Jeszcze ciepła, jeszcze mokra tempera do najnowszej części "Pan Kuleczka. Marzenia"- prosto ze stołu frrrr, pod szybę i paspartout. O wystawie można przeczytać >>>TUTAJ
Malowałam to w grudniu po południu, kiedy z nieba o kolorze brudnej flaneli siąpiło coś znacznie mniej optymistycznego. Taka bezczelnie biała, pusta kartka prowokuje do tego żeby (choćby na tym małym kawałku) świat wyglądał "po naszemu".
Teraz będzie z grubej rury- Profesor Nowosielski- mój Mistrz i recenzent dyplomu, mawiał, że my- artyści przedstawiamy świadomie, czy bezwiednie nasze życie przyszłe, malujemy obrazem, słowem, dźwiękiem swój raj- więc trzeba bardzo uważać na to co się zmaluje.
Zgadam się z Psorem (patrz Beksiński). A tym sposobem tęczową przyszłość (nie)świadomie sobie malujesz - brawooo. Wiem i wniosków brak. co jest że mam takie ciągotki nie zawsze optymistyczne... Dajmy na to - tu krewka, a tam porąbana żona Grześka. Wystawa piękna, duża, oblegana - gratulacjone!!!
Jak można namalować słońce bez namalowania słońca, a nawet malując deszcz. Piękna zapowiedź. A na nowego pana K. czekam z nadzieją, że zdąży się ukazać zanim moje dzieci już całkowicie wyrosną z takich lektur.
Agnieszkogg nasza najstarsza kuleczkowa bardzo sympatyczna czytelniczka na oko sądząc miała jakieś 114 lat, więc jest nadzieja, że nie wyrosną. Faktem jest,że w lubieniu Kuleczki jest przerwa jakoś tak między 12 a 30 rokiem życia uznaje się te książki za zbyt infantylne.
Tom "Marzenia" planowany jest na marcowe targi w Poznaniu.
Uff, do marca to może nie wyrosną. Mam co prawda prawie dziewięciolatkę, która niebezpiecznie zbliża się do momentu ocenienia pana Kuleczki i jego towarzyszy jako zbyt dziecinnych, ale za to u mojego sześciolatka nadal wisi wiadomy kalendarz i to nie wciśnięty przez matkę, która już dawno przekroczyła granicę wieku, kiedy książek dziecięcych nie uważa się za infantylne, ale zamówiony osobiście u Św. Mikołaja. Opowiadanie z tego kalendarza było jednym z pierwszych dłuższych tekstów, które przeczytał samodzielnie. Czekał aż mu ktoś przeczyta, czekał i w końcu się zniecierpliwił tym oczekiwaniem.
Dzięki! Ale jak mówi kolega T.dziobiąc w stronę tej pracy na wystawie -ACHTUNG WASIUK! Jesteś już niebezpiecznie blisko białych jednorożców z rozwianą grzywą...
OOOOOO000ooo lala,Jarecko umilona właśnie sobie uświadomiłam ,że ja uwielbiam jednorożce! Zwłaszcza na obrazach Marii Anto, albo na średniowiecznych tapiseriach- Dama z jednorożcem. Trzeba mnie było omal wyprowadzać siłą z Muzeum Cluny w Paryżu, gdzie wisi cała ich seria. Są olbrzymie, pełne urzekających detali i po prostu olśniewająco piękne. Klik >>>TU można przeczytać, jak finezyjne niosą za sobą treści, i kliknąć na reprodukcje.
O skubana!!! w teczy zamarynowana!
OdpowiedzUsuńGorące, słoneczne lato pcha mi się przez monitor! Jupi!
OdpowiedzUsuńMalowałam to w grudniu po południu, kiedy z nieba o kolorze brudnej flaneli siąpiło coś znacznie mniej optymistycznego.
OdpowiedzUsuńTaka bezczelnie biała, pusta kartka prowokuje do tego żeby (choćby na tym małym kawałku) świat wyglądał "po naszemu".
Teraz będzie z grubej rury- Profesor Nowosielski- mój Mistrz i recenzent dyplomu, mawiał, że my- artyści przedstawiamy świadomie, czy bezwiednie nasze życie przyszłe, malujemy obrazem, słowem, dźwiękiem swój raj- więc trzeba bardzo uważać na to co się zmaluje.
OdpowiedzUsuńZgadam się z Psorem (patrz Beksiński). A tym sposobem tęczową przyszłość (nie)świadomie sobie malujesz - brawooo. Wiem i wniosków brak. co jest że mam takie ciągotki nie zawsze optymistyczne... Dajmy na to - tu krewka, a tam porąbana żona Grześka.
UsuńWystawa piękna, duża, oblegana - gratulacjone!!!
Tego się nie wybiera- wiadomo!
UsuńKatastrofa jest wprost nieziemsko zólta :) Te jej kolorki dzialaja jak prozac.
OdpowiedzUsuńp.s. tez mysle, ze pan profesor mial racje!
To była nieprawdopodobna postać, Artysta i Mędrzec- rzadkie zaiste połączenie.
UsuńJak można namalować słońce bez namalowania słońca, a nawet malując deszcz. Piękna zapowiedź. A na nowego pana K. czekam z nadzieją, że zdąży się ukazać zanim moje dzieci już całkowicie wyrosną z takich lektur.
OdpowiedzUsuńAgnieszkogg nasza najstarsza kuleczkowa bardzo sympatyczna czytelniczka na oko sądząc miała jakieś 114 lat, więc jest nadzieja, że nie wyrosną. Faktem jest,że w lubieniu Kuleczki jest przerwa jakoś tak między 12 a 30 rokiem życia uznaje się te książki za zbyt infantylne.
OdpowiedzUsuńTom "Marzenia" planowany jest na marcowe targi w Poznaniu.
Uff, do marca to może nie wyrosną. Mam co prawda prawie dziewięciolatkę, która niebezpiecznie zbliża się do momentu ocenienia pana Kuleczki i jego towarzyszy jako zbyt dziecinnych, ale za to u mojego sześciolatka nadal wisi wiadomy kalendarz i to nie wciśnięty przez matkę, która już dawno przekroczyła granicę wieku, kiedy książek dziecięcych nie uważa się za infantylne, ale zamówiony osobiście u Św. Mikołaja. Opowiadanie z tego kalendarza było jednym z pierwszych dłuższych tekstów, które przeczytał samodzielnie. Czekał aż mu ktoś przeczyta, czekał i w końcu się zniecierpliwił tym oczekiwaniem.
UsuńOooo jaAAAA - zawsze mi się ciepło na sercu robi, kiedy widzę jak przybywa kolejny członek stada CZYTAJĄCYCH!
UsuńTa ilustracja jest taka piękna, TAKA PIĘKNA!
OdpowiedzUsuńDzięki! Ale jak mówi kolega T.dziobiąc w stronę tej pracy na wystawie -ACHTUNG WASIUK! Jesteś już niebezpiecznie blisko białych jednorożców z rozwianą grzywą...
UsuńJest tęcza, gdzieś musi być jednorożec, logiczne :)))
UsuńWasiuk! Złap jednorozca za róg! Kto jak nie Ty?
OOOOOO000ooo lala,Jarecko umilona właśnie sobie uświadomiłam ,że ja uwielbiam jednorożce! Zwłaszcza na obrazach Marii Anto, albo na średniowiecznych tapiseriach- Dama z jednorożcem. Trzeba mnie było omal wyprowadzać siłą z Muzeum Cluny w Paryżu, gdzie wisi cała ich seria. Są olbrzymie, pełne urzekających detali i po prostu olśniewająco piękne. Klik >>>TU można przeczytać, jak finezyjne niosą za sobą treści, i kliknąć na reprodukcje.
OdpowiedzUsuń