Czytam właśnie "Czarodziei" Romaina Gary, a tam, jakże kompatybilnie do tych nocy zbryzganych gwiazdami:
"Była to pora spadających gwiazd, i zastanawiałem się, dlaczego wybierają one te same miesiące co dojrzałe owoce. Leżąc na plecach zatracałem się w nieboskłonie, wędrowałem po Drodze Mlecznej, wspinałem się na Wielką Niedźwiedzicę jak na drzewo, obdrapywałem sobie dłonie wskakując na Wóz, odwiedzałem Syriusza, zbierałem pod stopami jakieś bezimienne gwiazdy, zbyt skromne, żeby się przedstawić, więc przystawiałem je do ucha jak muszle, by napawać się szumem, żonglowałem Kastorem i Polluksem, których filuterna natura nie wszystkim jest znana. Rozmarzony, zapadałem w sen, a gdy się budziłem, po całym tym błyszczącym dywanie, tak starannie wyhaftowanym, nie było już śladu (...)
(...) Noce są tak piękne, że co rano spodziewam się znaleźć tu ślady zabawy, serpentyny, konfetti, parę zmęczonych gwiazd, które zaspały, albo się zagapiły..."
Najprawdziwsze nazwy mórz księżycowych: Morze Deszczów, Morze Jasności, Morze Żyzności, Morze Spokoju, Morze Przesileń, Morze Wilgoci, Morze Nektaru, Morze Zimna, Morze Wschodnie, Morze Południowe, Morze Poznane, Morze Chmur, Morze Brzegowe, Morze Smytha, Morze Pieniące, Morze Fal, Morze Humboldta, Morze Moskwy, Morze Pomysłów, Morze Wężowe i Morze Oparów.
Mare Ingenii czyli Morze Pomysłów znajduje się na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca. To by wiele wyjaśniało.
A może nie.
A na koniec, dla ochłody: