czwartek, 25 września 2014

Kotlecik



Kiedy zobaczyłam ten polarek w sklepie- wiedziałam! Mój ci on!

Uszyłam z niego i  >>>mysz żeglującą w błękicie, i  psa>>> Oczko. I parę mniejszych szmatek.


Alek- dziewięcioletni dżentelmen wielu zalet, talentów i cnót, w krótkich, żołnierskich słowach wyjaśnił mi, że absolutnie niezbędna jest mu poduszka  z kotem. 
Cóż było robić- uszyłam poduszkę z kotem.









A teraz ważki moment -ustawienie oczu, które są nieprawdaż, eee tym... no... wiem! Zwierciadłem duszy. 
Jakiś krasnoludek w Google + złożył fotki w animację.
Wułala:
KOTLET JAK SIĘ PATRZY!

Krasnoludkowi zaraz naleję elektronicznego mleczka o zawartości pińciuset pikseli!




I tak oto, w obiektywie Pana Sierotki- przyszywana ciocia - czyli pełna skala zjawiska:


Kartka do Mateusza wysłana?

piątek, 19 września 2014

Instrukcja obsługi nieskończoności czyli rzecz o poczcie. Nie tylko polskiej.

Na rozstaju dróg,  na krzywej nóżce stoi nasza skrzynka pocztowa. Przy otwieraniu zardzewiałej nierdzewnej kłódki kołyszą mną emocje całkiem jak przy otwieraniu poczty elektronicznej
- a nuż, między:
rachunkami
zaproszeniami
ofertami sprzedaży uzdrawiających garnków
propozycjami prezentacji połączonych z degustacjami towarzyszącymi  wizytom w sanktuariach
trzy stronicowymi umowami w metajęzyku
znajdzie się list, prawdziwy list od przyjaciela.
Albo olśniewająca pocztówa z dalekich stron. wypalcowana przez niezliczonych urzędników pocztowych. Ciochająca się w jutowych worach z setkami innymi listów i pocztówek, które trafią w różne strony świata.

Bardzo lubię ten niszowy sport , a frajda  jest tym większa, że korespondentów mam wysoce kreatywnych, I cudownie zwariowanych. Utalentowanych. Albo dziecięcych. Co na jedno wychodzi. Plony tej pocztowej szajby trzymam  w formie  przyprawiającej o moczenie nocne każdego introligatora. Wrzucam  to-to mianowicie do pudła na kapelusze...
...albo przyszpilam nad stołem do pracy. Albo na magic-tape przyklejam do ścianki biblioteczki, albo używam jako zakładki, wrzucam jednej z 365 szuflad, albo przekładam ze stolika na stolik z uśmiechem filmowego  Salvatore z Imienia Róży.


Bałaganiarstwo połączone ze  sklerozą ma swoje zalety - ileż człowieka czeka dzięki temu miłych niespodzianek!

Sama też wysyłam mniej lub bardziej zwariowane listy, albo projektuję papeterie.
Poniżej kartki walentynkowe dla Logosu ( nie, nie mają sklepiku na stronie)

Uwaga! Może komuś żyłka pęknąć od nadmiaru kobaltu!


I...


...i ostatni (na dziś:o) akt okrucieństwa  zatykania czytelnikom tętnic błękitem- niepublikowana kartka:


No właśnie i a propos- dziękuję wszystkim, którzy wysłali kartkę do Mateusza i propagują akcję. Do wzięcia >>>banerek. Gdyby ktoś w czynie społecznym zamieścił go w komentarzach  na >>>stronie założonej przez Mamę Mateusza  byłoby fajowsko. Jam niezrzeszona ,ale siłę fejsbuka podziwiam ze zgrozą ze stosownej odległości.

wtorek, 16 września 2014

Kartka dla Mateusza




Mama Mateusza napisała:
Zwracam się do was kochani z ogromną prośbą! Mój 4 letni synek choruje na nowotwór złośliwy z przerzutami. Jeden raz w życiu dostał list a raczej przesyłkę z jego portretem był bardzo szczęśliwy płomień radości w oczach Mateuszowi nie zostało zbyt wiele życia bo choroba okazała się bardzo złośliwa nie wyleczalna. Jesli dla was nie był by to żaden problem proszę wyślijcie do niego kartkę sprawi mu to ogromna niespodziankę .Proszę udostępniajcie to wśród znajomych może znajdą się chętni, którzy sprawią mu przyjemność z góry serdecznie dziękuję! 

Adres:
Lusowo ul.Poznańska 8

62-080 Tarnowo Podgórne

Supłajcie więc złoty siedemdziesiąt pięć na znaczek, stawiajcie mężnie czoła mastodontowi jakim jest Poczta Polska. Łatwo nie będzie, ale dacie radę! Ślijcie kartki do Mateusza, roznoście wici, jeśli ktoś zechce użyć banerka, niech śmiało wtyka go w sobie znane internetowe przewody.




Mateusz zmarł 22.10 2014r

środa, 10 września 2014

Szmatka nie z tej ziemi

Się Państwo częstują!
Kruche ciasteczka- dzieło rąk własnych wciskam w internetowe przewody.
Dziś są moje urodziny.


Chciałam z tej okazji zrobić jakiś konkursik, ale jeszcze nie mam fantów w domu. Mam za to powidoki elektroniczne.

Parę obrazków z tego jak hartowała się stal można zobaczyć
pościelówę zaś, można zobaczyć >>>TU

Materiał wyjściowy:


Plusem tej techniki jest to, że komponuje się intuicyjnie, układając elementy,

modyfikując bezboleśnie. Na papierze, wiadomo, zostaje ślad, efekty poprawek są przeważnie jak "krzyk drobiu Więckowskiej nieświeży".
 A tu-  nie pasuje, wysyła się makabryłę w kosmos, bez żalu i  zaczynania zabawy od początku.


Tu już etap naszywania, przyszywania, z lubością używam pasmanteryjnego arsenału, który mam na podorędziu.

Podorędzie:


Podorędzie w szerszym planie...


...i jeszcze szerszym:


A teraz trochę zbliżeń na indywidua nie z tej ziemi:

















Pa, pa! Z nieziemskim pozdrowieniem
 -Ela













sobota, 6 września 2014

Pasuje mi!




Nie wiem jak Szanowni Państwo, ale ja uwielbiam paseczki . Pasoholizm nasilił się w stopniu niebezpiecznym po zmalowaniu ilustracji do Cudownej Studzienki. Musiałam dać mu ujście- sami rozumiecie. Nieprzepracowane obsesje robią źle na głowę. I na charakter. A ja nie mam za bardzo z czym szarżować. Poza tym, składowisko różnokolorowych polarów kłębiących się w pracowni było jawną i bezczelną prowokacją



W praniu, tfu, w szyciu, eeee...W PROCESIE TWÓRCZYM   rzecz prezentowała się ni mniej ni więcej ... 
jako smętna sflaczała falbana.

Tu już wypukłe, łapiące swiatło paseczki są proste jak trzeba,ale zdjęcie odbiega trochę od cieplutkiej gamy.

Produkt docelowy, w tym przypadku "śpiworek juniora"  wygląda  tak:



Tu pręży się przed Wami
 "Supermięciutki kocyk z antyalergicznym wypełnieniem" 


Jeśli i Wam ten wzór  PASUJE zajrzyjcie na stronę Lela Blanc 



P.S.  A do mnie przyjeżdża  Mama- Tralala :o))) Namawiałam ją do tej ekstremalnej dwustu kilometrowej wyprawy  coś 3 lata. 

Jest i ciemna strona tego wydarzenia. Muszę iść sprzątać.


P.S.2 Otwieram ci ja Wysokie Obcasy, a tam duży artykuł o Irenie Santor.
I tłustym drukiem fragment listu od wielbiciela "Owszem. ładnie panie śpiewa, ale czas zająć się jakąś  PRZYZWOITĄ (Caps  Lock mój :o) pracą. 
Jest pani zdrową dziewczyną, a ja mam sporo ziemi".

Chciał orać w Santor czy jak?

czwartek, 4 września 2014

więc chodź pomaluj mi świat, na żółto i na nieeeebieeeesko...

Świat się kończy! Wracam ci ja do domu, a tam moja nowa torba i moje stare krzesło strzelają sobie słit focie! Krygują się, robią dzióbki i pozują na ściance.
O tempora. O mores. O, zdjęcie:

Torba powstała z moherowego swetra, który kupiłam w sklepie typu kop-ciuszek za złotych polskich dwanaście. Fason zdradzał, że poprzednim właścicielem był ani chybi człowiek Michelina, ale fakturze i kolorom nie mogłam się oprzeć. Uprałam, naszkicowałam wzór, poniosłam do krawcowej. Boję się bowiem maszyny do szycia. Welurowa podszewka (też recyklingowa)  ma kieszonkę. W sam raz na kilo kartofelków,  komórkę i ołówki.


Kieszonka jest archiwalna, endowa. Doszywana  była do bawełnianych bluz i sukienek sztruksowych.. Kolekcja Zima-1905 czy jakoś tak.

dla Bebeluszka!