Latanie przybiera różne formy- a to czytam sobie na bujaku- leżaku pojadając czereśnie/maliny/renklody, a to idę w długą- ot tak kilkanaście kilometrów, najchętniej bitą dróżką, albo jak wyprawię się gdzieś dalej, ciekawi mnie co jest po drugiej stronie wzgórza i po godzinie przedzierania się przez małopolski dżungiel, jakieś psiakrwia tunele z jeżyn, , jakieś chmiele, pokrzywy, liany, żrące chabazie jak z trzeciorzędu, chmary meszek, ląduję zaledwie o 100 metrów dalej, na czyimś podwórku, czym tak przestraszam psa marki wilczur , że przyprawiam go o różne krępujące gastryczne przygody. A to wchodzę do lasu proszę ja Was z rozpuszczonym włosiem niczym che, che rusałka,a wychodzę za sprawą suchych gałęzi uczesana w warkocz.
Francuski.
Z paprotką-frotką..
A to wsiadam w autobus i wysiadam pod Tatrami- od nas to zaledwie godzina z haczykiem. I biorę i się napawam. Albo dyszę na wzgórzu.
A to wyciągam Pana Sierotkę (najłagodniej rzecz ujmując NIEUFNEGO wobec Przyrody) na jakąś matę piknikową wabiąc perspektywą spożycia węglowodanów i cukrów prostych.
A to sobie siedzę i patrzę w niebo.
No, nie da się ukryć- latem latam. Czego i Wam życzę.
Lataj - tego Ci życzę z głębi serca :) Sama spróbuję oderwać kuper od podłoża i przylecieć w Twoje okolice :)
OdpowiedzUsuńLataj - tego Ci życzę z głębi serca :) Sama spróbuję oderwać kuper od podłoża i przylecieć w Twoje okolice :)
OdpowiedzUsuńNo pięknie, akurat kiedy ja lecę dalej?
UsuńBo ty nas wabisz, a potem uciekasz!
UsuńNo,to jest dylemacik wielkości chińskiego muru. Nawet biorąc pod uwagę, że przed przyjazdem pełzających Biskwitów i ciekawskich Dyń trzeba by porządnie posprzątać chałupkę. Chociaż- jak sączy mi ta leniwa część duszy- przed Jareckimi i Alcydłami nie posprzątaliśmy, a oni ani nawet okiem nie mrugnęli, odgarnęli z gracją kurz wysokości mchu ze stopek kieliszków i wznosili piętrowe gruzińskie toasty, lub -opcjonalnie chowali się do kartonowego pudła z kilkoma tuzinami kredek.
UsuńW każdym razie- okropnie żałuję, że się teraz nie spotkamy.
Musisz dostać to Nike, nie ma to tamto- i będzie wtedy okazja.
Wskakuje z toba w to miodowe niebo!
OdpowiedzUsuńJest taki cudny mrożkowski rysunek, którego teraz nie umiem odkopać. Bezkresny ocean i dymek unoszący się nad wodą:
Usuń- Te! Ryba! Posuń się!
Straszna musi byc z Ciebie rusalka, skoro trzeciorzedowy przodek wilczura az sie wystrasza!
OdpowiedzUsuńA w bajkach zawsze stalo, ze rusalki takie piekne panny. ;)
Nie wiem czy jesteś gotowa, wystarczająco dojrzała,żeby przyjąć do wiadomości, że bajki, takie więcej umowne są. A rusałeczki zastępcze, w dobie kryzysu mogą wyglądać różnie.
UsuńOK, postaram sie jakos dzielnie to zniesc!
UsuńLataj, lataj!
OdpowiedzUsuńA jak Ci się chwilowo skrzydła zmęczą, to zmaluj dla nas to wszystko, co złapałaś pod powiekę:)
Wysokich!
Teraz w ramach miłej odmiany robię wycinanki.
UsuńPrzyjedźcie do nas, Pana Sierotkę posadzimy w wygodnym fotelu po jednej stronie płotu, narządzimy stolik z weglowodanami a Ty usiądziesz sobie po drugiej stronie, po szyję w dzikiej łące i nawet nie będziecie musieli podnosić głosu, żeby rozmawiać.
OdpowiedzUsuńWidzę to.
Zaraz , wydawało mi się ,ze zeszyt odwiedzin macie już wypełniony do marca 2021...
UsuńNiiiie, tylko do 2019.
UsuńTy... ty latawico! :P
OdpowiedzUsuń(I zaraz mi sie tu przypomina taki prehistoryczny wic:
- A moja corka jest stewardessa!
- A nasza tez ciagle gdzies lata, ale jakos inaczej za nia wolaja.
Lataj na zdrowie! Tylko nie znęcaj się nad psami! ;)
OdpowiedzUsuńNad psaaaamiii jaaaa? No wiesz?!
UsuńTakie latanie uskrzydla!
OdpowiedzUsuńA do Chin trzeba gazem zanim mur na nowy,ładniejszy (plastikowy-wodoodporny) wymienią ;}
Bardzo ciekawa czy uda się go nam zobaczyć. I pandeczkę bym chciała,albo dwie.
UsuńNapawam się i "nasycam"* tym obrazkiem, skrzydłami, owocami, kwiatami i wizją warkocza (francuskiego) z frotką z paproci. I chyba dochodzę (dolatam?) do wniosku, że SE druknę te Twoje malowidła! O! Żebym się mogła napawać i nasycać* nawet bez prądu ;-)
OdpowiedzUsuń* Dzisiejsze słowo mojej córki :-)
Zapobiegawczo przed rączymi piratami zapodałam rozdzielczość tych tych obrazków na wyjątkowo mikrą.
OdpowiedzUsuńNo przeca żartowałam... Nie dorośnie drukarka Ci do pięt, w kwestii barw.
UsuńOj załkałam ja nie raz nad reprodukcją, nie da się ukryć. Nic nie przebiło jednak pani, która przemalowała sobie mojego kota w butach na szkło, oprawiła i sprzedawała razem z różnymi ręcznie malowanymi Myszkami Miki, i Srólewnami Disneyowskimi na Krupówkach. Bardzo była zdziwiona moim opadem szczęki i wytłumaczyła, że powinnam się cieszyć, że jej się chciało to skopiować. Powinnam być dumna, bo jej się spodobało :o)Poszłam w dal drapiąc się w głowę i mamrocząc rożne sylaby. No , bo co mogłam zrobić?
UsuńKopiuje się mistrzów, a nie miernoty ;-)
Usuń