Muza złapała mnie za twarz i trzyma jakoś tak od Sylwestra. Wychodzę z pracowni tylko po to żeby coś zjeść i się przespać. Te bajeczne girlandy widziałam w Święta w centrum mojego rodzinnego Radomia. To budynek Prezydium, w którym przez dziesięciolecia mieścił się Teatr, w którym pracował mój Tata- Jerzy Wasiuczyński. Teatr robił na mnie zawsze wielkie wrażenie, zwłaszcza od kulis, te gigantyczne przestrzenie, wyłaniające się z mroku maszynerie, sznury, zastawki -fragmenty różnych światów, uchylone drzwi ze ścieżką światła prowadzącą do bardzo jasnej, zatłoczonej garderoby.
Zmalowałam dwie wersje tej samej kompozycji, i jeszcze nie potrafię rozstrzygnąć która lepsza. A Wy którą byście wybrali, tę wieczorną czy mroczną?
Obie. Zdaje się, że mam słabość do Twojego deszczu na szybie. Ale też ciekawi mnie bardzo co się dalej wydarzy jeśli pójść w tą mroczną. To tak trochę jak początek historii.
OdpowiedzUsuńNie mam jeszcze dystansu, bo obie takie "świeżo malowane" mylę to co chciałam, z tym co się rzeczywiście udało złapać.
UsuńZdecydowanie wybieram tę drugą - ze świetlnym confetti i lejącymi się w dół smugami złota. Kocham światło i blaski.
OdpowiedzUsuńWidzę się jak entuzjastycznego labradora próbującego złapać swój ogon. Ja próbuję złapać światło rozchodzące się w mokrym powietrzu. Małe szanse, ale zabawa przednia.
UsuńJak dla mnie zdecydowanie druga wersja.
OdpowiedzUsuńDzięki. Ta ciemniejsza( wg.sondy facebookowej) ma zdecydowanie więcej zwolenników.
UsuńZdecydowanie druga - bardziej nastrojowa, bogatsza!
OdpowiedzUsuńBardziej gęsta, zdecydowanie.
Usuń