czwartek, 16 lutego 2023

Do czego może służyć kocyk z Naszej Księgarni

 Wiosna idzie! 

Ten nieprzeparty, biologiczny imperatyw każe mi szykować nowe sukienki. 

Poza tym dzięki Andrzejowi Pągowskiemu byłam w samiusieńkiej Warszawie na wernisażu

Artystycznego Kalendarza Gedeon Richter 

Od lewej Artur Smoła, moja torba*, ja, Marcin Minor, Emilka Dziubak, Piotr Dziubak i Andrzej Tuźnik.

*

 i przy tej okazji widziałam w Zachęcie wystawy Kulisiewicza i  Stasysa. Zahaczyłam też o pobliskie Muzeum Etnograficzne. 

Dwie poniższe fotki, stamtąd właśnie:




No, to się musiało skończyć jakąś radosną twórczością:



Zwłaszcza, że będę nagrywać jakiś materiał dla Uniwersytetu Dzieci, 

no i szykuje się nowa wystawa:


Niektóre z moich ciuchów są już pełnoletnie, 
inne nudzą mi się raptem po 3 latach. 

Tak było i z >>> tą sukienką . Mam tylko  przypadkowe fotki, w każdym razie na dole były naszyte kolorowe kółeczka kojarzące się z dziecięcymi akwarelkami. Przy odpruwaniu ostatnich aplikacji trzasnęłam fotkę, na której też puszy się biały kocyk czytelniczy- przemiły minky-prezent od Naszej Księgarni. Znakomity również jako balans bieli, pozwalający uchwycić prawdziwe kolory na zdjęciach.


Filiżanka z wyprutymi nitkami do espresso, ale powiadam Wam- ostrożne wypruwanie trwa dłużej niż wyszywanie.


Teraz sukienka ma na dole tylko taką kolorową listwę, 


i będę mogła z nią nosić jakieś kolorowe szaliki, chustki, korale. Na przykład takie ze zrolowanych pasków filcu i polaru:



W internetowym sklepie typu kop-ciuszek kupiłam kaszmirowy sweter.  
W śmiesznej cenie, bo miał dziurki po molach. 
Hyc! Naszyłam na nie łatki- dzińdziboły. 






Kaszmir 100% to jest powiadam Wam takie zjawisko, że człowiek czuje nieprzepartą ochotę, aby założyć go na gołe ciało i z jodłowaniem na ustach pobiec na  łąkę tulić kaszmirskie kozy. Z tą wizją Was zostawiam. Bądźcie zdrowi!


7 komentarzy:

  1. Widzę Cię !!! Widzę Cię na tej łące i słyszę jodłowanie ;-) Cały ten wpis przypomniał mi sytuację sprzed lat kilku, kiedy to zdążąjąc w pospiechu i z zadyszką na Stadion Narodowy na targi książki ujrzałam na górze togo szerokiego podejścia kobietę. Pierwszą moją myślą było: wygląda jakby ją namalowała Ela Wasiuczyńska. Kiedy się zbliżyłyśmy okazało się, że skojarzenie było słuszne, bo byłaś to Ty we własnej osobie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chi, chi. Szczęśliwie mój Mąż się już przyzwyczaił? zmężniał? polubił? w każdym razie nie pyta pozornie nonszalanckim tonem: TAK idziesz?

      Usuń
  2. Torba przecudna. Brakuje bardzo zdjęć kreacji na modelce-właścicielce. A doświadczenia z pruciem mam podobne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się nawet kiedyś zapisałam na kurs kroju i szycia. Ale okazał się był właśnie kursem kroju i prucia, zrezygnowałam w połowie. Nie dzierżę hałasu jaki robi elektryczna maszyna. Dostałam od kumpelki piękną, starą maszynę z napędem ręcznym, muszę ją tylko naprawić, wyrychtować i wtedy mam nadzieję, będzie nie tylko przerabianie ciuchów, ale po prostu szycie.

      Usuń
  3. :-))) Zaraz przeczytam jeszcze raz. Uwielbiam. Wszystkie wpisy, ale takie baardzo. Pobudzają wyobraźnię Wiedziałam, że Ela potrafi jodlować;-) no i wspomnienia Na zajeciech ZPT, w podstawówce, miałyśmy salę z takimi nożnymi maszynami. Ciekawe czy się zachowały? Co prawda nie suknie a fartuszki tam powstały no ale od czegoś trzeba zacząć

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo proszę o kontakt, napisałem mala książeczkę dla dzieci (wielka odyseja małego żółwia Jonathana) szukam kogoś, kto podjąłby sie zrobienia kilku ilustracji do tej książeczki. Pani ilustracje przekonują. Serdecznie pozdrawiam, Tomasz Jaeschke

    OdpowiedzUsuń
  5. zapomnialem podac adres kontaktowy, przepraszam. Via Mail: tomasz.jaeschke1@gmail.com

    OdpowiedzUsuń