Ha, byłam ci ja wieczorem na mieście i nie da się ukryć- dość czarodziejsko jest.
Zbliża sie moja ulubiona pora- do Krakowa zjeżdżają studenci. Miasto młodnieje, uśmiecha się. Pachnie cierpko butwiejącymi liśćmi, spalinami iiii... no cóż, nie da się ukryć lekką nutką ptasiego guana. Siwy dym z grillowanych kiełbas i oscypków snuje się po Rynku, nawiedzony gitarzysta, gra jak co dzień ten sam płomienny utwór pod Mariakiem, błyszczą chodniki, stukają obcasy, pod knajpami niczym kuropatwy zbijają się w stadka palacze.
A Pan Twardowski dalej sądzi, że przechytrzy diabła.
Patrzycie dziś na ksieżyc? Ja tam nastawiam sobie budzik na 4:30