Ja jestem dokładnie w tym samym miejscu, z tym że u mnie wygląda ono tak: jeszcze całe pięć dni, co to dla mnie Wigilia na 12 i pół osoby ? ;-) I tak sobie zaklinam rzeczywistość...
To pół osoby mnie zaintrygowało. Przerżnęliście kogoś piłą,żeby bez męczących podróży mógł uczestniczyć w dwóch odległych Wigiliach, czy przecięliście w pół,żeby pechowo nie było?
Pół osoby to najmłodsza z siostrzenic Ślubnego, roczna Klara, która zasadniczo będzie na własnym wikcie, jednakowoż trzeba ja jako uczestniczkę Wieczerzy liczyć ;-)
Ja ograniczam się jedynie do ciepłych myśli w panierce i całkiem chłodnych w galarecie. Po tym jak w dzieciństwie zaprzyjaźniłam się z takim jednym małomównym w wannie, nie mogę coś jeść bidoków.
Udziergaliśmy na choinkę filcową lokomotywę, dzwonek i - choinkę. No i na pocztę biegam regularnie, życzenia słać. A tam kolejki, jak za starych czasów.
Choinka dzisiaj została zakupiona. Plan robót napisany i systematycznie realizowany. Kapusta z grzybami jest. Prezenty są. Dzisiaj w planie pieczenie pierników (córki wykonają - jak dobrze mieć córki nastolatki :) i lepienie pierogów. Posprząta, myślę, mąż, bo ja od dziecka nie znoszę tego robić! A wieczorkiem jeszcze parę bałwanków muszę zrobić na prezenty własne :) ...Mocy jest dużo!
no wlasnie, u mnie tez wyskoczyl jakis error... do tej pory nie potrafie go usunac. Dobrze ze swiat nie obchodze wcale, bo to by byla istna katastrofa organizacyjna :)
Jestem w tym samym punkcie co i Ty. Próbuję napisać listę zakupów i sklecić jakiś plan działań. I kiedy wydawało mi się, że już, już jestem blisko jakiś dowcipniś wyłączył nam wodę, nie wiem z jakiego powodu i na jak długo. No i jakoś tak świątecznie nie jest za oknem, to i trudno mi się wczuć. Dobrze, że zamieściłaś ten piękny obrazek - może łatwiej mi będzie wyobrazić sobie, że to jednak święta ;)
O jjjaaa- brak wody to kataklizm po prostu. Oby szybko odkręcili kurki! Też nie mogę się jak na razie wczuć, ale to przez to, że wczoraj po południu skończyłam ilustracje do Świerszczyka, a potem runęłam jak ścięty kosą polny kwiat. Zaczynam od ciasta, a zapach - mam nadzieję-doda mi sił do następnych punktów na liście.
U nas wszystko przygotowane, prezenty kupione, pierogi ulepione, pierniczki wypieczone, w dalszej kolejności ryby. Ale działo się, aż para uszamy szła ;-) A ponieważ tak ciepło, nie dało się odpuścić nawet oknom ;-)
Łe tam - koleżanko Wasiuczyńska - koleżanka się nie łamie. Ja się obudziłam w niedzielę, a dziś dotarła do mnie przerażająca prawda: Wilija we czwartek! Na dziś mam przygotowane wielkie nic, bo pierniki wyprodukowane w pocie czoła we wspomnianą niedzielę, zostały, li i jedynie, mglistym wspomnienie. Teraz produkcję uskuteczniają kochane dziateczki. Wspomnę jeszcze tylko, że cista na pierniki też nie zrobiłam sama: dobrze jest mieć Przyjaciółki :)
Potwierdzam- BARDZO dobrze jest mieć Przyjaciółki, bo czasem któraś przyśle pierniczki, tak piękne,że żal zjeść. Ale zamyka się oczy i po kolei- zostawiając ulubione jednak wcina. Bo jak ktoś jest dzielny, to nie ma to tamto!
Ja jestem dokładnie w tym samym miejscu, z tym że u mnie wygląda ono tak: jeszcze całe pięć dni, co to dla mnie Wigilia na 12 i pół osoby ? ;-)
OdpowiedzUsuńI tak sobie zaklinam rzeczywistość...
To pół osoby mnie zaintrygowało. Przerżnęliście kogoś piłą,żeby bez męczących podróży mógł uczestniczyć w dwóch odległych Wigiliach, czy przecięliście w pół,żeby pechowo nie było?
OdpowiedzUsuńPół osoby to najmłodsza z siostrzenic Ślubnego, roczna Klara, która zasadniczo będzie na własnym wikcie, jednakowoż trzeba ja jako uczestniczkę Wieczerzy liczyć ;-)
UsuńSwoją drogą, taki maluch "przy bufecie" to jeden z najmilszych widoków w te Święta.
UsuńTeż taką małą będziemy mieli :) U nas w tym roku 17 osób.
UsuńEeee, to tak jak u mnie. Bardziej martwi mnie niedzielna impreza dla cherubow :-)
OdpowiedzUsuńNa Waszym terenie te działania wojenne?
OdpowiedzUsuńUff... Na naszym! Ostatni goscie wyszli, podgrzewam wino, w tiwi Kevin Sam w domu! Fajrant!!!!
UsuńHa, do wina przyda się dżin. A właściwie dwóch. Jeden z wachlarzem palmowym, drugi masażysta z doktoratem z refleksologii.
UsuńZamówiłam dzisiaj karpia - co w Teutonii jest wyczynem. Więc chyba jestem o krok bliżej :)
OdpowiedzUsuńW sumie, myślenie o karpiu( bo na takim jestem etapie) też się jakoś liczy- prawda?
UsuńPrawda! Zwłaszcza, gdy o karpiu myśli się szczególnie ciepło :)
UsuńJa ograniczam się jedynie do ciepłych myśli w panierce i całkiem chłodnych w galarecie. Po tym jak w dzieciństwie zaprzyjaźniłam się z takim jednym małomównym w wannie, nie mogę coś jeść bidoków.
UsuńUdziergaliśmy na choinkę filcową lokomotywę, dzwonek i - choinkę.
OdpowiedzUsuńNo i na pocztę biegam regularnie, życzenia słać.
A tam kolejki, jak za starych czasów.
To tyle w temacie świąt póki co.
Fiu fiu- na całego!
UsuńChoinka dzisiaj została zakupiona. Plan robót napisany i systematycznie realizowany. Kapusta z grzybami jest. Prezenty są. Dzisiaj w planie pieczenie pierników (córki wykonają - jak dobrze mieć córki nastolatki :) i lepienie pierogów. Posprząta, myślę, mąż, bo ja od dziecka nie znoszę tego robić! A wieczorkiem jeszcze parę bałwanków muszę zrobić na prezenty własne :) ...Mocy jest dużo!
OdpowiedzUsuńOj Budka- przyznaj się- w stosownym czasie wykonałaś swoją kopię na szydełku, jedna ogarnia Rzeczywistość, a druga wesoło dzieje...
UsuńPo prostu jestem zorganizowana. To taki program, który się wgrywa dzieciom, a ja dzieckiem trochę zostałam, więc mam.
UsuńHi, hi ja też trochę dzieckiem zostałam, ale daje to zgoła inne rezultaty:o)))
UsuńMoja Mama usiłowała mi taki program w dzieciństwie wgrać, ale sukcesu na tym polu nie odniosła... ;-)
Usuńno wlasnie, u mnie tez wyskoczyl jakis error... do tej pory nie potrafie go usunac.
UsuńDobrze ze swiat nie obchodze wcale, bo to by byla istna katastrofa organizacyjna :)
Jestem w tym samym punkcie co i Ty. Próbuję napisać listę zakupów i sklecić jakiś plan działań. I kiedy wydawało mi się, że już, już jestem blisko jakiś dowcipniś wyłączył nam wodę, nie wiem z jakiego powodu i na jak długo.
OdpowiedzUsuńNo i jakoś tak świątecznie nie jest za oknem, to i trudno mi się wczuć. Dobrze, że zamieściłaś ten piękny obrazek - może łatwiej mi będzie wyobrazić sobie, że to jednak święta ;)
O jjjaaa- brak wody to kataklizm po prostu. Oby szybko odkręcili kurki! Też nie mogę się jak na razie wczuć, ale to przez to, że wczoraj po południu skończyłam ilustracje do Świerszczyka, a potem runęłam jak ścięty kosą polny kwiat. Zaczynam od ciasta, a zapach - mam nadzieję-doda mi sił do następnych punktów na liście.
OdpowiedzUsuńU nas wszystko przygotowane, prezenty kupione, pierogi ulepione, pierniczki wypieczone, w dalszej kolejności ryby. Ale działo się, aż para uszamy szła ;-) A ponieważ tak ciepło, nie dało się odpuścić nawet oknom ;-)
OdpowiedzUsuńPiękna ilustracja.
Też dziś krytycznie patrzyłam pod słońce na okna, ale położyłam się z książką- i mi przeszło.
UsuńBardzo ladny ten snieg na obrazku. Ale na zywo za nim nie tesknie, wcale, wcale a wcale!
OdpowiedzUsuńOOOO. Ja w Święta jednak tęsknię. Za szczypiącym lekko mrozem, słońcem i skrzącym, skrzypiącym śniegiem.
UsuńŁe tam - koleżanko Wasiuczyńska - koleżanka się nie łamie. Ja się obudziłam w niedzielę, a dziś dotarła do mnie przerażająca prawda: Wilija we czwartek! Na dziś mam przygotowane wielkie nic, bo pierniki wyprodukowane w pocie czoła we wspomnianą niedzielę, zostały, li i jedynie, mglistym wspomnienie. Teraz produkcję uskuteczniają kochane dziateczki. Wspomnę jeszcze tylko, że cista na pierniki też nie zrobiłam sama: dobrze jest mieć Przyjaciółki :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam- BARDZO dobrze jest mieć Przyjaciółki, bo czasem któraś przyśle pierniczki, tak piękne,że żal zjeść. Ale zamyka się oczy i po kolei- zostawiając ulubione jednak wcina. Bo jak ktoś jest dzielny, to nie ma to tamto!
OdpowiedzUsuńA przepraszam, że pytam tak intymnie. Czy są na sali inne osoby, które mają uszka i pierogi z Kauflandu lub Aszął?
OdpowiedzUsuńCoś w ten deseń- sama nie robię, ale świetnie jem pierogi!
Usuń