Pana Kuleczkę z ferajną maluję zwykle w pachnącym zielenią czerwcu i mam wrażenie, że dlatego sporo słońca zawekowane jest na stronach tego kalendarza.
Jak się do tego doda sentencje Wojciecha Widłaka to się ma na ścianie takie prywatne okienko wprost na pogodny, bezpieczny świat.
Można wytężyć wzrok i znaleźć szczegóły, którymi różnią się te dwa obrazki, a potem z satysfakcją poklepać się po pleckach.
Dzieciństwo- czas, kiedy wszystko jest wielkie. |
Od dwóch lat, w różnych punktach Starego Miasta od początku grudnia do końca stycznia stoją oświetlone gabloty.
I nie wiem sama, co bardziej cieszy moje oczy, te miesiącami całymi klejone, lśniące, iskrzące rozbrajająco absurdalne cudeńka, czy zachwyt dzieci, które na nie patrzą.
Ta szopka (trochę tylko zwasiuczyńszczona) stała w zeszłym roku obok Barbakanu, koło Bramy Floriańskiej.
Większość skarbów wcale nie kryje się w ziemi. |
A taką scenkę z dwoma żwawymi 6-7 letnimi dżentelmenami na rowerkach, którzy z impetem ryli pod drzewem w poszukiwaniu CZEGOŚ, zobaczyłam kiedyś na rynku w Lanckoronie
Etykietki są dobre tylko na słoikach. |
Ta karta, wspomnienie wakacji warmińsko - mazurskich, jedna z moich najulubieńszych ( ta sentencja Wojciecha Widłaka) niestety kompletnie została skopana w druku- jakby wyprana w niewłaściwym proszku. Inny najulubieńszy motyw (pojemne moje serce!) ze świetlikami można zobaczyć na>>> polskiej ilustracji dla dzieci
Czy życie było by prostsze, gdyby ktoś wynalazł aparat do czytania w myślach? |
Katastrofa natęża swą moc hipnotyczno-mesmeryczną do ostateczności.
I ja natężam, życząc Wam przyjemnego Sylwestra i bardzo dobrego przyszłego roku.
Drugi kalendarz - wkrótce.