Najprostsze czynności wymagają ode mnie panie dzieju akrobacji godnych Nadii Comaneci.
Zwizualizujcie to sobie. Młodsze roczniki nie mogą mieć tego w pamięci, ale mogą zapytać wujcia Jutuba.
Tak więc, szukając czegoś zupełnie, zupełnie innego, trafiłam na te zapomniane ilustracje.
Rzecz traktuje niby to o żółtych kaloszach (wytężcie wzrok), a tak naprawdę o dorastaniu:
bolesna sprawa, to dorastanie:
o proszę, tak jej- wrażliwej jednostce w duszy gra:
Kasia z >BUDKI udziała taką superową owieczkę, ale czy książka wyjdzie, nie wiadomo.
Chciałabym- bardzo lubię tę opowieść.
No i zapraszam na wystawę. Bardzo, bardzo dużą. Wernisaż we środę 13 stycznia. Szczególasy >>>TU
Dobrego, owocnego roku Wam życzę!
Nie zapytam czemu, ach czemu stawałaś w szranki z szafą,
OdpowiedzUsuń(i od razu małe lingwistyczne skojarzenie, bo szafa po niemiecku to schrank - czyt. szrank; może te szafy to takie agresywnie, atakujące znienacka sprzęty, co to muszą z kimś w szranki...?)
ale też mam nadzieję, że opowieść o żółtych kaloszach doczeka się druku, bo kolorystyka wielce obiecująca :)
Oby cały Twój nowy rok był tak kolorowy, czego Tobie i sobie życzę, i żeby Cię meble już nie atakowały :)))
O Piesu Luby! Jesteś pierwszym gościem w Nowym Roku- jak miło! Szafy okropnie się rozpychają , są nieobliczalne, wiadoma to rzecz!
OdpowiedzUsuńJeju jeju. Nie mogę przestać wgapiać się w dywanik tego barana!
OdpowiedzUsuń(Jarecka, sluchaj, a moze jakis skok na ten wernisaz i wyniesiemy barana? Ty zwinna wlamywaczka w lateksowym kostiumie kobiety kota, a ja przebrana za ... automat do napojow? Taka tam fantazja!)
UsuńKaczko- akurat te oryginały leżą w szufladzie NIEMIECKIEJ wydawczyni. Rok z hakiem. Ale Wasz skok na wernisaż popieram gorąco. W przebraniu, bez ubrania- jakkolwiek!
UsuńOch, gdyby mi się udało buchnąć tę czytającą owieczkę całą w motylkach, to byłabym cała w skowronkach!
UsuńCo tam, wyniesiemy co innego. Mogłabym się przebrać za kaktus w doniczce!
UsuńNie, to już było.
Może po prostu Ty Kaczko za kaczkę a ja za Katastrofę? Trochę jestem podobna, nie? Wtedy wtopimy się w tło i wyniesiemy co dusza zapragnie razem z Elą
Wyniesmy Ele!!!
Usuń(Niemieckiej wydawczyni powiadasz... rozwazam zatem, by Norweski ja uwiodl! Oraz Dynia rzucila okiem i powiedziala, ze sobie tez takie namaluje! Pytam, ktore? A ona, ze z tym ptaszkiem. I pokazuje na sprutego barana. Takze, wiesz... ty malujesz, Pan Bog inspiracje nosi! Bebe zaraz mnie ochrzani, ze Dynki nie skonsultowalam z porzadnym okulista!)
Poza tym pisze pod spodem, ze planowana LOTERYJA! Piatek znow cos WYGRA!
UsuńSiedem losów panie dzieju- jak mają nie wygrać?
UsuńFraza SPRUTY BARAN godna jest włączenia do slangu młodzieżowego.
UsuńPiszę się na ten skok, siostry!
UsuńChoćby dożywocie nade mną wisiało - z takim obrazem w celi - żyć, nie umierać!
Dawaj ten gips! Chce sie podpisac!
OdpowiedzUsuńŻeby mi potem skuli z Twoim autografem!? W życiu! Rozważam przesłanie ułomka, lub torebeczki gipsu do samodzielnego montażu i hulaszczych ekscesów literackich.
UsuńNiemożliwe jesteście. :-)))
OdpowiedzUsuńA ja bym tak wygryzła baranka z jego sypialni.
Pozdrawiam serdecznie
Wilczyca;-)
Ale zajęłabyś się łowieczką, czy zajęła jej łóżeczko?
UsuńNo widzisz jam miastowa i nie rozróżniam baranków od owieczek. I jak koleżanka Jarecka napisała, że barana to no..:-)
UsuńKocham wszystkie zwierzaki a szczególnie te dające wełnę. Z pudlami łącznie;-) Zajęłabym się, zajęła.
Jakbym była producentem tapet (nie tylko dla dzieci) to bym na tentychmiast podpisała z szanowną artystką E.W. kontrakt. Dożywotni.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAleż ja stara jestem, że pamiętam tę Nadię Comaneci, tylko jakoś ona mi się z ewolucjami na równoważni a nie ze szrankami z szafą kojarzy ;-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ten gips to na tej mniej używanej ręce ???
Muszę sprostować -w szafę grzmotnęłam tak po prostu z wdziękiem czołgu. Akrobacji niczym Nadia C. muszę nadużywać TERAZ z gipsem, w kuchni,łazience czy przy obsłudze klawiatury.
UsuńNie wiem jaki macie układ klawiszy, ale spróbujcie napisać " : albo ? )jedną (SPRAWNIEJSZĄ) ręką.
A ja na fejsbuniu widzialam: 'twoja stara jest taka stara, ze w szkole miala rosyjski zamiast angielskiego' i to zdecydowanie o mnie. Pamietam Nadie! I jeszcze kilka innych wynalazkow socjalizmu :-) A wczoraj od Hindusow z Pragi dowiedzialam sie, ze tam tez stalo sie po kubanskie pomarancze przed swietami, a papier toaletowy w roli naszyjnika nie byl wylacznie polskim wynalazkiem. I od razu sie czlowiekowi lzej robi, bo w Indiach to radza sobie bez papieru... (i juz koncze, bo mowi przeze mnie butelka zbyt mlodego wina)
UsuńAle musze dodac, ze w Indiach to mialabys przekichane... bo gips na lewej rece uniemozliwilby ci totalnie korzystanie z toalety!
UsuńKaczko, co się robi w toaletach w Indiach lewą ręką ????????????
UsuńNie tylko w Indiach, na połowie globu plus oceany :))
UsuńAgnieszko, otoz... lewa reka w Indiach sluzy do ablucji posttoaletowych! Hydraulike tam maja taka, ze kazdy papier toaletowy ja zatyka. Zatem w kaciku wiaderko z woda do obmycia zadniej czesci. Lewa reka! Bo prawa sluzy do jedzenia :-)))
UsuńI nie wiem, do diaska, nie zapytalam, a co jesli ktos jest z natury leworeczny?! Lepiej z nim nie jesc z jednej miski?
UsuńPrzypomina mi się stary dowcip mojego ś.p. Wujka pt. Jak się podetrzeć biletem kolejowym, ale to trzeba pokazać, opowiedzieć trudno ;-)
UsuńOj tak, oj tak... A ja myślałam, że książeczka już wyszła. ...Ściskam noworocznie łapkę w gipsie.
OdpowiedzUsuńŁapka BIDNA I zdrętwiała- okropnie niewygodny , ciężki ten gips.
UsuńPowiem Ci , że jako zawodowa optymistka, ciągle nie tracę nadziei co do książeczki.
Prowadzę bloga fanowskiego o Natalii Oreiro, głównej bohaterce telenoweli "Zbuntowany Anioł". Jeśli miałabyś czas i ochotę zajrzeć, byłoby mi niezmiernie miło.
OdpowiedzUsuńJeśli zaobserwujesz odwdzięczę się tym samym (:
nataliaoreiro-pl.blogspot.com
Ela! Zaobserwuj Natalię Oreiro! Ihihiiii!!!
UsuńAż wyguglałam!
UsuńWidze podobienstwo! Z Eli tyz jest ANIELICA!
UsuńKaczka, czem prędzej skończ z tym piciem!
UsuńPanie Elżbieto, gratuluje wspaniałych.
UsuńCzy istnieje możliwość nabycia oryginały jednej z Pani ilustracji? Krzysztof Baran
600430510 krzysztof.baran@mouton.pl
Ech! Wytarzać się w tych ścianach i podłogach można by! Tyle koloru, że aż pachnie!
OdpowiedzUsuńKopanie w Twoich archiwach niesie niewymierne korzyści dla ludzkości! Kop, nie ustawaj!
Za słodko w komentarzach, za kolorowo na blogu!
OdpowiedzUsuńTeraz mróz, śniegu potrzeba, a tu słodkości i kolory.
Te barwy aż w oczy biją i prawie grzeją, a jednak nie grzeją,
więc zgrabiałymi palcami nastukam, że te motylki i tę lampeczkę i te listeczki naścienne, no i ten kłębek wełny biorę ze sobą pod cielą kołderkę i będę tulić pod powiekami, życząc ich autorce szybkiego wyjęcia kończyny z gipsu i lekkiego pędzla / śmigłej igły oraz wielu powodów do uśmiechu :-)
No i zrobiło się jeszcze słodziej. Idę ;-p