Widać, że w dzieciństwie kochałam "Opowieści z mchu i paproci", prawda?
Do tego stopnia, że tłumaczyłam komuś całkiem niedawno, że miejsce X w Warszawie znajduje się przy Żwirka i Muchomorka, to znaczy yyyy momencik, na Żwirki i Wigury.
A wczoraj hmmm, pomyliłam w Krakowie ulicę Bora- Komorowskiego z Grota- Roweckiego( nieodległe lesykalnie, lecz bardzo, bardzo realnie) i Pan Sierotka omal nie znieważył cieleśnie mojego
Rowa- Mariańskiego...
Ale doprawdy, czy te sławne osoby muszą nazywać się tak podobnie?!- co innego >Figiel i Psikus , których przygody opisuje w Świerszczyku Wojciech Widłak. W życiu nie pomyliłabym ich imion. Ich - owszem, mylę, za każdym razem, muszę zerknąć w ściągę:
ale ich imion imion nie pomylę NIGDY!
Najładniejsze ilustracje z Figlem i Psikusem będzie można zobaczyć na wystawie
w Nowohuckim Centrum Kultury, godziny otwarcia pon- niedz 8-22
Wernisaż we środę 13 stycznia o 18tej.
Wstęp na wystawę, która potrwa do 3 lutego- wolny.
Aaaaaabsolutnie genialny pierwszy rysunek! :-)
OdpowiedzUsuńTylko do 3 lutego? Co tak krótko? Szykuję już na tę wyprawę ciepłe majty :)
OdpowiedzUsuńNo i przecudne, koronkowe figle i psikusy...
OdpowiedzUsuńMówię Ci Jarecka- białe pisaczki, to jest to!
UsuńObrazki takie klimatyczne i takie na czasie :) U nas od 1 stycznia śnieg i właśnie jesteśmy na etapie tłumaczenia- "nie bawimy się żółtym śniegiem" i "nie liżemy klamek i latarni, nawet jak ktoś będzie namawiał :)"... tak jakoś mi te obrazki się skojarzyły :P
OdpowiedzUsuńNie bawimy się żółtym śniegiem:o)))
UsuńDziecięciem smarkatym będąc, z gilem przymarzniętym pod nosem, miałam taki żółciutki kombizon (autorski skrót od kombinezon). A że zimy w mym szczenięctwie były zimami, toteż wyglądałam wypisz-wymaluj, jak Figiel na pierwszym rysunku :) Aż mi się łezka nostalgii w oku zakręciła, bo rycinka za serce chwyta.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, zdaję sobie sprawę z tego ze z wiekiem umacnia się w człowieku przekonanie,że kiedyś panie dzieju to słońce lepiej grzało, a mrozik milej szczypał i ogólnie świat był piękniejszy i wygodniej urządzony,ale kurdebele nie ma co zmienił nam się klimat.
UsuńByliśmy kiedyś na paroygodniowej majówce na Suwalszczyźnie, po prostu RAJSKO- jeziorka i jeziora, mało ludzi, łagodne zielone wzgórza, jakby człowiek mieszkał w samym środku wiosennego bukietu. Rozmawiamy ze starszym panem gopodarzem,u którego mieszkaliśmy, no i ja , jak to ja napompowana endorfiną, unoszę się nad powierzchnią, te zielenie powiadam, --ŻE CO?
-Z I E L E N I E, SADY, JE-ZIO-RA on popatruje ironicznie ,ja niezrażona:
-Te ptaki, które rano śpiewa...-CO?! wykrzykuje przygłuchy Dziadunio. PTAKI?! JJJJJAKIE PTAKI?! NIE MA PTAKUCH!!! Kiedyś to śpiewali,że człowiek spać wiosną nie mógł, a teraz NIE MA PTAKUCH! CHEMIA WYTRUŁA!
Sliczne drzewka! Tez uwielbialam (i dalej uwielbiam) bajki o Zwirku i Muchomorku. One wprawiaja w taki lekki stan hipnotyczny - zwlaszcza ta melodia. I fajne byly gwiazdy z okraglych, dzierganych serwetek :)
OdpowiedzUsuńTak, w "opowieściach" jest dawka niepodrabialnego absurdalno- czułego czeskiego humoru, której nie potrafię się oprzeć!
UsuńAle myśmy z Kochanym Autorem kapnęli się po kilku odcinkach Figla i Psikusa, że coś nam to przypomina, dwóch poczciwych krasnoludków/chochlików, żyjących sobie w lesie...