No dobra, ja! Ale kicia cudowna :-) Doskonale znam to spojrzenie, wyrażające cały ból istnienia, melancholię i głębokie zamyślenie nad głębiami egzystencjalnych dylematów (według interpretacji zgodnych z innymi prądami filozoficznymi wyraża również czujne wyczekiwanie na moment otwarcia lodówki). Ania
Bardzo lubię rozważania Pilcha o kotach. Najpierw soczyste diatryby o wyższości kotów nad psami, bukiety stromych stylistycznie komplementów dla ich wdzięku i urody, dumnej niezależności. I smętne przypuszczenie, że ta niewiarygodna uroda szczelnie futrem okrywa ich bezdenną głupotę.
Pamiętam jak w dzieciństwie usłyszałam radę ( żeby nie brudzić przedramienia ani rękawa przy malowaniu) żeby malować tak jak się pisze, od lewego górnego rogu, stopniowo, pasmo za pasmem jak drukarka.
To był moment kiedy przestałam wierzyć dorosłym. I porządkowi jako takiemu.
Myślałam, że po Grabiańskim nikt już nie odda zwierząt tak pieknie i prawdziwie, realistycznie, ale z uwzględnieniem ich min, spojrzeń i indywidualności. Ale Pani jest w tym mistrzem! Jest to wszystko plus jeszcze idealne otoczenie tych zwierząt, tak że same w sobie doskonałe, są częścią większego obrazka. Jak te kropelki na szybie, zza której patrzy kotek, albo tu te połyskliwe szkiełka.
No dobra, ja! Ale kicia cudowna :-) Doskonale znam to spojrzenie, wyrażające cały ból istnienia, melancholię i głębokie zamyślenie nad głębiami egzystencjalnych dylematów (według interpretacji zgodnych z innymi prądami filozoficznymi wyraża również czujne wyczekiwanie na moment otwarcia lodówki).
OdpowiedzUsuńAnia
Bardzo lubię rozważania Pilcha o kotach. Najpierw soczyste diatryby o wyższości kotów nad psami, bukiety stromych stylistycznie komplementów dla ich wdzięku i urody, dumnej niezależności.
UsuńI smętne przypuszczenie, że ta niewiarygodna uroda szczelnie futrem okrywa ich bezdenną głupotę.
Te oczy!!!
OdpowiedzUsuńKto mi przypomni w której książce Małgorzaty Musierowicz to było.( Cytat z dziurawej pamięci)
UsuńOczy tak, oczy są najważniejsze, w nich mieści się cały ten, no- ból istnienia
Ja!
OdpowiedzUsuńJak dobrze Cię rozumiem...
UsuńO mamuniu! Jakie to piekne!
OdpowiedzUsuńCzy producenci farb nie oznaczaja ich na wieczkach?! Samemu trzeba maziac?
Oraz... a gdyby tak umiescic je w stojaku na wina? :P
Te, Marie Condo od wina!
UsuńJuz ja wam swiat uporzadkuje. Na slodki i wytrawny. Na rozowy i musujacy. Na owocowy i noir. Beda panie zadowolone :P
UsuńPamiętam jak w dzieciństwie usłyszałam radę ( żeby nie brudzić przedramienia ani rękawa przy malowaniu) żeby malować tak jak się pisze, od lewego górnego rogu, stopniowo, pasmo za pasmem jak drukarka.
UsuńTo był moment kiedy przestałam wierzyć dorosłym.
I porządkowi jako takiemu.
:-) ja. Ale nie dam się wytłuc!
OdpowiedzUsuńTak coś czułam...
UsuńMyślałam, że po Grabiańskim nikt już nie odda zwierząt tak pieknie i prawdziwie, realistycznie, ale z uwzględnieniem ich min, spojrzeń i indywidualności. Ale Pani jest w tym mistrzem! Jest to wszystko plus jeszcze idealne otoczenie tych zwierząt, tak że same w sobie doskonałe, są częścią większego obrazka. Jak te kropelki na szybie, zza której patrzy kotek, albo tu te połyskliwe szkiełka.
OdpowiedzUsuńO, dziękuję.
UsuńWielbię Grabiańskiego odkąd pamiętam, to jedna z moich największych ilustracyjnych miłości. Arcymistrz!
Wracam sobie tutaj do kotona w okienku.
OdpowiedzUsuńAch!