wtorek, 17 września 2013

Zielona Góra

Przyjaciel jako taki powinien być uznany za najwyższe osiągnięcie przyrody
pisał Ralph Waldo Emerson
 i nie sposób się z człowiekiem nie zgodzić!

Bardzo dziękuję wszystkim przyjaciołom, przyjaciołom przyjaciół, znajomym i nieznajomym, którzy mimo szalejących  listopadów przyjechali z odległych dzielnic Warszawy, a nawet  z Radomia, Krakowa i Wrocławia na otwarcie naszej wystawy.

tak mniej więcej wygląda artysta na swoim wernisażu: 



pławi się w komplementach, gładko i ze smakiem łyka wszystkie grzecznościowe dusery. Stan emocjonalny takiego osobnika skołowanego sprawami organizacyjnymi (ramy-wydruki- podpisy- o matko!- jeszcze plakaty- zaproszenia - ca-te-ring- aaaa... przepalona żarówka- czy aby starczy drutu itp) sprawia, że UWIERZY BIDAKA WE WSZYSTKO co mu powiecie.
Spa de lux dla EGO artysty.

Wystawa wisieć będzie sobie w holu głównym Agory na Czerskiej 8/10 w Warszawie do 26 września. Zapraszamy.

Obrazek  pochodzi z książki Zosi Staneckiej "Trzy świnki", którą wydał przed laty w broszurowej wersji  Muchomor. Książeczkę tę masakrycznie przepaloną w druku ( róż świnek doprawdy nie jest z tego świata) można jeszcze czasem kupić w taniej książce  :o)
Bohaterkami tego dzieła, jak co poniektórzy się domyślają, są trzy świnki:
Najstarsza- ta schludna, grzeczna i rozsądna:





średnia- mistrzyni w pryskaniu ziemniakami na boki:


najmłodsza- która ma za nic godność świńskiego rodu

Jest też- A JAKŻE- ciemna strona mocy. 
Wilk, wilk cwany, bezczelny i wygadany:

-Witaj, mała, tłusta kolacjo. Masz bardzo gustowną chatkę, to nie to samo, co jakaś tandeta ze słomy.

jakaś tandeta ze słomy wygląda tak:




wilk natomiast, w zderzeniu z architekturą drewnianą tak:




Nie ma co ukrywać- baśń opowiedziana na nowo przez koleżankę Stanecką, to nie żadne śmichy- chichy, a GŁĘBOKI MORALITET o potrzebie równowagi  między rozsądkiem a radością życia. 
Zresztą- przeczytajcie sami, to najdowcipniejsza wersja "Trzech świnek" jaką znam.

Chętnie pokazałabym Wam więcej obrazków, ale oryginały- jeszcze w czasach przedskanerowych, kupiła ode mnie Wojewódzka Biblioteka 
w Zielonej Górze, gdzie, o czym mało kto wie jest  arcyfajowskie
Istnieje też owiana legendą kolekcja ilustracji  w Zamościu, którą ze znawstwem kompletowała w BWA Grażyna Szpyra, ale zbiory nie są dostępne publicznie. Sale ekspozycyjne służą głównie czasowym wystawom. 

Natomiast w Zielonej Górze,  można przez szybkę oldskulowych gablot oglądać ORYGINAŁY prac Szancera (Biblioteka ma w skarbcu, w introligatorskich tekach całe komplety jego mniej znanych ilustracji- od okładki, poprzez drobiazgi zdobiące stronę tytułową wszystkie ilustracje, aż do ostatniej kropeczki) ma Boratyńskiego, Gaudasińską, Stannego, Butenko, Flisaka, Rychlickiego, Wilkonia, Kiliana, Siemaszko i wiele innych znakomitości. 
Rarytasem na wystawie stałej (bo istnieje też duża sala galeryjna, gdzie odbywają się czasowe wystawy współczesnych twórców na przykład takie   fotorelacja) są wyeksponowane katalogi z lat 60 i 70 z ówczesnymi zdjęciami Artystów. Mówię Wam, przyklejałam  nos do szyby, to chichocząc, to pojękując z podziwu i zawodowej zazdrości.
 Zielona Góra. Bardzo Zielona Góra- mniam!



11 komentarzy:

  1. Na wernisażu nie byliśmy, ale świnki mamy!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy to efekt zamierzony był ,że prosiostan zaraża prosiostanem :-)))) ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo :D Same smaczności!
    OD >>>Spa de lux dla EGO artysty<< po wszystkie rewalacje, o których mogłam się dowiedzieć.
    Nic jak jeździć od Zielonej Góry po Zamość :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A jeden z obrazków mam ja! Ten ze średnią świnką. Wędruje ze mną wszędzie tam, gdzie się przeprowadzam. I wisi zawsze w pokoju, w którym śpię. Gdyż albowiem jest drogi memu sercu! :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. To napisałam ja. Stanecka.

    OdpowiedzUsuń
  6. A tak poza tym, wystawa piękna, wernisaż cudowny i dobrze było zobaczyć Was dwoje w otoczeniu twórczości Waszej!

    OdpowiedzUsuń
  7. A my na dalekiej Północy wciąż czekamy, żeby na żywo twórczość Autorki popodziwiać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Średnia świnka to cała ja z czasów podstawówkowych- nie byłam jeno taka gibka w biodrach :o)
    Mnie też się marzy wystawa gdzieś w Trójmieście, ostatnia była dawno, dawno temu, (w 2006?) w Dworku Sierakowskich w Sopocie. W przezacnym towarzystwie Agnieszki Żelewskiej i Pawła Pawlaka. W tym roku czeka mnie jeszcze mała wystawa w Krakowie- a jak mówi moja przyjaciółka- Wasiuk daj spokój, ile razy w roku można mieć imieninki...

    OdpowiedzUsuń
  9. Wilk zderzony wyglada super :)
    troche tak jak ja w piatek po tygodniu pracy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmm, może by coś dało się zmajstrować w Trójmieście??? Wstyd przyznać, ale ja na tę dzieckowo-agorową wystawę w Sopocie nie dotarłam te lata temu!

    OdpowiedzUsuń