Utyka, zaraz tam, wielkie słowy! Oszczędza sobie staw kulszowy. Symulant, utyk pozoruje! ZUS swoją giczą emabluje! Na rentę liczy, powypadkowe, By adidasy kupić nowe!
Proza zycia, darujcie, mi w rym wnika. Na stojaco to ten sasiad u niej sie nie wysika! Moze zatem smalilby adidasow cholewki, ale sie zniecheci, sikajac do konewki!
Dajmy, proszę, spokój prozie wertykali! Wszak horyzontalnie dzieje sie ciekawiej... Jeno łóżka nie widzę w tym szalonym domu- -stwierdził sąsiad i czmychnął stamtąd po kryjomu
Komoda i konewka - poddasza ozdoba, zagadką są w duecie dla mnie - wierszoroba. Komodę pojemną niczym garderoba, choćby na poddaszu każdy upodoba. Lecz konewka na szczytach, jak długa jest doba, zagadką pozostaje, jak UFO z Manitoba.
Moze ekipa budowala po zmroku i przez przypadek postawila dom na boku? [1] A moze to scena jeszcze zanim, efekt jo-jo nadmuchal biodra tej pani?
[1] inspirowane zdarzeniami pseudorzeczywistymi. kaczka mieszkala pol zycia w bloku, ktory jak glosila plotka, przez pomylke postawiono w odwrotna strone
Z balkonow i kuchni mial byc widok na Zamek Ksiazat, a skutkiem frywolnej ustawki (przod stal sie tylem) byl widok na podworko, kotlownie, zaplecze i poniemiecka ruine.
Jesli tak, to dobrze maskowala sie ta piwnica na ostatnim pietrze :-) Ale niespodzianki tam byly na porzadku dziennym, np. elektryka biegla po przekatnej, bo pewnie ktos opchnal nadwyzki kabli :-)
Kreatywne budownictwo w PRL to temat-ocean! Moi znajomi jak chcieli wyrównać podłogi, żeby im się rzeczy po nich nie turlały, stracili 20 cm na wysokości mieszkania
Przyjaciolka mlodosc spedzila w budownictwie eksperymentalnym. Standardowe budownictwo musi chyba minimalnie miec 250 cm wysokosci, a tam w ramach eksperymentu obcieto z pietnascie.
I mię się rusza! U nas też kreatywna budowlanka -przechyły takie, że okrągłe kredki zatrzymują się dopiero w progu pracowni, krzesło na kółkach samo z siebie odjeżdża od stołu, kontakt w przedpokoju zapala światło w kuchni i odwrotnie. Ot- ułańska fantazja.
Och Jarecko! Mych rymów mecenasko miła! Chętnie bym Ci i ręcznie tomik nakreśliła. Teraz jednak nad innym uwijam się tworem, Jak się pewnie domyślasz - związanym z kolorem:)
Eteryczne poetki z jednorozca grzbietu, jakiegoz nalesnika?! Toc nasmazyla kotletow! Podsmazana cebula wychyna z kazdego kata, nic dziwnego, ze narzeczony juz sie tu nie plata. Taki kotlet w dodatku, hurtem deponuje sie w wannie, a gdzie tu skladac nalesniki smazone tak niby zachlannie? W klasery wkladac, w szuflady? narzute z nich zrobic na fotel? Same widzicie, poetki, nalesnik jest tylko klopotem!
Naleśniki wyłącznie. Zero mięs i sadła. Wszakże nie bez powodu tak jej waga spadła. Powiesz, że naleśnik także tuczy nieźle? Idzie w boczki, i owszem - gdy siedzisz na krześle.
Pani zaś nadal chuda, jak w Medyce wielu, bowiem tłuste spożywa z pomocą fortelu: nim połknięta kaloria do boczków doleci, już się spala w pogoni za tuzinem dzieci.
Ksiazki w rownym rzedzie, wanna bez zaciekow, sedes nieobsikany, a zlew bez przeciekow? Dama lezy plackiem, rozciaga barchany, jak tam mieszka tuzin, to kurde, WYPCHANY! Euterpe jasna, wraz sobie soczewki! Dwanascie cherubow to nie sa przelewki. To jak spa w Sodomie, to jak wywczas w chlewie, zagladasz do kuchni, ewolucja w zlewie! Darwin roni lzy szczescia, ty lezysz wsrod brudnych skarpet, dwunastka nas tu nie strasz! Nawet chocby i zartem!
Śmiech mnie porywa pusty jak łupina orzeszka Że w kartonowym domku tuzin dziatek mieszka! Zanim matka zdążyłaby na ścianach powieszać obrazki Smarkacze już by w ognisku smażyli kiełbaski
Co znaczy karton plus fajer tłumaczyć nie trzeba? Jak dziesięciu murzynków poszliby do nieba
Zważcie, iż jest to chwila w poezji zaklęta. Akurat za domem bawią pacholęta. Ma kwadrans spokoju matula z Medyki, w sam raz, by wiersz sklecić, smażąc naleśniki.
Że porządek w domostwie? Pomyślcie minutkę: Chuda mama, a zatem i dzieci malutkie. Całkiem tycie, tyciuchne, krasnoludki prawie. Mają wszystkie w nawyku sprzątać po zabawie.
Z miotłą, szczotką i mopem po pięterkach gonią, napędzane bajeczną naleśników wonią. Niecne więc insynuacje, że z dziatek flejtuchy wycofajcie czym prędzej, wsadźcie pod poduchy!
Poetka nam tutaj, jakby w kulki leci, by sie w rymach zmiescic miniaturyzuje dzieci! Mowi, ze jak male to na pewno czyste, a widziala kiedys gronkowce zlociste? Tycie, tyciutenkie, niewidzialne prawie. W oku mikroskopu wloka sie niemrawie. Lecz przytul je do serca, przyloz je do rany, i juz twoj zyciorys bedzie upaprany. Komus tu na haju z giga-nalesnika, raczym kurcgalopkiem czmychnela logika! Male bywa upiorne, niejeden zaszlocha, a potem odkaszlnie mikrym pratkiem Kocha!
Krasnoludków sprzątanie jest drugą naturą Odmiennie w realu jest z progeniturą. Która miast do nauki - przejęta maturą, Upstrzyć wszystko gotowa własna biostrukturą.
Dlatego Alcydło - Wyobraźni Zdroju, Zejdź na ziemię, by prozę dzielić z nami pospołu; I przyznaj, że wizje Krasnali na szczotce, To już inna baśń - o Marysi sierotce!
Toście mnie dopadły, kumy złotouste, że mnie niesie fantazja, że me słowa puste. A ja się upierać będę, nie ustąpię. W wierszach wszystko możliwe, w tuzin dziatw nie zwątpię.
Kaczka tu maluczkich równa do wirusów. Czarny zrzuć okular, dojrzysz więcej plusów! Nie intonuj nam tu piosnki wyświechtanej, jako by przy dzieciach było przekichane!
A może sierotka Mery i z Medyki dama to sosba jedna i ta sama? Sierotka wyrosła, schudła I się sprowadziła do pudła, co jej krasnale w wianie wniosły jako mieszkanie
A jak się kąpała,
OdpowiedzUsuńto cały czas pływała :)
W lazience tez brak miejsca dla ciala,
OdpowiedzUsuńWiec brud tylko zeskrobywala.
Ciasnota jej doskwierała,
OdpowiedzUsuńgdy zwinięta w fotelu czytała.
Z ksiazek buchala tabula rasa,
OdpowiedzUsuńodrzut z eksportu, wtopa drukarza.
By móc choć trochę się wyprostować,
OdpowiedzUsuńto na poddasze mogła się wspiąć.
Tam się przestrzenią ukontentować
i stamtąd konew do kwiatów wziąć.
Wziąć, czy też wziąść?
OdpowiedzUsuńNagle zastygła.
Powiem, że ‘wezmłam’
I konwią pizgła.
Pizgła? Pizngnęła?
OdpowiedzUsuńTa gramatyka!!!
(Sąsiad, pizgnięty konwią, utyka.)
Utyka, zaraz tam, wielkie słowy!
OdpowiedzUsuńOszczędza sobie staw kulszowy.
Symulant, utyk pozoruje!
ZUS swoją giczą emabluje!
Na rentę liczy, powypadkowe,
By adidasy kupić nowe!
Gdyż podkochuje się w pani z Medyki
OdpowiedzUsuńI dla niej chciałby nowe buciki,
Bo skoro ona zawsze w parterze
To najpierw buty jego dostrzeże
Proza zycia, darujcie, mi w rym wnika.
OdpowiedzUsuńNa stojaco to ten sasiad u niej sie nie wysika!
Moze zatem smalilby adidasow cholewki,
ale sie zniecheci, sikajac do konewki!
Dajmy, proszę, spokój prozie wertykali!
OdpowiedzUsuńWszak horyzontalnie dzieje sie ciekawiej...
Jeno łóżka nie widzę w tym szalonym domu-
-stwierdził sąsiad i czmychnął stamtąd po kryjomu
Po co komu łóżko? Zbyteczne wygody.
OdpowiedzUsuńSąsiad szepnął na uszko
- starczy kawałek podłogi ;)
Komoda i konewka - poddasza ozdoba,
OdpowiedzUsuńzagadką są w duecie dla mnie - wierszoroba.
Komodę pojemną niczym garderoba,
choćby na poddaszu każdy upodoba.
Lecz konewka na szczytach, jak długa jest doba,
zagadką pozostaje, jak UFO z Manitoba.
W proze zycia nadal wnikam,
OdpowiedzUsuńmoze to nie sufit za nisko,
moze to z naduzycia nalesnika?
Lecz szczupło wygląda ta pani
OdpowiedzUsuń- a może tylko nas mami
Pozycja jej rozpłaszczona?
Gdzie wszystkie fałdy i wałki
niewidoczne są całkiem?...
Moze ekipa budowala po zmroku
OdpowiedzUsuńi przez przypadek postawila dom na boku? [1]
A moze to scena jeszcze zanim,
efekt jo-jo nadmuchal biodra tej pani?
[1] inspirowane zdarzeniami pseudorzeczywistymi. kaczka mieszkala pol zycia w bloku, ktory jak glosila plotka, przez pomylke postawiono w odwrotna strone
Jak: w odwrotną?
UsuńZ balkonow i kuchni mial byc widok na Zamek Ksiazat, a skutkiem frywolnej ustawki (przod stal sie tylem) byl widok na podworko, kotlownie, zaplecze i poniemiecka ruine.
UsuńMyślałam że do góry nogami!
UsuńJesli tak, to dobrze maskowala sie ta piwnica na ostatnim pietrze :-) Ale niespodzianki tam byly na porzadku dziennym, np. elektryka biegla po przekatnej, bo pewnie ktos opchnal nadwyzki kabli :-)
UsuńKreatywne budownictwo w PRL to temat-ocean! Moi znajomi jak chcieli wyrównać podłogi, żeby im się rzeczy po nich nie turlały, stracili 20 cm na wysokości mieszkania
UsuńPrzyjaciolka mlodosc spedzila w budownictwie eksperymentalnym. Standardowe budownictwo musi chyba minimalnie miec 250 cm wysokosci, a tam w ramach eksperymentu obcieto z pietnascie.
UsuńYhyhyhy, wybaczcie, rusza mi się trzustka od drżącej przepony!
UsuńI mię się rusza! U nas też kreatywna budowlanka -przechyły takie, że okrągłe kredki zatrzymują się dopiero w progu pracowni, krzesło na kółkach samo z siebie odjeżdża od stołu, kontakt w przedpokoju zapala światło w kuchni i odwrotnie. Ot- ułańska fantazja.
UsuńPani chuda, to prawda,
OdpowiedzUsuńlecz gruby naleśnik,
a w nim smaków bogactwo,
jak nut mnogość w pieśni.
Już aromat się snuje
po ścianie, nad ciastem
i poezją przez komin
szybuje nad miastem.
Pani smaży i marzy,
OdpowiedzUsuńsmażąc wiersze kleci.
Nasmażyła już placków
dla tuzina dzieci.
Sama zjeść nie ma czasu,
smaży, leży, marzy.
Żyje czysta poezją,
z bananem na twarzy.
Alcydło. Ja Cię proszę, wydaje coś w tym gatunku.
UsuńWydaj!!!
UsuńOch Jarecko! Mych rymów mecenasko miła!
UsuńChętnie bym Ci i ręcznie tomik nakreśliła.
Teraz jednak nad innym uwijam się tworem,
Jak się pewnie domyślasz - związanym z kolorem:)
Przeczytalam: nut mnogosc w PLESNI!
OdpowiedzUsuń(raz mikrobiolog, zawsze mikrobiolog :-)
Eteryczne poetki z jednorozca grzbietu,
OdpowiedzUsuńjakiegoz nalesnika?!
Toc nasmazyla kotletow!
Podsmazana cebula wychyna z kazdego kata,
nic dziwnego, ze narzeczony juz sie tu nie plata.
Taki kotlet w dodatku, hurtem deponuje sie w wannie,
a gdzie tu skladac nalesniki smazone tak niby zachlannie?
W klasery wkladac, w szuflady?
narzute z nich zrobic na fotel?
Same widzicie, poetki, nalesnik jest tylko klopotem!
Naleśniki wyłącznie. Zero mięs i sadła.
OdpowiedzUsuńWszakże nie bez powodu tak jej waga spadła.
Powiesz, że naleśnik także tuczy nieźle?
Idzie w boczki, i owszem - gdy siedzisz na krześle.
Pani zaś nadal chuda, jak w Medyce wielu,
bowiem tłuste spożywa z pomocą fortelu:
nim połknięta kaloria do boczków doleci,
już się spala w pogoni za tuzinem dzieci.
Gdzie ten tuzin, nie znać tam ani jego śladu.
OdpowiedzUsuńŻeby tak dom był pusty i to w porze obiadu?
To niepodobna, poetko nadobna.
Ksiazki w rownym rzedzie,
OdpowiedzUsuńwanna bez zaciekow,
sedes nieobsikany,
a zlew bez przeciekow?
Dama lezy plackiem,
rozciaga barchany,
jak tam mieszka tuzin,
to kurde, WYPCHANY!
Euterpe jasna, wraz sobie soczewki!
Dwanascie cherubow
to nie sa przelewki.
To jak spa w Sodomie,
to jak wywczas w chlewie,
zagladasz do kuchni,
ewolucja w zlewie!
Darwin roni lzy szczescia,
ty lezysz wsrod brudnych skarpet,
dwunastka nas tu nie strasz!
Nawet chocby i zartem!
Śmiech mnie porywa pusty jak łupina orzeszka
OdpowiedzUsuńŻe w kartonowym domku tuzin dziatek mieszka!
Zanim matka zdążyłaby na ścianach powieszać obrazki
Smarkacze już by w ognisku smażyli kiełbaski
Co znaczy karton plus fajer tłumaczyć nie trzeba?
Jak dziesięciu murzynków poszliby do nieba
Zważcie, iż jest to chwila w poezji zaklęta.
OdpowiedzUsuńAkurat za domem bawią pacholęta.
Ma kwadrans spokoju matula z Medyki,
w sam raz, by wiersz sklecić, smażąc naleśniki.
Że porządek w domostwie? Pomyślcie minutkę:
Chuda mama, a zatem i dzieci malutkie.
Całkiem tycie, tyciuchne, krasnoludki prawie.
Mają wszystkie w nawyku sprzątać po zabawie.
Z miotłą, szczotką i mopem po pięterkach gonią,
napędzane bajeczną naleśników wonią.
Niecne więc insynuacje, że z dziatek flejtuchy
wycofajcie czym prędzej, wsadźcie pod poduchy!
[tu nastepuje chwilowa przerwa, albowiem zanosze sie kwikiem]
OdpowiedzUsuńPoetka nam tutaj, jakby w kulki leci,
OdpowiedzUsuńby sie w rymach zmiescic miniaturyzuje dzieci!
Mowi, ze jak male to na pewno czyste,
a widziala kiedys gronkowce zlociste?
Tycie, tyciutenkie, niewidzialne prawie.
W oku mikroskopu wloka sie niemrawie.
Lecz przytul je do serca, przyloz je do rany,
i juz twoj zyciorys bedzie upaprany.
Komus tu na haju z giga-nalesnika,
raczym kurcgalopkiem czmychnela logika!
Male bywa upiorne, niejeden zaszlocha,
a potem odkaszlnie mikrym pratkiem Kocha!
Krasnoludków sprzątanie jest drugą naturą
OdpowiedzUsuńOdmiennie w realu jest z progeniturą.
Która miast do nauki - przejęta maturą,
Upstrzyć wszystko gotowa własna biostrukturą.
Dlatego Alcydło - Wyobraźni Zdroju,
Zejdź na ziemię, by prozę dzielić z nami pospołu;
I przyznaj, że wizje Krasnali na szczotce,
To już inna baśń - o Marysi sierotce!
Toście mnie dopadły, kumy złotouste,
OdpowiedzUsuńże mnie niesie fantazja, że me słowa puste.
A ja się upierać będę, nie ustąpię.
W wierszach wszystko możliwe, w tuzin dziatw nie zwątpię.
Kaczka tu maluczkich równa do wirusów.
Czarny zrzuć okular, dojrzysz więcej plusów!
Nie intonuj nam tu piosnki wyświechtanej,
jako by przy dzieciach było przekichane!
A może sierotka Mery i z Medyki dama
OdpowiedzUsuńto sosba jedna i ta sama?
Sierotka wyrosła, schudła
I się sprowadziła do pudła,
co jej krasnale w wianie
wniosły jako mieszkanie
Przeinhalowana sosnowym lasem aż po pięty, czytam i pokwikuję z czystego szczęścia. Nie odpowiadam wierszem, żeby nie zaniżać poziomu.
OdpowiedzUsuń