niedziela, 16 września 2018

Aria na chlorofil, tuje i kostkę bauma.



Ach! Tegoroczne wakacje. Byłam na plenerze ilustratorów w Krasnobrodzie organizowanym przez Grażynę Szpyrę.


Zdarzało mi się wstawać o świcie żeby tropić mgiełki takie jak ta.


Sarenka myk!

Kąpieli chlorofilowych zażywałam i w południe
fot. Ola Michalska Szwagierczak

...i popołudniami.
fot..Hanna Grodzka Nowak


Widzieliśmy opuszczony cmentarz w Radrużu. Piękna cerkiew zachowała się dzięki temu, że przez lata była w pasie przygranicznym, na teren którego nie mieli wstępu cywile. 
Rany polsko-ukraińskie bolą tam do dziś.





Autorka  zdjęcia( jej też, 3 poniższe foty) Ola Michalska Szwagierczak twierdzi że wyszłam tu  prze- ślicz- nie, ja że wyglądam na kogoś, kto ma ochotę zjeść pierwszą żywą istotę, która przejdzie pod wieżą .



a tu jeszcze jedna cerkiew napotkana po drodze.



Paśliśmy się solowo i w grupach




 ze szkicownikami i bez



 kąpaliśmy się w 68632 odcieniach koloru  zielonego





Śmy się tak artystycznie rozwijali że strach!



 o proszę:
a zeszłoroczne miody naszych krasnobrodzkich warsztatów, można zobaczyć >>>TU

Był też wernisaż , a jakże; .

Od lewej:Piotr Fąfrowicz, Jola Marcolla, Maria Ekier, Hania Grodzka Nowak, Krysia Michałowska, za nią Ola Michalska Szwagierczak, Maestro Józef Wilkoń, mła, Ania Sędziwy, Mikołaj Kamler, organizatorka naszych warsztatów, animatorka kultury, twórczyni kolekcji ilustracji w zamojskim BWA- Grażyna Szpyra,  Artur Gołębiowski, Zuzia Orlińska,  Burmistrz Krasnobrodu Kazimierz Misztal, Szefowa Krasnobrodzkiego Domu Kultury Mariola Czapla, Boguś Orliński i Wice Burmistrz Janusz Oś.





fot. Małgorzata Gołębiowska
Przekazaliśmy zilustrowane przez nas  książki dla miejscowej biblioteki.

Na finał pleneru przybył też Pan Sierotka z własnoręcznie upieczoną szarlotką. Mniam.

Byliśmy przez chwilę w Zamościu
 opodal kamienicy w której mieszkał Leśmian...

...Pan Marek primo voto Sierotka strzelił mi takie fajne zdjęcie.


A potem pojechaliśmy sobie z Panem Markiem w góry. Pogórze, przedgórze, jak zwał tak zwał , w każdym razie daleko od turystycznych szlaków i biletowanych miejsc wstępu jaki oferują tabunom Parki Krajobrazowe.
Jak najdalej od Babilonu zwanego  Zakopanem.


Podhale. Tutejszy lud nie przestaje mnie fascynować.
Domy buduje z płyt prefabrykowanych, okleja sajdingiem w kształcie bali.
Ceraty udają płótno, laminat drewno, a stylon koronki.
Dom najlepiej postawić tak, żeby z balkonu mieć widok na somsiada a nie na  góry.
W ogródkach arie na tuje i kostkę bauma.

Siano kisi się w workach plastikowych:


co pozwala zrezygnować ze stodół i postawić kolejnego 3 kondygnacyjnego gargamela do dojenia turystów. Część z nich (gargameli a nie wydojonych turystów)  stoi opuszczona od lat.

Do ślicznych drewnianych kapliczek wstawia Lud gipsowe, sklepowe figurki.
Ale bywają oryginalne wyjątki:









Kapliczka z Beskidu Wyspowego.To chyba różaniec...







Na niedzielnej Mszy były chrzciny, rozczuliły mnie stroje, dziewczynka miała haftowaną szatkę, a chłopiec mini porcięta.




Kruca bomba- piknie tu jest!






Snopki suszącego się siana to  coraz rzadszy widok na Podhalu.



Właściwie widuje się je tylko w miejscach gdzie trudno wjechać maszynie. Najwyraźniej problem ze sznurkiem do snopowiązałek nie został rozwiązany w latach siedemdziesiątych, ale od czego kreatywność i rajty w rozmiarze XXL?





Każdy lokal gastronomiczny serwuje kuchnię regionalną. Góralskość osiąga się dodając oscypek do wszystkiego i tak mamy pizzę po góralsku, kebab zbójnicki, kotlet gazdy itd.
W knajpie obowiązkowo włączony telewizor lub/i upiorne disco  z taśmy albo na żywo - klasyczne skrzypeczkowe motywy ugarnirowane majteczkami w kropeczki i ciepłym wiatrem i twoimi łoczami dziiiewwwcyyyno.
W okienkach stylonowe wariacje na temat ludowszczyzny udrapowane na styl pałacowy. W karczmie na Olczy  i sztuczny strumyczek i plastikową sarenkę się znajdzie.









Kiedy oczadziały tlenem turysta zaczyna rozpływać się nad urodą świata, ciszą i harmonią sfer, zaraz go minie  ekstatycznie popiardując jakiś młodzian na  moturze bez tłumika, albo  w chmurze kurzu i spalin przejdzie  gazik z napędem na pierdyliard kół. Albo ryczący quad.



A i tak na pewno tu wrócę. Syndrom Podhalańsko- Sztokholmski.



Wracaliśmy przez Beskid Wyspowy, bo bardzo chcieliśmy zobaczyć drewniany kościół w Jurkowie pomalowany w 1966 roku (dobry rocznik moim zdaniem!:) przez Teresę Stankiewicz i Witolda Damasiewicza. Podobno wiernym bardzo się nie podoba i co i raz radzą Proboszczowi żeby to-to zamalował.

Poniższe 3 foty autorstwa kolegi malarza


Dodaj napis

bo moje zdjęcia  jak widać na ostatnim  wyszły mdłe- nieostre.



Eh! Lato, lato, już z rudawym podszerstkiem.



Pięknie było...
...chętnie zaszyłabym się w pracowni, żeby pomalować ale nie ma to tamto,
 trzeba jutro  jechać na Mazury. 
Samo się nie pojedzie i rytualnie nóg z pomostu zwieszonych nie zamoczy.

Obowiązek to obowiązek!

21 komentarzy:

  1. W zachwycie nad wszystkim, ale szczególnie ujął mnie Sen nocy letniej Twoim okiem. Czy da się reprodukowanego Wasiuka na ścianę? Są plany na plakaty? Bo bardzo bym, na honorowe miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacny pomysł. dowiem się od fachowca na jakie powiększenie pozwoli mój skan. Oryginał już na wieki w Krasnobrodzkim Domu Kultury.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyle piekna przed szychta! Napatrzam sie z gorka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam się powściągać i ograniczyć długość postu do jednego kilometra.

      Usuń
  4. Odcienie zieleni zachwycające.

    OdpowiedzUsuń
  5. Popracuję za Ciebie, Ty za mnie pomocz nogi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajajaj, nie wiem czy potrafię aż tak profesjonalnie moczy c nogi,ale podejmuję wyzwanie.

      Usuń
  6. Nie masz to jak dobra porcja chlorofilu z rana.

    OdpowiedzUsuń
  7. Och, bedę wracać tu.
    Lato z rudawym podszerstkiem:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się musiałam bić po łapach żeby nie zamieścić 3 razy więcej zdjęć...

      Usuń
    2. Zamieszczaj, internety wszystko pomieszczą, a my chętnie spijać będziemy te widoki i kolory :)

      Usuń
  8. No to, śmy pozazdrościli widoków. Taaaki spokój. :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale śwarny piętnastolatek na moturze z podrasowanym silnikiem pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie, czego na zdjęciu nie słychać.

      Usuń
    2. Na takiego to nigdy nie jest się gotowym. Zaskoczenie i najniższe instynkty same cisną się na usta, a ręce chcą ciskać kamieniami.

      Usuń
    3. Choć wie się że to forma rykowiska, że młode samce tak muszą...

      Usuń
    4. Mam w domu dwa młode samce i nie ryczą. Mam nadzieję, że nie dlatego , że jetem tyranem.
      I jeszcze chciałam dodać, że do tego kościółka to się wybiorę. Pikne Panie, pikneee!

      Usuń
  9. To zdjęcie prze-ślicz-ne to tego, no, głowa wawelska, jakby nie patrzeć. Z tych bardziej urokliwych rzecz jasna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E.W.- trofeum myśliwskie z niewydarzonym porożem.

      Usuń
  10. Łojoj, ja ten syndrom mam tak zaawansowany, że temu Babilonowi wybaczam nawet rzekę ludzką, co tak płynie bez sensu wte i wewte i ja z nią rozjanielona, bo przecież góry SĄ na wyciągnięcie dłoni i nic na to nie poradzę, że mnie to uszczęśliwia! Rozmarzywszy się... i zatęskniwszy...

    OdpowiedzUsuń