niedziela, 9 lipca 2017

No to lu!



Najpierw- ciabas! Bez pitolenia, prawie na gładko, prawie na czarno. Bziuuu.




Potem szybciutko, póki mokra farba:  myźgu, myźgu- mam nadzieję że nie zniechęca Was ten fachowy żargon.

 Potem wystarczy dopracować pewne detale i już!





27 komentarzy:

  1. Och!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Piękne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Jeden wykrzyknik stanowczo nie oddaje moich uczuć :-)
    Czy to lipiec? Chcę tam z nimi być. I coś mi się wydaje, że w łódeczce jest jeszcze jedno miejsce. No to lu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lipiec.
      Mało jest milszych rzeczy na tej planecie jak zostawiać za zanurzonym w wodzie palcem taki mini kilwater.
      Och Mazurki - jak ja za Wami tęsknię!

      Usuń
  2. No co, zdziwieni? Myźgu Myźgu, potem trochę detali i gotowe. A Wy myśleliście, że co, że jakaś wiedza tajemna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nieee, trzeba mieć jeszcze dobre farby.

      Usuń
    2. Ale zaklęcia Myźgu Myźgu nie znałam więc trochę tajemna. A i dobre farby to czasem za mało. Ja na przykład tylko bym ubrudziła siebie i papier a tu woda, że czuję jaki chłód od niej bije.

      Usuń
    3. Gdyby zamiast łódki z Panem Kuleczką stał na brzegu biały koń, byłby obraz z dzieciństwa, jaki noszę w lewym przedsionku. 💚

      Usuń
  3. Aaaaale fajnie!!!
    Seledynowa lódka, rózowy sweter i lila spodnie pana K - facet ma styl, naprawde :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś napisał ,że Jurek Owsiak pożycza chyba ciuchy od Pana Kuleczki:o)

      Usuń
  4. A czy w miedzyczasie nie miało miejsca naklejenie lesnej fotografii?
    Dla mnie to jednak czary mary lub tez cuda
    Pan K to jednak jest:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dawno nie było tego rekwizytu, ale Pan Kuleczka ma taką czarodziejską białą parasolkę. Zanim się dowiedziałam o istnieniu Hagrida i jego różowej parasolki przydarzały się naszym bohaterom za jej sprawą różne przygody- to musi być to.

      Usuń
  5. Toż Twój świat jest jedną wielką paletą, Elżbieto!
    Jestem absolutnie rozpłynięta w zachwycie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OOO Leon Tarasewicz robi takie siupy -palety wielkości placu albo boiska. Bardzo lubię.

      Usuń
  6. No i stało się. Zaczynam dzień od przejażdżki łódką a potem zaglądam na szeroką perspektywę Lisa Stefana u Diabła. Albo na odwrót.
    Uzależniam się, zwłaszcza że za oknem mokry smutek, wiatr i nostalgia. Nawet o urlopie nie marzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, podróże w miłej kompanii to jest to . I realu i w necie.

      Usuń
  7. Normalnie znowu wpadłam się bezczelnie pogapić. Z takim obrazem pod powiekami zawsze jest światło i wakacje! Czy mogę porwać na pulpit? Będzie cieszył przy robocie. Dobrego dnia, radości z malowania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porywaj, bardzo mi przyjemnie.

      Usuń
    2. Karramba! Porywam.

      Raz pewna artystka z okolic Krakowa
      (blada, dumna, piękna) otóż owa
      dama do porwania ilustracji
      wzywa, czyli blisko do wakacji
      Kryptonim akcji: woda (ultramarynowa).

      Usuń
  8. Uwielbiam Twój fachowy żargon ;) I nie tylko, oczywiście :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto uczyć się od najlepszych. Sam Maestro Wilkoń mawia- aleś przypieprzyła, no, no!

      Usuń
  9. Elu, a tak z innej bańki, czy Ty uciekłaś z fb-piaskownicy, czy tylko mnie fb odmawia Twojego widoku..?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamknęłam na czas jakiś facebukowy kramik, bom balansowała na progu nałogu. A termin oddania książki, nad którą pracuję, graniczy z wakacjami, więc nie ma to tamto!

      Usuń
    2. Aaaa, to rozumiem, wspieram i kibicuję :) Mnie miesiac prawie pod namiotem z bandką Hunów skutecznie zapodaje odwyk :D

      Usuń
    3. Wakacje pod namiotem są super. Pod warunkiem że rzadko pada. I ów ekstatyczny finał- POWRÓT DO CYWILIZACJI, ciepła woda, lśniące bielą sanitariaty- każdorazowo chcę je obcałować po glazurze...

      Usuń
  10. Patrzę po raz kolejny i nabieram ochoty na ten właśnie las i wodę z łódką i pasażerami w formacie bitwy pod Grunwaldem... Tymczasem mam po weekendzie 2ściany ultramarynowe(Blue Marine Beckersa-promocja jest,polecam)! Wyszło pięknie!
    Elu dziękuję za inspiracje. Bo to chyba też częściowo po lekturze książkowego wywiadu.
    Pozdrawiam -malarz pokojowy;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak ja lubię niebieskie ściany. Wszystkie jasne, wszystkie drewniane elementy dostają takiego tła i takich szlachetnych wibracji, że ja nie mogę.

    A ty wiesz, udało mi się kiedyś wejść do szafirowej pracowni Wyspiańskiego? Bo ten narożny pokój - w wielkim kilku pokojowym mieszkaniu na styku Krowoderskiej i Alej Trzech Wieszczów dalej sobie istnieje. Jest okno przez które widział i rysował pastelami cykl z Kopcem Kościuszki, jest sztaluga, i jest schlapany do niemożliwości zlew w rogu pokoju, taki żeliwny, tani z początku XXwieku. Omal się przy nim nie posmarkałam ze wzruszenia. No i są jaskrawo szafirowe ściany.

    Wedle miejskiej legendy na drzwiach wisiała karteczka:


    Tu mieszka Stanisław Wyspiański, który bardzo prosi, aby go nie odwiedzano.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak się cieszę!
    Pytałam się domowników już zeczystarazy -Pięknie, prawda?
    Za każdym razem odpowiedź twierdzaca:-)
    I dokładnie tak jak piszesz, wszystkie kolory zyskują niesamowicie, drewno, żółty wiadomo, biel też, ale i czerwony.
    Dziękuję za namiar na Wyspiańskiego;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem w Krakowie. I właśnie odszukałam ten wpis by spróbować dostać się do pracowni Wyspiańskiego. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń