Widzicie te ciemnoszare plamki na dole kartki?
to płyn maskujący-liquid masking film. Choć powinien się nazywać płyn maskująco-zdzierający. Najwyraźniej nie nadaje się do lekkiego, spulchnionego papieru, bo zdziera cholera wierzchnią warstwę.
Próbuję takich wynalazków, żadna bowiem, najlepiej kryjąca biała farba, nie ma w sobie takiej promiennej jasności jak czysty papier.
Ów maskujący płyn, zastyga w gumowo- silikonową masę i usunięty tępym narzędziem powinien teoretycznie odkleić się od papieru zostawiając niezamalowany, niezatłuszczony papier, ale jednak mimo dość gęstej konsystencji wiąże ze sobą puchatą powierzchnię kartki. Sprawdza się na bristolu, no ale kto maluje wodnymi farbami na gładkim, ścisłym niechłonnym papierze?
Podrysowanie gęstwy gałązek w tle kredkami.
Zagęszczenie pączków, bo łysawo. I siup na skaner:
Pomyślałam, że mimo tej ograniczonej, "smutnej" gamy mogłabym w tym obrazku mieszkać, więc siup, czemu nie, namalowałam sobie dom.
Kto uważny ten wypatrzy.
Też mogłabym tam zamieszkać. Z fluidem maskującym miałam różne przygody. Denerwuje mnie glutowata konsystencja. I to, że zanim go zużyję, to połowa buteleczki idzie na zmarnowanie. Kilka razy zdarzyło mi się, że schodził z papierem akwarelowym, ale bardzo rzadko. A tępe narzędzie, którego używam do usuwania fluidu, to palec.
OdpowiedzUsuńPalec nadaje się równie dobrze jak pędzel silikonowy, albo gumka na końcu ołówka.
UsuńPatrzyłam, patrzyłam i nagle go zobaczyłam :-)
OdpowiedzUsuńI bęc! Nie do odzobaczenia.
OdpowiedzUsuńCo raz zostało zobaczone nigdy już nie wróci do chaosu. (Nabokov)
UsuńOj miał Vladimir oko na te rzeczy, miał.
UsuńTaaak. Pędzle silikonowe to bardzo fajne wynalazki, mają giętkie, ale precyzyjne krawędzie.
OdpowiedzUsuńCo za klimat, uwielbiam tę aluzję domku.
OdpowiedzUsuńDzięki!
Usuń