Łobrazeczek z głębokiej elektronicznej szufladki:
Łypię na Was zza okienka, a fotę robili Anita Andrzejewska i Tomek Pilichowski Ragno.
Fajowską galerię pocztówek innych artystów można zobaczyć TU
Wczoraj brnąc przez burą ciapaję ulic Krakowa doszłam do jakże oryginalnej myśli że zimę najlepiej oglądać przez okno. Choćby komputera.
Pozdrowienia zza oparów herbatki śliwkowo- cynamonowej!
Biorę sie do pracy. Ahoj!
Proponuję spojrzeć na zimę z perspektywy sanek na niewielkiej górce ;-)
OdpowiedzUsuńA łobrazeczek intrygujący!
UsuńCo racja to racja, w dzieciństwie nijak nie mogłam zrozumieć , że Dorośli cieszą się z jednej wielkiej ślizgawki na chodnikach. Ten pęd i kwik szczęścia i przy zjeżdżaniu na sankach, opętańczy chichot jak się z tych sanek spadło i zaryło w śnieg.
UsuńTutaj na wsi jest cudnie -iskrzy, skrzypie, prószy. Z każdym krokiem czuję jakby mnie ktoś napełniał gazem rozweselającym, ale w mieście - BRRR!
na całej połaci śnieg.....z braku sanek na spacerku,zjeżdżałyśmy na tyłeczkach....z,,,,zasp....zwanych przez dziecko bezludnymi wyspami....dziecko szczęśliwe...a kiedy śmieje się dziecko,śmieje się cały świat!!!!to małe dziecko,starsze zwane przez nas rodziców starymi!!nieco zdziwione...zapomniał wół jak cielęcie był.......
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń