wtorek, 31 grudnia 2019

Kalendarze 2020

Są dwa kalendarze. Jeden być może obił się Wam o oczy, bo wychodzi od 2005 roku i można najzwyczajniej w świecie kupić go w księgarni realnej czy internetowej.
Pana Kuleczkę z ferajną maluję zwykle w pachnącym zielenią czerwcu i mam wrażenie, że dlatego sporo słońca zawekowane jest na  stronach tego kalendarza.
Jak się do tego doda sentencje Wojciecha Widłaka to się ma na ścianie takie prywatne okienko wprost na pogodny, bezpieczny świat.

Można wytężyć wzrok i znaleźć szczegóły, którymi różnią się te dwa obrazki, a potem z satysfakcją poklepać się po pleckach.
Dzieciństwo- czas, kiedy wszystko jest wielkie.

Kiedyś szopki krakowskie można było zobaczyć albo w Muzeum Historycznym, albo raz w roku pod Adasiem. Dla nie krakusów -w pierwszy czwartek grudnia na schodkach przy pomniku Adama Mickiewicza na Rynku Głównym odbywa się konkurs na najpiękniejszą szopkę.
Od dwóch lat, w różnych punktach Starego Miasta od początku grudnia do końca stycznia stoją oświetlone gabloty.
I nie wiem sama, co bardziej cieszy moje oczy, te miesiącami całymi klejone, lśniące, iskrzące rozbrajająco absurdalne cudeńka, czy zachwyt dzieci, które na nie patrzą.
Ta szopka (trochę tylko zwasiuczyńszczona) stała w zeszłym roku obok Barbakanu, koło Bramy Floriańskiej.





Większość skarbów wcale nie kryje się w ziemi.
A taką scenkę z dwoma żwawymi  6-7 letnimi dżentelmenami na rowerkach, którzy z impetem ryli pod drzewem w poszukiwaniu CZEGOŚ, zobaczyłam kiedyś na rynku w Lanckoronie

Etykietki są dobre tylko na słoikach.
Ta karta, wspomnienie wakacji warmińsko - mazurskich, jedna z moich najulubieńszych ( ta sentencja Wojciecha Widłaka) niestety kompletnie została skopana w druku- jakby wyprana w niewłaściwym proszku. Inny najulubieńszy motyw (pojemne moje serce!) ze świetlikami można zobaczyć na>>> polskiej ilustracji dla dzieci





Czy życie było by prostsze, gdyby ktoś wynalazł aparat do czytania w myślach?

Katastrofa natęża swą moc hipnotyczno-mesmeryczną do ostateczności.
I ja natężam, życząc Wam przyjemnego Sylwestra i bardzo dobrego przyszłego roku.

Drugi kalendarz - wkrótce.




niedziela, 22 grudnia 2019

Zrób sobie wesołe Święta

Dostałam kiedyś filcowego ptaszka. Z biblioteki w której nigdy nie byłam. Wisi, dynda i jakoś tak mile mi się kojarzy. Postanowiłam uszyć mu współbratyńców na choinkę.
Ale szło mi dość koślawo


Tych koleżków robi się natomiast bardzo prosto i szybko:
 to mój urobek z wczoraj wieczora:



A tak koledzy prezentują się na choince
Radości, światła w sercu Wam życzę!

piątek, 20 grudnia 2019

Siła wyższa. I cięższa.

No niby tak jojczę, sarkam, skuczę z cicha, że nie mogę runąć w te przedświąteczne przygotowania, ale jak widzicie, TO  jest dużo silniejsze ode mnie. Muszę się bawiuńkać i już.


Kilka innych, wyciętych   hołubców można zobaczyć na Instagramie

niedziela, 8 grudnia 2019

Cała prawda o życiu twórców książek dla dzieci

Chcę z całą mocą potwierdzić przypuszczenia Ludności Cywilnej. 
Życie artysty w tej branży to   n i e u s t a j ą c e   pasmo szczęścia.



To Autorka i ja przy pracy nad nową książką.




Pląsa człowiek wśród kwiecia z iście dziecięcą radością w sercu, od czasu do czasu, w przelocie, niechcący, coś tam napisze, czy wytnie figlarnego hołubca, a krasnale mu sprzątają, elfy gotują, trytony dbają o zaopatrzenie, a trolle załatwiają sprawy urzędowe. Z finansami też jakby  jakieś czary.






A wszystko  to - nie myślcie sobie, jest  ni mniej ni więcej : WYTRWAŁĄ WALKĄ O UŚMIECH DZIECKA!  Tak powiedział kiedyś z powagą  jeden pan na otwarciu mojej wystawy, i tego się od lat trzymam. I grzywy jednorożca oczywiście.


i tu następuje pętla, gdyż ciekawe wypowiedzi innych twórców w tym temacie znajdziecie na >>> facebooku, gdzie zamieściłam link do bloga

piątek, 6 grudnia 2019

Perpetuum mobile


Wkurzają Was z lekka puszeczki w kuchni, każda i owszem ładna, ale każda z innej parafii? Mnie tak. W ramach nieustającego recyklingu przystosowałam słoiki po maśle orzechowym  na pojemniki na rodzynki, orzechy migdały, u nas w ciągłym użyciu. Dlategośmy tacy piękni i tłuści!
Dokooptowałam odwieczny słoik rodzynkowy po majonezie.

A teraz uwaga, nastąpi lokowanie produktu, wrażliwi niech odwrócą wzrok,  podejrzliwi natychmiast wylogują z komputera, matki niech zasłonią oczy dzieciom, zarzucą płaszcz na głowę osoby siedzącej najbliżej, bowiem, będzie widać logo na jednym słoiku...
Kolorowy papier, taśma dwustronna,nożyczki i 10minut zabawy. A jak ktoś lubi masło orzechowe, nieustające domowe perpetuum mobile.