wtorek, 28 stycznia 2025

Rozeta.

Skąd człowiek wie, czy przypadkiem nie umie grać na fortepianie, dopóki nie spróbuje? Tak samo musi być z projektowaniem witraży.

Ta propozycja  wprawiła mnie w szaleńczą  ekscytację. Pokrywa czaszki pyrkotała jak na starym modelu czajnika. Właściwie wcale mi nie przeszło.

To kościół Matki Bożej Różańcowej w Niepołomicach-Jazach projektu Pracowni Ingardena. O powstawaniu kościoła opowiada


  Dziś, chcę Wam pokazać etapy pracy nad rozetą- oknem  widocznym na froncie.

Tak wygląda projekt:


Wytyczne były proste- kolory mają być jasne, wnętrze potrzebuje jak najwięcej światła.

Pierwsza moja wizyta w Pracowni Witraży 
to oglądanie wzornika kolorów.
 


Zobaczcie, tak wygląda wzornik kolorów widziany przez "szkło katedralne".
Piękne rozmycie.



Widzicie niżej te półki jak na płyty? Tak przechowuje się tafle szkła.




Mistrz w swoim fachu, pan Krzysztof Paczka sprawdza, czy dobrze wybieram kolory.

Powstaje kilka makiet w skali 1:1. Na tej, każdy kawałek szkła opisany jest kodem koloru.
 


Wszystkie szkła wycinane są ręcznie, odwzorowywane są wszystkie nieregularności linii.
 

Niektóre detale ( jak np. otwory dzwonnicy, czy rozeta) wymagają rysunku, który wypalany jest w piecu w b.wysokiej temperaturze. Dzięki temu, farba wtapia się w szkło i rysunek jest trwały.


A to wspaniała ekipa, od łączenia szkieł, 
odlewanym tu na miejscu ołowiem.
Ojciec i syn - panowie Andrzej i Łukasz Cwilewicz.



Nie wiedziałam, że świeżo odlany, nie utleniony jeszcze ołów jest miękki jak plastelina. Listwa łącząca dwa kawałki szkła wygląda jak leżąca litera H:

Pod światło niewidoczne są miejsca łączeń stopionym ołowiem. Przestrzeń między szkłem a ołowianą listwą się kituje. W tym przypadku, z racji dużej powierzchni- obustronnie. 




Lubię te nierówności szkła, bąbelki powietrza, delikatne różnice w nasyceniu koloru.


 Na podświetlanej jarzeniówkami dużej tablicy, oglądamy poszczególne kwatery. Średnica całej kościelnej rozety to 274cm. Poniżej fotki z dnia montażu w kościele.


Z zewnątrz chroni witraż okienne szkło, ramy są drewniane.
















Dzień był pochmurny, ale przez chwilę zaświeciło słońce.






Montaż trwał cały (niezbyt długi) styczniowy dzień, więc fotka całości, bez rusztowań i drabin ma już mocno przekłamane, zmierzchowe kolory.
No ale na tym też uroda witraży polega, zmieniają się wraz z natężeniem i temperaturą światła. 


Mam nadzieję, że pod etykietą "witraże" będę mogła pokazać Wam jeszcze w tym roku kolejnych osiem motywów- temat: kwiaty Madonny.

Że tak sobie zakrzyknę -MNIAM!


6 komentarzy:

  1. Gratulacje! Witraż piękny, a opis jego powstawania bardzo interesujący. Nareszcie dowiedziałam się, że malowane części są poddawane wysokiej temperaturze. Wspaniale jest uczyć się nowych rzeczy i technik. Cieszę się, że są jeszcze artyści witrażyści :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To podekscytowanie, kiedy ma się zupełnie nowe zabawki, zasady, które wywracają do góry nogami, i wszystkie rutyny i umiejętności. Pod sam koniec pracy dowiedziałam się np.że można zmieniać o ton odcień koloru zestawiając ze sobą 2 szyby, że ołów je ze sobą pomieści, co pozwala na większe zniuansowanie koloru.

      Usuń
  2. Kocham witraże! I kocham to, że Ty je projektujesz! Przecudowne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. normalnie, chce mi się piszczeć z radości.

      Usuń
  3. Zapiera dech z zachwytu! Zupełnie jak w Veni Creator w tłumaczeniu Wyspiańskiego: "Zstąp, gołębica, twórczy duch / byś myśli godne wzniecił w nas..."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest taka stara, piękna pieśń- modlitwa, którą bardzo lubię. Zaczyna się tak:
      Przybądź, Duchu Święty,
      Spuść z niebiosów wzięty
      Światła Twego strumień.

      Usuń