Czas na córki.
Najmłodsza- Jasna, w przeciwieństwie do starszych sióstr- Czarnobrewej i Rudowłosej zgadza się zostać żoną nieznajomego, żeby uratować Ojca.
Narzeczony przychodzi do niej co wieczór pod postacią srebrnej krówki...
Żyli by w tym międzygatunkowym związku dłuuuugo i szczęśliwie (kawaler- jak na srebrną krówkę przystało, uzdolniony był wokalnie), gdyby nie starsza siostra, (zła kobieta- wiadomo- brunetka), która spaliła bydlęcą skórę.
Jasnej nie pozostało nic innego jak zamówić na allegro (czy u kowala, już nie pamiętam) żelazne trzewiczki, żelazny kosturek i saganek na łzy i ruszyć za kawalerem...
szła kolejno do
Domu Słońca,
Domu Księżyca
Domu Wiatru
( wszyscy trzej panowie : Słońce, Księżyc i Wiatr mieszkają z Mamami, tak gwoli informacji socjologiczno - astronomicznej)
szukając swojego ukochanego
szła i szła
i szła
i
...
no właśnie, czy udało się Jasnej odnaleźć kawalera?
czy saganek pełen łez okazał się ważkim argumentem?
czy zawarli związek sakramentalny?
...
odpowiedzi na te ważkie pytania znaleźć można w jeszcze ciepłej, grubiutkiej książce:
Tytuł: Baśnie polskie. Cudowna studzienka
Tekst: Joanna Papuzińska
Ilustracje: Elżbieta Wasiuczyńska
Opracowanie graficzne: Dorota Nowacka
Cena też jest z racji objętości (368 stron) grubiutka... puszysta inaczej... jak zwał, tak zwał, trzeba wyskoczyć z 49zł.
Jak dostanę egzemplarze autorskie zrobimy jakiś konkursik, co Wy na to?
my na to, jak na lato ;) szczególnie, że nadchodzący wielkimi krokami listopad i już, już biegnący grudzień obfitują w wydatki :) a niby to wszystko Mikołaj... ;)
OdpowiedzUsuńCzuję temat dosyć dobrze, bo utoczyłam krwi serdecznej na Targach krakowskich, a tu ZUSy, ŚMUSy, dziwni ludzie chcą żeby im za prąd i gaz płacić...
UsuńTo ja zacytuję Comę, bo mi tu podpasowała ;)
Usuń"Rachunek za energię
Cholernie, cholernie
Łobuzy z elektrowni
Wysoki
Dzielę na pół" :)
i pozdrawiam przedwieczornie (już ciemno - to spisek! ;)
oj....
OdpowiedzUsuńPróbowałam, próbowałam zinterpretować jakoś to >>>oj...<<<, ale mi nie wyszło:o)
Usuńoj...że czekać trzeba jeszcze na to piękno....no ale przedewszystkim oj,że TYYYYYLE...... tego piękna....oj....
OdpowiedzUsuńAaaa... Dziękuję.
UsuńTeraz będzie bezczelna chwalba.
Kto wrażliwy, niech nie czyta.
**************************************
Kiedyś wysyłałam prace na Biennale Ilustracji do Japonii. I Maestro Wilkoń powiedział:. ALE ŻEŚ PIEPRZNĘŁA TE ILUSTRACJE!.
Nie wiedziałam, czy mam się iść cieszyć, czy wręcz przeciwnie, więc poprosiłam pokornie o tłumaczenie. Spojrzał na mnie z rozbawieniem i współczuciem ( jak na kogoś, kto czasem owszem przez pomyłkę PIEPRZNIE, ale tępy jest niezmiernie) i powiedział, no przecież mówię PIEPRZENĘŁAŚ!!!
Ja- ???- Yyy...???
Mistrz zirytowany- NO! UDAŁY! CI! SIĘ! barania głowo!
nie jestem aż tak wrażliwa, uśmiechnęła mnie ta anegdota :) ale trzyletnią córkę będę chwalić inaczej ;)
UsuńHa!!!!.....
Usuńchwalić się należy...a jak ma się czym.....a ma się....
i jeszcze rzecz jedna:nie wszystkie nałogi należy leczyć... popierajmy nałogowe pokazywanie dzieciom piękna...na niezbyt pięknej o tej porze roku rabatce,kwitną ostatnie rudbekie,nagietki,różyczki ostatni kwiat...po co skupiać się na całej rabatce...?
Ha! Pan Jourdain nie wiedział ,że mówi prozą, a ja nie widziałam że lubię RUDBEKIE. W moim osobistym słowniku nosiły do tej pory miano "żółtych habazi, no wiesz"
UsuńCzęsto pojedyncza giętka RUDBEKIA (muszę sobie wryć) stoi w wazonie, jako filuterne, oswojone słoneczko..
oj, zachwycam się tą książką odkąd zobaczyłam w zapowiedziach.. dla samej okładki można ją kupić:) to ja czekam na ten konkurs;))
OdpowiedzUsuńDziękuję.Ta królewna na okładce to oczywiście Agnieszka Żelewska. Zawsze jak chcę namalować piękną królewnę wychodzi mi Agnieszka:o)
UsuńOj konkursik koniecznie, bo ileż można ksiażek KUPOWAĆ?
OdpowiedzUsuńMożemy założyć, że mi te książki przyślą zanim konkurs się rozstrzygnie, prawda? Jutro coś odpalę na blogu. Ku chwale Ojczyzny!
Usuń"Studzienkę" czule obwąchałam. Niestety, ach niestety - musiałam pozostawić na półce, bo weszłam w posiadanie takiej ilości książek, że już nie byłabym w stanie jej jeszcze zabrać. Teraz mi przykro, ale się pocieszam pijąc kawkę poranna i czytając "Światło" :D Dziękuję :DDDD
OdpowiedzUsuńOj lubię ten dylemat po przyjściu z Targów, za co się zabrać najpierw. Układam stosik, się pod kocyk i konsumuję w upojeniu.
Usuń