środa, 13 kwietnia 2016

Pierwszy dzień.

Mam takie swoje prywatne święto- jak najbardziej ruchome. Pierwszy dzień  w letniej pracowni. Na północnym balkonie. Jak ja to lubię, nawet jeśli wiąże się to z myciem balkonu, włażeniem na strych i  przykręcaniem ośmiu nóg stołowych. Przy jednym stole się bowiem ja i mój kram nie mieścimy.



Słońce świeci, ptacy śpiewają, "drzewa parają się fotosyntezą"...




Macie jakieś swoje prywatne święta- typu pierwszy dzień z gołymynogamy?

30 komentarzy:

  1. Juz mialam napisac, ze nie, ale to nieprawda! Mam! Dzien, w ktorym otwiera sie lodziarnia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako dziecię uwielbiałam pierwszego maja- był to bowiem dzień kiedy otwierał się Grzeszczyk- cukiernia sprzedająca najlepsze lody w Radomiu. TAKICH truskawkowych lodów nie jadłam nigdzie indziej, no ale może do tego potrzeba mieć te 7 czy 10lat...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak pierwszy raz moge polozyc sie na piasku albo trawie nad woda i w sloncu przyciac komara. UWIELBIAM spac w sloncu, laduje tym baterie na tygodnie! No a jak jeszcze do tego mozna na boso sie po tym piachu przejsc - no to juz dzien móglby nigdy sie nie konczyc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szkoda ze nie "param sie fotosynteza" - za jednym zamachem mialabym gotowanie z glowy ;)

      Usuń
    2. O! I jeszcze w dzieciństwie wielkim świętem był dzień kąpieli w jakieś wodzie wielkiej a czystej, albo chociaż spacer na bosaka mokrym piachem, albo chlupanie nogami z pomostu, jeśli już żywcem nie dało się wejść do kriozbiornika.

      Usuń
  4. Mam! Dzień, w którym w ogródku pojawia się pierwsza pachnąca konwalia - odtąd już tylko słońce (choćby padało), wiosna i frajda. Analogicznie świętowane jest odnalezienie pierwszej truskawki - jako pierwszy dzień lata :-)
    Piękny ptaszek (z Musierowicz w tle :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z truskawkami mam problem, bo przed chwila przynioslam do domu taka kilogramowa tace hiszpanskich. Slodkie i dorodne. W dodatku o smaku truskawki. I to znaczyloby, ze pierwszy dzien lata to bardzo ruchome swieto. A Niemcy pewnie maja swoje dni pierwszych, bialych szparagow. Juz widac pierwsze peczki i sos beszamelowy tez ustawiaja w piramidach w sklepach.

      Usuń
    2. Ty wiesz Kaczko, ze ja od 2 lat tez sie w te kolejki ustawiam? ;) A wczesniej mnie szparagi jakos specjalnie nie ruszaly.
      Tylko ze musza byc te nasze, europejskie, nie z Argentyny. (i nie kupuje beszamelu, robie sos koperkowy)

      Usuń
    3. Pacz, Diable, podejrzewalabym cie raczej o Dzien Pierwszej Cwikly! Jeszcze nie lubie bialych szparagow (zielone za to bardzo), ale wiadomo, znajda i na mnie sposob :-)))

      Usuń
    4. Za rok o tej porze: dwie kulki szparagowych poproszę!

      Usuń
    5. Zielone lepsze, fakt.
      A cwikly, przyznam sie, eee... tego, no... nie lubie jakos (ale to ze wzgledu na chrzan, nie buraki!).... Tylko cssss! cicho! Nikomu nie mów!

      Usuń
    6. Kaczko, udaję, że ignoruję te hiszpańskie i świętuję nawet najmarniejszą z własnego ogródka :-) Ale święto ruchome to bardzo dobry pomysł, można poświętować kilka razy :-)

      Usuń
    7. Kaczko! Siostro! Możemy cię adoptować :) Białe szparagi? Bleeeee!

      Usuń
  5. Ach rozmarzyłam się Wasiuczku....

    Od kiedy wróciłam do kieratu etatu, każde piątkowe popołudnie jest dla mnie świętem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem, czy powinnam pisać to na takim zacnym blogu, ale jest to ten dzień, gdy otwieramy pierwsze piwo w ogrodzie/na tarasie i o 20.00 jeszcze da się wysiedzieć, bo nie jest zimno :) W tym roku taki dzień już był!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pewna ,że w niebiesiech będzie sekcja tarasowa na której będzie się biesiadować z Przyjaciółmi.

      Usuń
  7. Tak, nawet kilka, bo lubię świętować święta :D Mamy np. Dzień Pierwszej Kawy w Ogrodzie, mam też prywatne święto Pierwszych Czereśni w Roku (zawsze je odchrowuję :DDDD). I jest też Wielki Dzień Pierwszej Redyski z ogródka dziadka Kazika :) W tym ostatnim święcie o świcie nie uczestniczy ze mną Książę Małżonek - twierdzi bowiem, że oddech po redyskach jest kompromitujący :DDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż sprawdziłam u wuja Gugla czym jest REDYSKA!

      Usuń
    2. Aż sprawdziłam u wuja Gugla czym jest REDYSKA!

      Usuń
  8. Jak widzę powyżej święto czereśni jest bardzo rozpowszechnione :) I można je przeżyć kilkakrotnie w tym samym roku: święto pierwszych czereśni jasnych/ciemnych/z działki od znajomych ... polecam.
    Są jeszcze dni w których można po raz pierwszy wyjątkowo mocno poczuć jakiś zapach, dla mnie: ziemi po zimie, bzów, lip i akacji (tak, tak wiem, że botanicy mówią na nie jakoś inaczej, ale nie mogę zapamiętać).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaak, zapach ziemi wiosną to jest COŚ! W pierwszej piątce najpiękniejszych zapachów świata- jak dla mnie, obok ziemi po deszczu i zapachu świeżego chleba, jest zapach nagrzanych w słońcu pokrzyw, no uwielbiam.

      A przy dobrych czereśniach puszczają mi wszelkie hamulce.

      Usuń
    2. Taaaak, zapach ziemi wiosną to jest COŚ! W pierwszej piątce najpiękniejszych zapachów świata- jak dla mnie, obok ziemi po deszczu i zapachu świeżego chleba, jest zapach nagrzanych w słońcu pokrzyw, no uwielbiam.

      A przy dobrych czereśniach puszczają mi wszelkie hamulce.

      Usuń
  9. Muszę wspomnieć o czymś takim jak negatyw święta... W okolicy najwidoczniej zaczął się sezon kosiarkowy, wszyscy wywlekli różnorakie maszyny, naoliwili i się cieszą godzinami. Pojęcie względne...

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak były jeszcze zacne zimy, to wielbiłam pierwszy słoneczny dzień, który skraplał sople...

    OdpowiedzUsuń
  11. Pierwsze lody to wielkie święto!
    I pierwsze ognisko do późnej nocy.
    I pierwsze brodzenie w rzece, pierwszy motyl, ważka, bieganie po trawie na bosaka.
    Wychodzi na to, że co drugi dzień święto!
    Skandal )))

    OdpowiedzUsuń
  12. Widzę wpływy takiego malarza, niejakiego ŁĄTKOWSKIEGO!

    OdpowiedzUsuń
  13. Pierwsze śniadanie zjedzone na tarasie - niestety a razie nie zanosi się na to :-(

    OdpowiedzUsuń
  14. W tym roku chyba będzie można świętować to kilka razy.Dziś było tak zimno- i tak kurdebele warczały kosiarki, że rakiem wycofałam się ze stanowiska pracy na balkonie.

    OdpowiedzUsuń