Jadę na wystawę do Bratysławy!
A wszystko przez Anię Mrozińską z poza rozkladem
Wygląda niewinnie, ale jej macki- jak widać- sięgają daleko.
Na wystawie pokazywać będę szyte oryginały z
"mojego pierwszego alfabetu"
i "pojazdów",
akrylowe ilustracje na płótnie z kolekcji Dziecka,
pokazywane już na tym blogu akwarelki z wampirami energetycznymi,
gwasze i do "Pana Kuleczki" Wojciecha Widłaka,
i do "Zaczarowanych Historii" Marii Ewy Letki.
Pokazywać będę też szyte psy:
Przed Wami:
Monsieur Jęzor
Gapa czyli rozpędzone 5 kilogramów
Bella zwana też Decybellą
mały jazgotliwy Oczko
Piękny Adrian.
Inspiracją bezpośrednią były ozdóbki na butelki w kształcie pieska.
Rodzice koleżanki mieli takie akrylowe cudo- różowego pudelka, nasadzonego na flaszce i ustawionego jak należy w regale o lustrzanych ściankach. Adorowałam ten bujny kwiat designu lat siedemdziesiątych w niemym podziwie.
Niektórzy po traumach dzieciństwa chodzą do psychoanalityka, ja szyję Pięknego Adriana.
Taniej wychodzi powiadam Wam.
Nie mam wśród zdjęć portretu Mądrego Psa (jak należy w okularach) ani moherowej Plamy, ani buldożka w berecie. Może uda mi się zdjąć je dla Was na wystawie.
A tymczasem wsiadam na rowerek
Pa, pa!
Psie wdzięki ścinają z nóg.
OdpowiedzUsuńUdanej zabawy w Bratysławie:)
Wernisażowy gość ściskając Bellę (różowy świoniopies powyżej) zadawał mi dramatycznym głosem pytanie DLACZEGO? Na początku sądziłam, że bariera językowa zniekształca nasze porozumienie, zwłaszcza,że ja piłam sok, a Gość werniksował się jak należy winem. Zawezwany na pomoc dwujęzyczny Dyrektor Instytutu wyjaśnił, że pytanie jest takie właśnie: -DLACZEGO?
UsuńIdę się zastanawiać.
A to można było pościskać eksponaty??? Cóż, Ellu, gość po prostu zgłupiał ze szczęścia i tylko na tyle mu starczyło intelektualnych możliwości!
UsuńTak, psiska gibają się w witrynach okien i ludność, to pogłaszcze, to rozhuśta, to patrzy czule w oczy i szepcze. I to DOROŚLI LUDZIE Proszę Panią...
UsuńTylko czy Słowacy są gotowi na taką menażerię?! Jeżeli do tej pory nie znali prac EW, chyba będą musieli niestety zwariować z radości.
OdpowiedzUsuńLotta! Dziękuję :o)
UsuńDzięki Anicie Wincecjusz- Patynie (autorce książki STACJA ILUSTRACJA) która dzielnie promowała na sympozjum najnowsze dokonania polskiej ilustracji miałam na wernisażu międzynarodowe towarzystwo fachowców. Goście europejscy, skośnoocy, zakwefieni po obejrzeniu wielkiej wystawy, po trwającym 2 dni sympozjum, prezentacjach, slajdach, ilustracyjnych cuda- wiankach, rozmawiali sobie jeszcze na deser o ilustracji, ot nałogowcy...
Anita niezmiennie mnie cieszy podobieństwem naszych nazwisk;) Chyba nawet na następne BSI uczeszę się na Anitę!
UsuńElu, nie wiem ja Ty oglądasz Anię, ale ja nie widzę w niej niewinności;)
OdpowiedzUsuńPomachaj, proszę, z Bratysławy od nas Wiedniowi;)
Aneta! Pozdrowienia z Bratysławy dla Wiednia spławione jak należy Dunajem.
UsuńPięknie dziękuję. Na pewno dopłyną!
UsuńOjTam, OjTam. Wyszło na to, że te macki rodem z mafijnej ośmiornicy (i rejon się zgadza ;)
OdpowiedzUsuńNo i proszę, ciekawe co we mnie inni widzą...Aneto, nie wiem czy chcę wiedzieć :)