Kiedy zobaczyłam ten polarek w sklepie- wiedziałam! Mój ci on!
Alek- dziewięcioletni dżentelmen wielu zalet, talentów i cnót, w krótkich, żołnierskich słowach wyjaśnił mi, że absolutnie niezbędna jest mu poduszka z kotem.
Cóż było robić- uszyłam poduszkę z kotem.
A teraz ważki moment -ustawienie oczu, które są nieprawdaż, eee tym... no... wiem! Zwierciadłem duszy.
Jakiś krasnoludek w Google + złożył fotki w animację.
Wułala:
KOTLET JAK SIĘ PATRZY!
Krasnoludkowi zaraz naleję elektronicznego mleczka o zawartości pińciuset pikseli!
I tak oto, w obiektywie Pana Sierotki- przyszywana ciocia - czyli pełna skala zjawiska:
Kartka do Mateusza wysłana?
Kotlety, zwlaszcza w obecnym stanie niewazkosci, sa mi nader bliskie :)
OdpowiedzUsuńElu, tys blekitna nie tylko w sercu!
A Ty wiesz Bebeluszku ,ze w tym wery momencie zaklejam bąbelkową kopertę do Ciebie - cóż za synchronia!
UsuńTelepatyczna synergia!
UsuńNo bo medal przeciez musi byc w babelkach!
Ty wiesz jak u nas zimno?! Bez puchówki nie wysłałabym go w drogę.
UsuńI sluscznie, bo w mojej Teutonii juz szale i rekawiczki w obiegu.
UsuńKotlet przecudny. I te oczy - jakby mówiły: "przytul mnie, no na co jeszcze czekasz, miaaauuu".
OdpowiedzUsuńW szmatkach lubię używać koralików na oczy, bo mają taki żywy blik reagujący na zmianę światła, ale nie chciałam żeby szklane, czy plastikowe kulki gniotły młodego naukowca w potylicę .w cazsie lektury
UsuńMoja kociarka zagłaskałaby tę poduchę na amen ;)
OdpowiedzUsuńPoduszka pod uszko.
UsuńNie odrywałabym oczu od tej podusi! Ani w przenośni, ani dosłownie!
OdpowiedzUsuńAnimacja pierwsza klasa! Z obrazkami sprzężone cechy kota, charakter zmieniał się równie szybko, co wyraz twarzomordki.
Stanęło na prostodusznym i pięknym spojrzeniu krynicy kocich ócz.
Ciocia przyszywana do poduchy jak ta lala :) Skala zjawiska zjawiskowa!
Nowość w psychoterapii czyli hipnoza kotletem :o)
UsuńPrzecudo!
OdpowiedzUsuńDzięki Barnabo!
UsuńNiesamowite. Od szmatki, do szmatki i ciach KOTLET. Jak nic używasz magicznego pyłu! Niemożliwe, że to tak ręcyma!! ;)
OdpowiedzUsuńPilnie strzeżona , wstydliwa tajemnica- MAGICZNY PYŁ runęła właśnie z hukiem...
UsuńRozgrzewam się od jednego spojrzenia! Cóż dopiero dziać się musi przy dotyku:)
OdpowiedzUsuńCudowności!
Czy mogę wiedzieć, gdzie w Kr. sprzedają w metrach takie otulające, miękkie kolory?
Bo aż mnie igła zaswędziała!
Są dwa zagłębia tekstylne- bogaty w złoża na ul Filipa ( przy Starym Kleparzu) , i na Stradomskiej /Krakowskiej . Ten drugi rejon jest dużo większy ( dłuższy:o) i z tradycjami- widać jeszcze wyburzałe reklamy namalowane wprost na murze MATERIAŁY BŁAWATNE,
UsuńZapałałam chęcią miętoszenia namacalnych kolorów:)
UsuńDzięki za namiary.
Melduję: kartka wysłana. Z balonem kurpiowskim.
OdpowiedzUsuńPoducha i ciocia - zjawiskowe!
Kotlet patrzy oczyma mojej Trójki.
Macham Ci Koleżanko Jarecka entuzjastycznie zza kolorowego kłębu szmatek.
OdpowiedzUsuńPani, dawaj pani nową szmatkę albo i starą bo szaro za oknem i w oczy smutno!
OdpowiedzUsuńSzmaciarstwo w procesie,ale na paletach mi się coś kłębi , więc wetknę w internetowe przewody.
OdpowiedzUsuńZONK! Skaner się zbiesił, nie będzie nowych kleksów. Ale coś wymyślę.
OdpowiedzUsuńPani Wasiuczyńska, piękny ten kot-let jak licho, a nawet jeszcze piękniejszy. zobaczywszy go, wykrzyknąwszy "ło jeżu!" w zachwycie, składam wyrazy podziwu oraz głębokiego uznania. jak to fajnie było znaleźć Pani bloga, droga Pani, i tak, dodawszy do ulubionych, zakańczam życząc pogodnych myśli dziś, a nawet do końca tygodnia. :)
OdpowiedzUsuńTo się rozumie. Fajnie wykonana. Tylko wnętrze musi być prawdopodobnie bardzo wygodne, z tego co widzę. Pochwalam takie koncepty!
OdpowiedzUsuń