Niech mi ktoś wytłumaczy na zasadzie jakiego kosmicznego prawa
kwatery agroturystyczne są tak do siebie podobne?
Dlaczego wyglądają jak melina po zuchwałym napadzie na sklep wszystko po 4 złote?
Od morza aż do Tatr.
Ta- kie- sa- me.
Te lśniące ławy przykryte bezplamowym (w założeniu) obruskiem, z ustawionym centralnie flakonikiem sztucznego kwiecia, ten zylion ozdóbek: delfinki, kotki, żabki, kaczuszki z kokardą, serca obrzmiałe a złączone, obrazki bursztynkiem wyklejane, upiorne konstrukcje z muszelek, czaszeczki jelonków plastikowe, dewocyjne kurioza, złototryski, bomby brokatowe, grzybnie perłowego blasku. Ogólnie-EKSPLOZJA SRĘCZY!
Na tapczanikach jak dla krasnali obowiązkowo koce w panie dzieju panterkię, lub innego tygrysa w kwiaty. Z falbaną!
Zanim jeszcze postawię na bordowo beżowym dywanie walizkę, już ściągam ów towar ze ścian i wszelkich powierzchni płaskich, wśród których MUSI być ogromny, nie działający telewizor. Zwijam to- to w jeden bezplamowo ceratowy poliuretanowy tobół i wciskam na dno szafy. Szafa krzywa i z MDFu, wiadomo.
Do zutylizowania dywanu i telewizora- mutanta aktywizuję Pana Sierotkę, który znosi moje estetyczne fobie z męczeńską cierpliwością. Na początku pobytu zwijamy, na koniec drżącą ręka rozkładamy.
Choć jak wiadomo poliuretan nie rozłoży się NIGDY.
Jeśli miniaturowa łazienka jakimś cudem wyposażona jest w półeczkę należy ją zastawić flaszeczkami z brokatowym piaskiem, modelem statku (o ile znajdujemy się w górach) lub/i figlarną porcelitową statuetką górala jeśli jesteśmy na Mazurach.
Jeśli placówka posiada widok na góry, chmury, jezioro, łąki z owieczkami, piękny ogród, lub widok na morze (a takie pokoje zwykle z Panem Sierotką wybieramy) w oknie MUSZĄ obowiązkowo być:
a) stylonowe, gęste, bogato zdobione firany, spięte tak sprytnie, żeby nie dało się ich rozsunąć
b) zasłony z lureksu lub innej grempliny, suto, na bogato marszczone przy karniszu.
c) na wszelki wypadek, ŻEBY TA CHOLERNA PRZYRODA NIE KŁUŁA GOŚCI W OCZY zacinające się piskliwie, aluminiowe żaluzje.
Żeby tak na przyjazd letników wstawić słownie jedną świeżą różę z ogródka, no margerytkę może- nie, nie po trzykroć NIE. W ogródku kwiatowym trzeba postawić malowanego na olejno górala z fajką i psem, (któremu wnikliwie winien przyjrzeć się Stephen King), gipsową Wenusę z dzbanem, figlarną żabkę, grzybka, ewentualnie łabędzia z dętki.
A tuż za progiem kosmosy. W mikro i makro skali.
O czym potem.
Ułańska fantazja! oraz może trochę brak wiary, że to co ichnie też dobre. Moja ciocia też ma w domu taki pokój "dla gości" z "wypoczynkiem", czyli nową wersalką i meblościanką pełną unikatów. Należało doceniać zezwolenie na sypianie w owym pokoju, coś na wzór zabijanego na Twoją cześć zwierza w Mongolii czy Afryce, bo przecież reszta rodziny (4 dorosłe osoby) spała razem w pokoju obok na łóżkach z wystającą sprężyną.
OdpowiedzUsuńNo tak, chińska gościnność z oddaniem własnej żony dla gościa, ew. każdej innej rzeczy, którą zechciał łaskawie skomplementować.
OdpowiedzUsuńU Kogoś wiadomo,,można co najwyżej chłonąć i napawać się.
Ale na wakacjach, to mnie ciekawi, co Szanowne Państwo robi na wyjeżdzie:
a) utylizujecie na czas pobytu
b) kompletnie Wam obojętne
c) wybieracie wyłącznie drewniano- lniane pensjonaty za milion baniek doba
d) okazjonalny kontakt ze sztampowym kiczem jest przyczynkiem szczęścia
e) eee...?
Nie korzystam z pensjonatow :p No nie mialam jeszcze nigdy przyjemnosci....
UsuńAlbo zajomi (najczesciej - takze blogowi), ktorzy zbiegiem okolicznosci rzadko gustuja polietylenach albo hostele albo obce kanapy albo namioty :)
Jakoś nie trafiam w plastiki. W tym roku nad morzem trafiłam na ceglasty mur z mnóstwem żywego kwiecia spływający z muru na trawę, na podwórku drewniane meble z bal, żywe kwiecie cd, w oknach kwiecie cd. W pokojach sosnowe meble z wyposażeniem - książki, gry. Po raz pierwszy w życiu byłam w studio, czyli dwa pokoje z wyposażoną kuchnią i łazienką! Cena- 40zł od osoby.
OdpowiedzUsuńW górach byłam w drewnianej chacie, w dwupoziomowym pokoju z poddaszem. Na wzór góralski. Sosnowe komody, sosnowe łóżka, rattanowy zestaw wypoczynkowy. Jedyne, co mi przeszkadzało, to te kilogramy firan! Koszt pobytu - 37zł/osobę.
Można? Można! Aż chyba pokażę to na blogasku.
Nie wierzę. Przecieram oczy i nie wierzę.
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku wynajęliśmy (wespół z przyjaciółmi) dom i był drewniano-lniany, cena przystępna.
Udawaliśmy tylko, że nie widzimy głowy dzika i kilku pomniejszych wypchanych zwierzątek, bo nie znalazł sie nikt, kto nie brzydziłby się dotknąć tego celem schowania.
Ale przemeblowanie zawsze na wstępie musi być, zwłaszcza w hotelach, bo nikt się nie spodziewa, że rodzina z pięciorgiem dzieci waży sie wyjechać na wczasy.
Ten łąbędź będzie mnie prześladował, rany boskie!
Jarecka, ja tez właśnie nie wierzę! To eternitowe pokolenie z podwójną helisą poliuretanu zamiast DNA musi naturalnie wymrzeć. Tego jałowego smaku nie da się ot tak, wyplenić. Skąd się to bierze? Nie wiem, chyba wysysa się plastik z butelki matki.
UsuńŁabędź to nic śmiem twierdzić w porównaniu z >>> żabką, jeśli już jesteśmy przy współczesnym rękodziele ludowym.
UsuńLecę odkręcać koła! Starczy mi akurat na 1 i 1/3 żaby!
UsuńSamicę i kijanki, samicę i kijanki zrób
UsuńSamicę i kijanki, samicę i kijanki zrób
UsuńNa kijanki wezmę hulajnogę! Super pomysł, co ja bym zrobiła, gupia baba, bez Twoich recyklingowych,dobromirowych porad, EW! Jasne! Może mi na kawałek tego eeeee żółwia(?!) zostanie! Se donicę z fikusem włożę! Sztucznym, rzecz jasna!
UsuńDzięki za to antidotum!
UsuńTeraz powyższy łabędź widzi mi się piękny i subtelny, a także wyrafinowany (skojarzenia z rafinerią uzasadnione).
Żabka taka bardziej refleksyjna ;-)
UsuńOj, czepiasz się !!! Łabądek przecudnej urody - szczególnie w zestawieniu z muchomorkami :-)
OdpowiedzUsuńPoza tym - nie mam doświadczeń z tzw. kwaterami prywatnymi. Najczęściej jeździliśmy żeglować albo na campingi, więc durnostojki nie były naszym problemem.
Durnostojki atakują nie tylko w salonach niestety, przepełzają czy pod postacią mniej lub bardziej figlarnego krasnala czy >>> dworsko-korynckiej architektury do naszego wspólnego pejzażu.
UsuńJak kto silny (i nie przy jedzeniu) może zajrzeć do koszmarów architektury sakralnej wedle Wieszcza Świetlickiego kościoły w Polsce mają coś i z wyrzutni rakietowej i osiedlowej przychodni zdrowia.
Jak już budować, to z rozmachem... bo kto bogatemu zabroni? Ot na przykład tak, jak tu: http://fotopolska.eu/285806,foto.html
Usuńhttp://mazowieckie.fotopolska.eu/308378,foto.html?o=b75428
(widziałam na własne oczy, w szczerym polu toto stoi, we wsi niedaleko Radomia).
AAaaaa,,, Aniu!
UsuńMa to sznyt penitencjarny, z lekką nutką sepulkralną.
Hm, z tego, co pamiętam, jest tam nawet gdzieś przy wjeździe wieżyczka strażnicza!
UsuńJak wracaliśmy spod Zakopanego, parę razy niczym liszaje w tym falistym blęktno zielonym pejzażu świeciły oferty ogrodowe. Słoń panie dzieju wielkości naturalnej w eleganckich olejnych brązach (szary kolor podejrzewam za smutny) żyrafa nieduża, tak na dwa metry, ale jaka śmieszna, naprawdę- noooo, koń panie w galopie, ogier, coś pięknego, tak wśród tuj na skalniaczku, a dalej już greckie posągi spod Grójca, pałacowe fontanny przemieszane z brzuchatymi kucharzami i prześmiesznymi, ojaniemogę żebrakami którym letko opadają kalesony.
OdpowiedzUsuńI najróżniejsze sarny, psy i krasnale.
Przyznam sie,że nachodzi mnie ochota na podłożenie bomby pod fabryczkę tej trucizny.. Syndrom wanienki z kolumnadką norrrmalnie.
Wujek Googel podpowiada że motywy helleńsko debiliańskie robi się z betonu, nie gipsu. O proszę >>>"piękny i oryginalny komplet ogrodowy"
OdpowiedzUsuńnie masz to jak posadzić ciało na betonie, i amorki i winne grona i muszle, czego można chcieć więcej?
Ale przyznasz, że jest oryginalny! ;DDD
UsuńWłaśnie zmieniam pościele i gotuję obiad (oczywiście w przerwie na demontaż kół). I powiem Wam - po co jechać do Alhambry!
Usuńjak najbardziej z betonu! mysmy mieli na urlopie taki:
Usuńhttp://www.aurea-krk.com/resources/imagesUpload/formatted/23048_bigImage.jpg
tez piekny, prawda? To akurat Chorwacja, ale bracia i siostry Chorwaci maja bardzo zblizone gusta do naszych rodzimych.
Oj piękny..Trochę zbyt mało ozdobny w porównaniu z bujnością stylu rzymsko-mazowieckiego gdzie i trytony i putta , girlandy i muszle Wenus, ale piękny.
UsuńI praktyczny śmiem twierdzić, bo tego łuku triumfalnego na którym sadza się odizolowany zadek nie da się ani przysunąć ani odsunąć, Dzieci wiszą między blatem a siedziskiem, grubsi wiją się jak anakondy w obliczu Jenifer Lopez.
No właśnie nie wiem czy bardziej piękny czy oryginalny.
OdpowiedzUsuńŻaba też się nie rozdwoi!
Usuńłabądek z opony jest...nie z dętki....sprawdziłam u sąsiada....a u nas habazie....taaak....mania upiększania....a tam łoś się pałęta zaciekawiony...ale wyciąc krzaczory,krasnalom tudzież podobnym miejscówki przydzielić...cóż taki łoś z krwi i kości jak majestatycznie toto pójdzie sobie...nie ustoi....chwilo trwaj...albo i mijaj,ale daj się zauważyć....
OdpowiedzUsuńOpony- jasne! Każda epoka ma taki ludowy bieżniczek na jaki sobie zasłużyła.
UsuńŁoś w ogródku już wita się z gąską- no pięknie!
Raz tylko widziałam cielaka na własne żywe oczy. Pod naszą podkrakowską chatkę przychodzą tylko zające , koziołki, sarny , lisy, kuny i bażanty. Raz nawet jedna taka spasła kura ulokowała się na parapecie zewnętrznym.
Szczerze zazdroszczę łosia!
W zeszłym roku takie "alaganckie" cięte gięte ozdobnice zakrólowały na wsi nad morzem, na której od lat wypoczywamy. Ale w tym roku specjalnie patrzyłam i jakoś poznikały, ostały się pojedyncze egzemplarze, żeby nie napisać jeden egzemplarz.
OdpowiedzUsuńCóż powiedzieć, taki mamy dominujący styl... "Na bogato". ;)
Esencja stylu na bogato do zobaczenia >>>TU
UsuńUwadze Szanownych Państwa polecam złoty salonik a'la Ludwik Fafnasty.
Choć dorodny pingwin i toaletka dla miłośniczki dzikich zwierząt też niczego!
Przeczytaj sobie i pogódź się wreszcie z tą prawdą: żyjesz w kraju, którego symbolem nie jest orzeł biały tylko kaszanka!
OdpowiedzUsuńhttp://www.dwutygodnik.com/artykul/5404-jak-przejac-kontrole-nad-swiatem-nie-wychodzac-z-domu-9.html
Przeczytałam i owszem podobało mi się.
UsuńSwoje uczucie do "Prześlij przepis" trąciła kocim, postmodernistycznym języczkiem już w "Duszy światowej".
Znam parę osób w tym pięknym kraju (w tym Ciebie), o których nie można by powiedzieć, że żyją pod sztandarem poliestrowej kaszanki.A to Polska właśnie!
Byliśmy w agroturystyce pod Nałęczowem gdzie powitały na tłumy aniołów z masy solnej, w każdym z pokoi inny malunek kwiatowy lub ptasi, anielski, prosto, schludnie fajnie. W tym roku zaś ptaki wszelakie były w agroturystyce w Ujściu Warty.
OdpowiedzUsuń