Przepiękna okładka, hipnotyzujące wilcze spojrzenie i czysta miłość :-) A las zaczarowany i takie milusie, aksamitne futerko, że chciałabym się natychmiast przytulić... Ach. Dziękuję! I dobrego, słonecznego, wiosennego dnia!
Chyba rzeczywiście za mało puchaty. Ale powiem Wam że to było bardzo trudne, bo szczeniaki zmieniają sierść z z gładkiej ciemnobrązowej kudłatą, potem na szaropłową, a potem jeszcze na dłuższą zimową...
Oj tak, co prawda to prawda... za to w kilka miesięcy wyglądają już jak swoi rodzice. No, może prócz wielkich uszu i łap, które u podrośniętych szczeniaków wyglądają naprawdę uroczo.
To nie jest komentarz do tego posta, tylko do całego bloga. Niedawno go odkryłam i niestety, jak tylko zanurzam się w ten cudowny kolorowy świat, to zapominam o czekających obowiązkach i godzinka albo dwie mijają zastraszająco (aż nie wiem, czy nie należy tu zamieścić jakiegoś ostrzeżenia). Nurzam się w tych obrazkach i żałuję, że moje dzieci za stare są na "Pana Kuleczkę". Muszę czekać na wnuki. Szczególnie wciągają mnie posty obrazujące krok po kroku jak powstaje ilustracja. Prawdziwie czarodziejski proces.Dziękuję i idę poczytać posty z 2014 roku (wczoraj przerwał mi mąż i odwołał od pasjonującej lektury).
Przepiękna okładka, hipnotyzujące wilcze spojrzenie i czysta miłość :-) A las zaczarowany i takie milusie, aksamitne futerko, że chciałabym się natychmiast przytulić... Ach. Dziękuję! I dobrego, słonecznego, wiosennego dnia!
OdpowiedzUsuńTy wiesz, nie wysłałam do Redakcji tej ilustracji, bo uznałam że jedna Ruda na czerni wystarczy. Dopiero Autor Tomek Samojlik naprostował me ścieżki.
UsuńNie widać kleszczy w trawie! Teraz jeszcze bardziej chce mi się do lasu.
OdpowiedzUsuńTe małe wredne świnie bywają i w miastach, ale nic a nic nie osłabiły mojej miłości do kąpieli w zielonym.
OdpowiedzUsuńPięknie wyszło!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie:o) Ale na Targi powinniśmy zdążyć.
UsuńTen drugi, ziewający, niezbyt wygląda na proporcjonalnego... bardziej jak owczarek, nie wilk. Za to w okładce jestem zakochana!
OdpowiedzUsuńChyba rzeczywiście za mało puchaty. Ale powiem Wam że to było bardzo trudne, bo szczeniaki zmieniają sierść z z gładkiej ciemnobrązowej kudłatą, potem na szaropłową, a potem jeszcze na dłuższą zimową...
UsuńOj tak, co prawda to prawda... za to w kilka miesięcy wyglądają już jak swoi rodzice. No, może prócz wielkich uszu i łap, które u podrośniętych szczeniaków wyglądają naprawdę uroczo.
UsuńTo nie jest komentarz do tego posta, tylko do całego bloga. Niedawno go odkryłam i niestety, jak tylko zanurzam się w ten cudowny kolorowy świat, to zapominam o czekających obowiązkach i godzinka albo dwie mijają zastraszająco (aż nie wiem, czy nie należy tu zamieścić jakiegoś ostrzeżenia). Nurzam się w tych obrazkach i żałuję, że moje dzieci za stare są na "Pana Kuleczkę". Muszę czekać na wnuki. Szczególnie wciągają mnie posty obrazujące krok po kroku jak powstaje ilustracja. Prawdziwie czarodziejski proces.Dziękuję i idę poczytać posty z 2014 roku (wczoraj przerwał mi mąż i odwołał od pasjonującej lektury).
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobre słowo.
Usuń2 0 1 4 ? To już tyle lat bęcło?!