsuńNie przymila się merdaniem, służby nie poważa,
OdpowiedzUsuńakceptacji brak drapaniem najchętniej wyraża.
Gdzieś na swoich własnych drogach stawia łap poduszki,
jeden odgłos względnie słyszy - otwieranie puszki.
Skromny, cichy, choć posiada talenty rozliczne
i wytwarza swoje własne pole magnetyczne.
Posądzany o nieszczęścia, nosicielstwo pecha
- wciąż spokojnie pod wibrysem z lekka się uśmiecha.
Z licznych stromych dachów spadał - wciąż na łapy cztery,
więc kochajmy go, dziewczęta, do jasnej cholery!
Ala, no, chyba to juz najwyzsza pora, zeby uderzyc swiat w ciemie tomikiem twej poezji!
UsuńRany, Alcydlo, jak Ty to robisz?!
UsuńNosił wilk razy kilka ponieśli i wilka. I ja sobie sparafrazuję, a co!
UsuńAlcydeł skromny, cichy, choć posiada talenty rozliczne. Wytwarza swoje własne pole magnetyczne!
Gdybym miała pole (podtrzymam rozmowę)
Usuń- było by to pewnie pole marchewkowe! )))
Uściski dla wszystkich! <3
Liczne strome rymy wiąże jak mistrz wirtuozerii,
Usuńna tom Ali wciąż czekamy, do coli bakterii!
Wysoka Komisja oddala się z godnością, aby:
OdpowiedzUsuń1)rwać szaty
2)włosy z głowy( do rozdania tylko 3 egzemplarze, a tyle talentów)
3) kiwać się w kątku ssąc kciuk
4) rozstrzygnąć sporne kwestie na pięści.
Potrzebny jest na to czas- WYNIKI JUTRO
(we wtorek 28.11.2017)
W SAMO POŁUDNIE.
Dac jej wszystkie egzemplarze i wlasna nerke dolozyc!
OdpowiedzUsuńAni M. bo telefon mataczy!
UsuńA Alcydlu to kopniaka w sempiterne dac, coby napisala ksiazke swoim stuzgloskowcem!
UsuńTaaaaak, terapia Przez Sempiternę do Mózgu przydała by się nie tylko Alcydłu...
UsuńWłaśnie, właśnie! Jak to było z tym kotłem, Kaczko, co garnkowi przyganiał...? ;-)
UsuńKaczko, makulatury Twej niegodnam sortować! Ustawiam się w społecznej kolejce po tomik Alcydła, pierwsza, ha!
UsuńDobra, dobra! Odnotujmy z kronikarskiego obowiazku, ze kaczka to przynajmniej pol ksiazki ze Skorpionem napisala!
UsuńOtóż to!
UsuńA Skorpion dwie kolejne pociągnął jeszcze z rozpędu.
Kaczko, ja czekam na Twoje i wierzę, że będzie to szybkie i przyjemne czekanie!
Gratulacje dla Twórczyń! Jak dobrze, że nie stawałem w szranki, bo nie wiem czym mógłbym przebić. Pentametrem jambicznym? :P Za to czytanie - mniód :D
OdpowiedzUsuń