Ha, byłam ci ja wieczorem na mieście i nie da się ukryć- dość czarodziejsko jest.
Zbliża sie moja ulubiona pora- do Krakowa zjeżdżają studenci. Miasto młodnieje, uśmiecha się. Pachnie cierpko butwiejącymi liśćmi, spalinami iiii... no cóż, nie da się ukryć lekką nutką ptasiego guana. Siwy dym z grillowanych kiełbas i oscypków snuje się po Rynku, nawiedzony gitarzysta, gra jak co dzień ten sam płomienny utwór pod Mariakiem, błyszczą chodniki, stukają obcasy, pod knajpami niczym kuropatwy zbijają się w stadka palacze.
A Pan Twardowski dalej sądzi, że przechytrzy diabła.
Patrzycie dziś na ksieżyc? Ja tam nastawiam sobie budzik na 4:30
U nas leje jak z cebra, chmury na całym nieboskłonie, dzieci się obraziły na księżyc i poszły spać!
OdpowiedzUsuńNie fer!!
A ptacy powariowali. Latali nocą w rozwrzeszczanych grupkach.
UsuńTo gwieździste niebo nad Rynkiem z drugiego obrazka!
OdpowiedzUsuńNie mogę się oderwać.
Co tam przy tym zaćmienie, pfy!
Sama przyznasz, że tak to właśnie w Krakowie wygląda.
UsuńI co, wstalas do tego ksiezyca?
OdpowiedzUsuńJa jak szlam do pracy (5.10) to jeszcze byl. Fajny taki, jak kawalek pomaranczowego cheddara pogryzionego przez myszy.
EEEE no więęęęc tego, no... jak szłam spać o 2:30 to był biały, niesamowity, podświetlał na biało drobne chmierki na czarnym niebie. A z kolei o siódmej rano był bledziuchny jak półprzezroczysta wycyckana landrynka.
UsuńOjoj, czyli lunarna inspira jest ci najwyraźniej obca, w przeciwieństwie do tej słonecznej ;)
UsuńA w awatarze czarne słońce lub dziura, hm.
Przebóg, powiało poezją! Inspiracje lunarne włóczą sie za mną ( jak i za 80%ilustratorów) od lat.Kiedys Panie Dziejaszku Kalendarz Księżycowy uwiłam, panie dzieju obrazy!!! prawdziwe!!! na płótnie!!! z księżycem, ech...
UsuńA teraz Dziecię Światłości ze mnie- co robić...
Byłem kiedyś w Krakowie, pod wieczór rynek pustawy, zupełnie inaczej niż we Wrocławiu, gdzie ludności jest więcej niż w dzień.
OdpowiedzUsuńCzy krakowski rynek po zmierzchu jest pusty w 2015 też?