poniedziałek, 24 czerwca 2019

lecą świetliki

 Bo to się zwykle tak zaczyna...


...sam człowiek nawet nie wie jak i gdzie...
...o zdjęciach człowiek zapomina , i tylko tak maluje se:





koniec pieśni!

13 komentarzy:

  1. I na początku rzeczywiście masz taki porządek? ...Jak zwykle światło świetliste, że ach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, to dodatkowy duży, trzeci stół w letniej pracowni na północnym balkonie.

    OdpowiedzUsuń
  3. To wszystko tłumaczy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tylko tak se…
    Jasna, rozświetlikowana sprawa! )))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się zapamiętam w robocie, to zapominam robić zdjęcia.

      Usuń
  5. Takie Twoje lubię najbardziej.... Siedziałabym tam obok Pana Kuleczki, oj siedziałabym....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pypeć raz dwa by Ci ułożył ciężki, ciepły pysk na kolanach i tylko łypał, kiedy przestałabyś głaskać.

      Usuń
  6. Świetlna robota! Bajka. A żółta muszka Pana Kuleczki to wisienka na torcie. Czy to będzie kalendarzowy czerwiec??? I czy ja już mówiłam, że Twoje ilustracje zawsze, ale to zawsze wywołują wzrost poziomu radości w organiżmie?
    Ania M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo- dziękuję.

      Tak, to będzie czerwiec 2020, wahałam się czy mają szukać kwiatu paproci, puszczać wianki/kaczki, czy może podziwiać świetliki. Pomysły na zielone miesiące pączkują samoistnie , gorzej z wegetacją inwencji z okazji takiego listopada, czy marca.

      Usuń
    2. Hurra! A czy nie da się gdzieś w tym 2020 gdzieś przemycić jakiegoś koteczka, tak już na samych kratkach z datami? ;-) W marcu już przecież pączkują krokusy!
      Ania M.

      Usuń
    3. I kotki na wierzbie...

      Usuń
  7. Pan Kuleczka to ma szczęście tyle świetlików widzieć w jednym czasie!

    A ja raz jeden, drugi raz sztuki dwie. I finito.

    P.S. Czy u Was też jest inwazja chrabąszczy majowych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To takie moje wspomnienie w Kazimierza , nigdy nie widziałam tylu świetlików, co tam w kamieniołomach nad Wisłą.

      A chrabąszcza ani jedniusieńkiego u nas pod Krakowem! Na Mazurach pamiętam- zatrzęsienie.

      Usuń