Od mojej Przyjaciółki, wspaniałej ceramiczki Margaret Woźniak
dostałam taśmę maskującą. No, musiałam spróbować.
Bielutkie stokrotki nadawały się do tych prób znakomicie.
Podmalówkę maluję bardzo szybko, żeby nakładana na wierzchu druga warstwa
wtapiała się w lekko wilgotne tło.
po zdjęciu taśmy maskującej:
Przefajnowałam w tych cieniach na stokrotkach
- wyglądają jak brudne, wymęczone.
a tu widać różnicę między fotą z komórki a skanem, pojawiają się subtelności, półtony, które aparat beztrosko pomija.
serdecznie zapraszamy na wystawę naszej grupy w ramki i na ścianę
czeka tam na Was spory pakiet chlorofilu.
Uwielbiam obserwować Twój twórczy proces powstawania obrazu. Czyste czarodziejstwo. Zastanawiam się, jak też przebiegają szlaki neuronalne, jak przeskakują impulsy na synapsach w Twojej głowie, że wymyślasz takie kompozycje, w których można zanurzyć się i trwać.
OdpowiedzUsuńTo dosyć proste jest. Maluję takie światy, w których chciałabym mieszkać.
OdpowiedzUsuńDuchem dołączę. Setki płateczków stokroteczek i każda inna:-) Z wiekiem zdrobnienia pchają mi się. Nie walczę;-)
OdpowiedzUsuńJak podkpiwa mój kolega, ty je- te kwiatki można powiedzieć p o r t r e t u j e s z, tak?
Usuń