Zmalowałam szarą książkę o Małej Wiedźmie
...która nijak nie pasowała do obrazu Prawdziwiej Wiedźmy.
Wydawca uznał ilustracje za smutne i nie dla dzieci, i poprosił o zmianę choćby części na kolorowe. Te nowe nie są może złe, ale kurdebele straciłam dla tej książki serce.
Część z nich w ogóle do książki nie weszła...
...no to chociaż tutaj szaruski pokażę.
Dobranoc!
Ojej! Ale przy szarościach te drobiny złota wyglądają jeszcze bardziej czarodziejsko i tajemniczo. A w utkanych z tysiąca szczegółów tłach można się zagubić i odnaleźć. Szkoda, że wydawca ma inne zdanie. I co się dzieje, jak ilustrator traci serce do książki?
OdpowiedzUsuńNo, tak po prostu, nie umiem się cieszyć z tej książki. Smuteczek, że Wydawca mi nie zaufał, wolał bezpiecznie "piosenki, które wszyscy znają".
OdpowiedzUsuńPiękne te szaruski.
OdpowiedzUsuń"Smutne i nie dla dzieci"? Na pewno mówimy o tych samych ilustracjach? I na pewno nie można powiedzieć co to za jeden, ten wydawca, prawda?
OdpowiedzUsuńZ tego co się zorientowałam, nie chodzi tyle o różnicę gustów między mną a Wydawnictwem Publicat, a o założenie, że ludziom-czytelnikom się nie spodoba.
UsuńA, ok, Martynka. Nie mam więcej pytań :P
UsuńPrzepiękne!
OdpowiedzUsuńO matulu, jakie piękne... aż serce zamarło w zachwycie i nie chce iść dalej...
OdpowiedzUsuńA tak z praktycznej "beczki przebiegłości" - żeby to wydawca nie docenił, że szare będzie tańsze w druku? Świat się kończy...