piątek, 19 września 2014

Instrukcja obsługi nieskończoności czyli rzecz o poczcie. Nie tylko polskiej.

Na rozstaju dróg,  na krzywej nóżce stoi nasza skrzynka pocztowa. Przy otwieraniu zardzewiałej nierdzewnej kłódki kołyszą mną emocje całkiem jak przy otwieraniu poczty elektronicznej
- a nuż, między:
rachunkami
zaproszeniami
ofertami sprzedaży uzdrawiających garnków
propozycjami prezentacji połączonych z degustacjami towarzyszącymi  wizytom w sanktuariach
trzy stronicowymi umowami w metajęzyku
znajdzie się list, prawdziwy list od przyjaciela.
Albo olśniewająca pocztówa z dalekich stron. wypalcowana przez niezliczonych urzędników pocztowych. Ciochająca się w jutowych worach z setkami innymi listów i pocztówek, które trafią w różne strony świata.

Bardzo lubię ten niszowy sport , a frajda  jest tym większa, że korespondentów mam wysoce kreatywnych, I cudownie zwariowanych. Utalentowanych. Albo dziecięcych. Co na jedno wychodzi. Plony tej pocztowej szajby trzymam  w formie  przyprawiającej o moczenie nocne każdego introligatora. Wrzucam  to-to mianowicie do pudła na kapelusze...
...albo przyszpilam nad stołem do pracy. Albo na magic-tape przyklejam do ścianki biblioteczki, albo używam jako zakładki, wrzucam jednej z 365 szuflad, albo przekładam ze stolika na stolik z uśmiechem filmowego  Salvatore z Imienia Róży.


Bałaganiarstwo połączone ze  sklerozą ma swoje zalety - ileż człowieka czeka dzięki temu miłych niespodzianek!

Sama też wysyłam mniej lub bardziej zwariowane listy, albo projektuję papeterie.
Poniżej kartki walentynkowe dla Logosu ( nie, nie mają sklepiku na stronie)

Uwaga! Może komuś żyłka pęknąć od nadmiaru kobaltu!


I...


...i ostatni (na dziś:o) akt okrucieństwa  zatykania czytelnikom tętnic błękitem- niepublikowana kartka:


No właśnie i a propos- dziękuję wszystkim, którzy wysłali kartkę do Mateusza i propagują akcję. Do wzięcia >>>banerek. Gdyby ktoś w czynie społecznym zamieścił go w komentarzach  na >>>stronie założonej przez Mamę Mateusza  byłoby fajowsko. Jam niezrzeszona ,ale siłę fejsbuka podziwiam ze zgrozą ze stosownej odległości.

17 komentarzy:

  1. ja na fejsbuku zrobiłam akcje Mateuszkowo-pocztowkowa.
    Teraz zostanie zasypany kartkami zza Alp:D
    A kobalt faktycznie bardzo kobaltowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do kobaltu- organozm tego najwyraźniej potrzebuje!

      Usuń
  2. W morzu walentynkowej czerwieni ten kobalt będzie jak krokiet z kapustą po weselnym torcie. Na odmulenie. Pycha!

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz też takie fazy i natręctwa kolorystyczne- okres błękitny, okres różowy.? Bo mnie ten błękitny trzyma tak jakoś od 20lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem raczej rysunkowa (grafikę warsztatową ukochałam), ale prawie wszystkie obrazy spod mojej ręki były szmaragdowo-turkusowo-granatowo-szare.
      Ale na siebie od zawsze najchętniej kładę amarant, a dla pełnej euforii zaprawiam oranżem - uwielbiam!

      Usuń
    2. Na siebie kładę - znaczy się na grzbiet, nie na twarz, hahaha!

      Usuń
    3. Mniam, mniam soczysty zestaw. Bardzo energetyczny. Też lubię i doprawiam szarością,albo czernią dla kontrastu.

      Usuń
    4. tez to mam: kontrasty! Pomarancz z zielenia, blekit z rozem. Tak na grzbicie, w kredkach, jak i na pedzlu (ktorego od lat w reku nie trzymalam).

      Usuń
    5. Nooo... i granat z czerwienią i odrobiną oranżu i wiśnia w gorzkiej czekoladzie, a zimą to najchętniej czerwone z czerwonym. W czerwonym cieplej :o)

      Usuń
  4. Ty nie tylko cuda czynisz! Ty wyginasz fizyke!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie samej nie wypada, ale gdyby ktoś zechciał zapisać tę opinię ( naukowca, było nie było)w folderze WNIOSEK O BEATYFIKACJĘ ELI DE WU...

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję,że do takiego wniosku dojdzie też jakiś Wydawca Pocztówek, bo na razie szału nie ma.

      Usuń
  6. Komantarz wysłany, ale z racji niebycia znajomym mamy Mateusza niewidoczny. Na razie, mam nadzieję.
    Kobalty ach kobalty, to moja ostatnia miłość...
    Nieskończoność przecudowna, nic dodać nic ująć. Znaczy się - ideał.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pocztówki -te od przyjaciół - zbieram namiętnie:)
    Przyszpilam do tablicy, przypinam do lodówki. Cieszę oko na każdym kroku.
    I rewanżuję się z przyjemnością:)

    Kolorem w tę jesień, kolorem! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy byliśmy na wyjeździe służbowym we Włoszech ( wystawa, warsztaty z dziećmi) biegałam jak kura z obciętą głową po Tabakeriach , żeby kupić odpowiednie znaczki pocztowe. Kolega Tomasz nie mógł się nadziwić, że dziś w XXI wieku są jeszcze lamusy wysyłające pocztówki . Moim argumentem było to, że SMSa moja Pani Matka nie da rady postawić na lodówce.

    OdpowiedzUsuń