Tak to mniej więcej wyglądało:
|
ilustracja z książki Agnieszki Frączek "Za płotem z ostów" wyd. Debit |
Na
wernisażu zostałam hojnie obdarowana przez
przyjaciół, znajomych i nieznajomych, tuzów polskiej grafiki dobrym słowem, kwieciem i znaczną ilością węglowodanów. Wystawcie sobie że przyjechała sama
Pani Matka! Przybyła też
Siostra Sister, ale jak to ona, chowała się strategicznie w rogu sali między ścianą zieleni a planszą .
Serdeczne podziękowania dla Olchy Sikorskiej z Poznania, która tę jeżdżącą po Polsce wystawę wymyśliła, Ewie Grudzie- uroczej gospodyni- szefowej Muzeum Książki Dziecięcej w Warszawie, Wojtkowi Widłakowi, który jednym skokiem z Polesia powrócił, aby pomasować mi Ego piękną mową, w której nazwał mnie Słupem Milowym :o)))( tak dla niewtajemniczonych, mam niemal 180cm i jestem taka bardziej duża dziewczynka)
Agnieszce Frączek, która bohatersko wygłosiła mowę a'vista,
Ani Musialik z Badetu, dzięki której udała się loteryjka książkowa- częstowała gości losami. Frekwencja przekroczyła moje najbardziej optymistyczne rojenia i część losów była dorysowywana na miejscu.
A bank rozbił imć Piątek.
Oryginalny kot z niemniej oryginalnymi wyrysowanymi przeze mnie kredeczkami ( słoik z prawej)
nie uwierzy w żadne zapewnienia co do uczciwości całej operacji, więc co się będę pultać:
W sumie, wernisaże
to jeden z milszych sposobów, żeby zgromadzić tylu fajnych osobników w jednym miejscu! Dziękuję!
Idźcie, idźcie sprawdzić, czy korniki zyskują przy bliższym poznaniu.
pon., śr., pt.: 13:00 - 19:00, wt., czw., sob.: 9:00 - 15:00