Tipsy na miarę moich możliwości.
Dopiero jak wycięłam te wszystkie kropelki, zobaczyłam, że kontrast z tłem musi być bardziej wyrazisty...
...a odsunięcie kropel od tła ( na pracowicie posklejanych warstwach pianki montażowej) da ten efekt, o który mi chodziło. No to kap kap- cięłam i kleiłam, cięłam i kleiłam, cięłam i kleiłam.
I o, proszę bardzo:
Pierwszą osobę, która w komentarzu zechce mnie spytać: -Ale że ci się tak chce?! -informuję,że zaraz oto posmaruję z obu stron szkła swoich okularów masłem i je zjem.
Następni więc mogą pytać mnie o to do woli.
Przyszła paczuszka z allegro. Mój park maszynowy prezentuje się teraz doprawdy imponująco!
Te nożyczki o czarnych ostrzach mają powłokę, która sprawia,że taśma ( również dwustronna) nie przykleja się do ostrza. Genialny wynalazek!
W takim deszczu to ja mogę moknąć!
OdpowiedzUsuńTeż chcę takie magiczne nożyczki.
Oraz: Ale że ci się tak chce?!
O KU#heg-LA*wRY! Wkjbdghic ojdih iijiihi mje.
UsuńGrudka ci się do klawiatury dorwała!
Usuńb e z O KU L A R Ó W tru d no.
UsuńNie pytam, tylko z serca dziękuję, że Ci się chce! Bo te kolory radują oczy i całego człeka, od razu widać, że jest jakiś sens bytowania pod tym kolorowym niebem. Dzięki!
OdpowiedzUsuńBofuhhz fkiwi!
UsuńŻe i ptak kiwi będzie? ;-) Bpmba. Witaminowa!
UsuńZatkało mnie. Nie pytam, nie komentuję, oglądam.
OdpowiedzUsuńDziś po raz kolejny przymierzałam Twoje kwiatki do żakietu i myślałam czule. Ale na tym akcja się skończyła.
UsuńDobra, co mnie KU#heg-LA*wRA te krople obchodzą, ale że takie nożyczki robią?!
OdpowiedzUsuńNie klei się , serio. Bo do tej pory miałam nożyczki tylko do taśmy żeby nie upaćkać tych precyzyjnych, które w chwilach największego twórczego szału musiałam odskrobywać i myć, a to jak nie wiem co spowolniało moje rumaki.
UsuńKazda osobno cielas i osobno podklejalas, tak?
OdpowiedzUsuńZe ci sie tak chce!
Brutusico!
UsuńAle super te nożyczki! A właśnie dziś pomyślałam, że muszę sobie jakieś kupić - już wiem, czego szukać :D
OdpowiedzUsuńPS. jak ja to dobrze znam, nikt inny nie byłby w stanie wymyślić mi tak pracochłonnych zajęć, jak sama sobie wymyślam ;) Czasami sobie myślę, że to moje (podświadome) motto życiowe: "Jak zrobić, żeby się narobić?" ;)
Iii tam, sama wiesz to są działania medytacyjne, teoretycznie nikomu się nie wytłumaczy.
UsuńDwie pary Fiskarsów -te małe nożyczki o biało niebieskich uchwytach i największe, krawieckie z czarnymi mam od 5 lat i są ostre i zwrotne jak pierwszego dnia. No i bardzo ergonomiczne- przedłużenie dłoni. Jedynie te największe są jak dla mojej ręki przyciężkie, sprawdzają się jedynie przy długich cięciach.
Chyba im się nie oprę! Wśród ich produktów znalazłam też takie cudo, jak nożyk na palec z obrotowym ostrzem, wygląda magicznie ;) ciekawa jestem, czy warty zakupu; nie lubimy się z nożykami do papieru, ale jednak nożyczki nie mogą wszystkiego.
UsuńNa myśl o tych niezwykłych nożyczkach i nożyku mam już wizje w głowie, nie jest dobrze ;)
Że Ci się chciało, to widać, nie trzeba pytać! :-)
OdpowiedzUsuńNo, ale powiedz: wycinałaś je przynajmniej po 3-4 razem, znaczy jednocześnie?
Bo jeśli nie, to zapytam: a ile Ci to zajęło?
Cały Boży dzień cięłam po kropelce, jak się tnie kilka arkuszy nie można zapanować nad kształtem, zawsze trochę się rozjeżdżają kartki pod ostrzem. No i w odpowiedni fragment koloru się nie trafi.
UsuńKap
kap
kap
pojedynczo
po
kropelce
.
Ale jak widać się opłaciło :) cudny ptaszek i kropelki !
OdpowiedzUsuńSzpak przeszedł weryfikację amatora ornitologa, którego mam na chacie, musiałam wyrwać artefakt z korzeniami, i poprawić nóżki, bo nachylony był pod całkiem niewłaściwym kątem:o)
UsuńTo ja poprosze taki deszcz, Taki to moze padac byleby nie farbowal ubrania albo, niedajbogu, fizjonomii)
OdpowiedzUsuńA nozyce full wypas, nawet nie wiedzialam ze takie sa!
Też nie wiedziałam, póki się nie zanurzyłam w odmętach allegro. Szczerze wątpiłam czy coś oprze się tej pancernej piance montażowej, lepkiej jak grzech śmiertelny, a tu kurdebele- miłe zaskoczenie- TO DZIAŁA.
UsuńCzy pamiętacie czasy, które zmuszały dziewczyny do niezwykłej wprost pomysłowości w sprawach ubioru, te wyrzępolone tenisówki, które udawały "czeszki"- rozczulające balerinki PRLu, farbowane ręcznie ciuchy, które spływały właśnie z pierwszym deszczem intrygującymi strużkami po skórze, ciuchy szyte z pieluch tetrowych, pierwsze acryle, którymi malowało się na podkoszulkach sztywne od plastikowej farby wzory...
Taaaak, "czeszki" :)) I dlugopisami sie malowalo tez znaczek granatowo-czerwony!
UsuńU nas z racji posiadania w miescie fabryki papieru, co bardziej kreatywne panie wynosily rózowy barwnik do papieru toaletowego i farbowaly nim wlosy.
Oprócz wlosów, intensywnie rózowe byly takze rece, przez dobrych kilka dni ;)
Deszczowe szaleństwo.
OdpowiedzUsuńA i pamitam farbowane bandaże, z których robiło sie coś w rodzaju bransoletek, i coś na szyję...
OdpowiedzUsuńObecnie to koronka, filc w hurtowniach całe regały najróżniejszych tasiemek.
I opaski na wlosy: bandaz farbowany w Rivanolu.
UsuńZakazane pytanie w ogóle nie przyszłoby mi do głowy.
OdpowiedzUsuńMnie się tak chce, a nie mogę. Co za udręka.
Ustalmy coś- "Jarecka" i "nie mogę" nie występują w jednym zdaniu- nie ma możliwości. Oksymoron- jak stąd do przedmieść Warszawy.
UsuńCiekawe,jaka wychodzi tęcza po takim deszczu?
OdpowiedzUsuńA widzisz! Może całkiem przezroczysta? Może my panie dzieju cały czas niepostrzeżenie nurzamy się w tęczach?
Usuń