czwartek, 27 maja 2021
Z filmowych przygód garbatego glonojada
Słuchajcie słuchajcie, czy ja już pisałam, że cykl "Pan Kuleczka" dzięki głosom czytelników znalazł się w złotej dwudziestce kampanii Cała Polska Czyta Dzieciom? Mam wrażenie, że chwaliłam się tym zylion dwieście tysięcy pięćset osiem razy, przetrzymajcie raz jeszcze.
Bo oto przydarza się okazja ogrzania w cieple osobowości Autora, a w przypadku Wojciecha Widłaka udaje się to nawet przez ekrany i słuchawki.
Na żywo 27.05.2021 między godziną 13:00 a 14:00. Spotkanie w ramach ogólnopolskiego tygodnia czytania dzieciom >>>TU
Z okazji tych internetowych igrzysk miałam nakręcić filmik, ot taki, komóreczką- jak maluję. Wzięłam ci ja chwacko kij od selfie, ładnych parę kilo książek do unieruchomienia tego statywu, farby, kartki, pędzle i poszłam malować na północny balkon. Pogoda była piękna, no ale farby trochę schną, megabajty lecą, więc filmik z malowania Katastrofy powstał w 4 częściach. Wysłałam WE TRANSFEREM 1 fragment, żeby zapytać czy technicznie dobry, ale ponieważ nikt na maila nie odpowiedział, a czasu było mało, pomyślałam, ujjj chyba nie dobry. Ustawiłam komórkę do kręcenia w poziomie, ale filmik wyświetlał się w pionie, wiecie- przekrzywiony. Jeszcze sobie kochani czytelnicy szyje nadwyrężą, albo co.
Mam jeszcze jeden dzień, żadne mecyje- nakręcę drugi. ...........................................................................................................................................................................................................
Na drugi dzień przetoczyły się jakieś armagedony: obiecany a zapomniany materiał do 2 katalogów wydawniczych, ostatnie graficzne korekty ważnej dla mnie ksiażki. Telefon dzwonił co chwilę, kurierzy jakby się wściekli, przynosili mi nawet pomyłkowe paczki, lał deszcz, stół letniej pracowni mokruteńki, ciemno jak w listopadzie, a ja nic, gen reżyserski się we mnie odezwał, Tarantino podniósł łeb, nie ma to tamto- będę kręcić.
Że ciemno? No to sobie przygotuję stanowisko przy jaśniejszym południowym balkonie! Że biała kartka jest na ekranie koloru asfaltu? Nie będę malować tylko rysować, większy kontrast. Dalej słabo widać? Podejdziemy z kramem bliżej szyby, jeszcze bliżej, bliiiżej, niiiżej, dobra -pozycja garbatego glonojada będzie odpowiednia. Na czym by tu blacik do rysowania zaimprowizować? Może na uroczo wygiętym podnóżku? Że się wszystko chwieje? Oj tam, przytrzymam ręką, tą samą którą będę asekurować odbijające światło białe tło. Komórka trochę zasłania kartkę na której mam rysować? Daaaam radę. ............................................................................................................................................................................................................
Do tej pory nie wiem dlaczego coś co nagrywałam w poziomie wyświetlało się w pionie, lub do góry nogami. Po trzeciej nieudanej próbie chciałam płakać, po dziesiątej miałam ochotę rozebrać się, wbić sobie kijek od selfie w centrum czoła i z wyciem ruszyć na wieś.
Na wizji z chwiejnej deski spadały mi ołówki, żelazne szczęki unieruchamiające telefon, to go wyłączały, to boleśnie szczypały mi palce. Kiedy próbowałam łapać lecącą na telefon białą blendę, dłonią zawadzałam o kabelek, ten plątał sie ze sznurkiem od okularów w jakąś niekonwencjonalną makramę.
No i wreszcie, po całej serii zdarzeń rodem z filmów Bustera Keatona, 2 kawach i 4!!! godzinach walki z materią mam dwa filmiki w poziomie. Niedobre, ale za to długie klik , klik na własna odpowiedzialność minuta, 37sek i 2minuty z groszami
............................................................................................................Dowiedziałam się właśnie, że Fundacja pokaże ten pierwszy przesłany fragment, 1/4 filmiku malowanego w dzień słoneczny. Ciekawe- nadwyrężymy sobie szyje, czy nie? Pion czy poziom?
No właśnie , mamy nowe kartki>>>> W RAMKI I NA ŚCIANĘ
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uff, zęby zacisnęłam, serce powstrzymałam, żeby nie wyskoczyło, wytrzymałam to napięcie. Horror w czystej postaci. A dopiero przebrnęłam przez sam opis kręcenia filmu.
OdpowiedzUsuńŻeby pozostać w konwencji filmowej, targana rozpaczą byłam jak Smosarska- toczyłam oczyma i załamywałam białe rączki...
UsuńAle jakie to uspokajające, ten szelest ołówka na kartce!
OdpowiedzUsuńA byłam pewna że to film bez głosu, nieme kino.
OdpowiedzUsuńAleż przyjemne.
OdpowiedzUsuń