niedziela, 18 października 2020
Braki w urodzie
Który z artystów nie chciałby być jak Michał Anioł, no który? A ja, powiem Wam- miałam duuużą szansę.
Zmęczona po warsztatach i spotkaniach, o których opowiadam >>>TU* czytałam w łóżeczku do snu "Gliniany most" Zusaka. Dzieło zacne, coś 600 stronicowe, w twardej oprawie, jak mi wypadło z dłoni omdlałej, jak spadło na twarz, jak bardzo chciało złamać mi nos...
No ale nie tak łatwo zostać Buonarottim, nos mam w jednym kawałku i miejscu zupełnie konwencjonalnym. >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Skończyłam z Zusakiem, pomyślałam -Przybora, Przybora jest dobry na wszystko, no i proszę w "Listach z podróży" w poczcie trzeciej znalazłam nawet przepis na pogłębiające się wraz z jesienią braki w urodzie::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
" Jak się okazało czupryna okazała się również wrażliwa na czynniki zewnętrzne(...)
Jeszcze na czas jakiś pomogła mi wyraźnie metoda profesora Kapuśniaka, która polega na przytrzymywaniu cebulek włosowych przez wytworzenie próżni w czaszce. Ale też- nie na długo, bo z kolei próżnia ta zaczęła mi wsysać górne zęby, tak że stały się o połowę krtósze od dolnych, kiedy przerwałem kurację, by nie znikły zupełnie.
Włosów miałem teraz coraz mniej. Wreszcie pozostało mi ich tyle, że mogłem ponadawać im imiona(...) "
::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
To ilustracja z nowej ksiażki nad którą pracuję, fragmenty pokazywałam >>>TU ::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
A tu z kolei linka do krainy obfitości zwanej dla niepozoru klik klik>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>> w ramki i na ścianę< <<<<<
Widzieliście już 3 nowe książkowe kalendarze? ..............................................................................................
Bywajcie zdrowi! .......................................................................................................*relacja z warsztatów i przefajowskie prace dzieci JUŻ SĄ KLIK KLIK >>>tu
** Bloger tak znakomicie ulepszył swoje szablony ,że nie można zrobić osobnych akapitów, a cała procedura trwa 3xdłużej. Nie lubię Cię Bloggeru jeden ty!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ach! Ciekawość mnie wypełnia niczym ta próżnia! Strach o zęby!
OdpowiedzUsuńJa też w sumie jestem ciekawa co z tego wyjdzie.
UsuńVan Gogh z zazdrości o tę ilustrację obciąłby sobie drugie ucho
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo Van Gogha lubię. W Amsterdamie jest jego gigantyczne Muzeum, i tam na szczęście eksponowane są też jego młodzieńcze prace. Bure, werystyczne, ciężkie, urrokliwe jak worek mokrych kartofli. Wystarczyło mu rzucić korpo, pojechać na południe Francji a jego sztuka rozkwitła. Genialny meteopata, ot co.
UsuńSkoro już mowa o różnych rzeczach wyrastających i odpadających z głowy
OdpowiedzUsuńTo takie piękne jest, że chyba sobie będę przeglądać milimetr po milimetrze, żeby nie pominąć żadnego kwiatka, gwiazdki, ptaszka, motylka i innych stworzeń. A co do bloggera to mogę jego ulepszenia skomentować tylko w jeden sposób: grrrr, wrrr, tfu!
OdpowiedzUsuńKiedy oglądam uważnie jakiś obraz czy tkaninę, czy miniaturę średniowieczną, to mam wrażenie, że jestem, mimo oddalenia czasowego blisko twórcy.Taki most nad czasem.
UsuńW necie są porady tyczące darmowych przyjaznych szablonów na bloggera, ale ze mnie taka techniczna fujara, że się troszku boję. Ktoś już próbował obejść te blogerowe udogodnienia spod znaku cepa i młota? To niech doda mi skrzydeł.
Właśnie! Tkanina. Wiedziałam, że gdzieś mi się plączą skojarzenia tej ilustracji z jakimś obrazem. Suknia na portrecie Eleonory z Toledo - połączenie ciemnego złota haftów z czernią i srebrzysto perłową tkaniną. A, no i oczywiście haftowane złotą nicią czepce w ludowych strojach kaszubskich.
UsuńKlękam i wielbię. Cuda!
OdpowiedzUsuńDziękuję, myślimy w klik, klik>>> wramkii naścianę o dużym wydruku , ale w sumie nie wiadomo- 40x50 czy jeszcze większy plakatowy format?
OdpowiedzUsuńJa dla tej nowej książki już robię miejsce na półce.
OdpowiedzUsuńDostrzegam pewne jesienne braki w urodzie. Uśmiech po Przyborze lekko je mam nadzieję zakamufluje. Dziękuję Elu.
Teraz, z racji pandemii wszystkie plany wydawnicze rozjeżdzają się jak szczeniak na parkiecie. Nic nie wiadomo.
UsuńCzyli jednak mówisz lepiej zrobić miejsce na ścianie? Np na moją Twoją ulubioną ilustrację? Ech ta paskudna pandemia. Nie wiadomo na co człowieka stać a na co nie. I jak długo.
UsuńI jeszcze muszę dodać, że kocham Panią za takie rzeczy jak ten szczeniak.
Tak, tak, tak proszę planować szczęśliwy przypływ gotówki i miejsce na ścianie, a Wszechświat weźmie i się dostosuje.Nas- początkujące Rekinice Biznesu raduje nawet nawet perspektywa sprzedania druku. Nie mówiąc już o transakcji!
UsuńAleż masz rację. Planuję! No kto mi zabroni. Skąd w człowieku się bierze ta nieśmiałość. Planuję.
UsuńPozdrawiam ciepło.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAle ten koń!!!
OdpowiedzUsuńPoetka ze mnie żadna, więc powiem tylko: koffam ten koń:)
(O Panu Księżycu i Pani Słońce nie wspominając!)
Ten koń to jednorożec. Róg wetknął nieśmiało między gwiazdy.
UsuńAleż widzę, widzę:) Ale jego końska natura mnie zachwyciła:)
OdpowiedzUsuń