Mrożąca krew w żyłach tresura snopka siana.
Zdemoralizowana przez miastowych krowa.
Świnka chora na różyczkę. Czy może odwrotnie? W zbliżeniu widać, że Różyczka powinna zainwestować czym prędzej w jakiś rewolucyjny, przełomowy lub choćby inteligentny krem przeciw krakelurowy.
Zając Naćsław w szponach nałogu marchewkowego.
Wiecie, że większość dzieci na świecie poproszonych o namalowanie krowy, wybiera fiolet Milki? Ta zalotna jałóweczka ma nawet ślady mlecznej na nosie.
No taaak, miejmy nadzieję, że to czekolada.
A to już sama Autorka tej menażerii, która też było nie było mieszka na wsi. Jak tak się sobie przyjrzałam ostatnio...inwestycja w krem anty krakelurowy to jedno, ale nos, nos mam takiej szerokości, że powinnam rozważyć czy nie podnająć go jako powierzchni reklamowej!
Ach, ach, Ciaptak mlaska do fioletowo-czekoladowej jałóweczki ;-)
OdpowiedzUsuńWarto zrobić Ciaptakowi pogadankę o niebezpieczeństwach zawierania znajomości w internecie:o)
OdpowiedzUsuńO, masz rację! Zwłaszcza, że on w nocy sam tu (obok drukarki i kompa) urzęduje. Hm ...
UsuńA może on mi w zamian za to da małą lekcyjkę o dawnym przygotowywaniu farb przez malarzy? Jak myślisz, zna się na rzeczy? Bo szukam tego, już nawet film "Dziewczyna z perłą" odszukałam, ale Ciaptak może by szybciej i ciekawiej rzecz wyłożył?
Och, nawet jak on się na tym zna, to ja tych jego mlasków i ciamkań jeszcze nie rozgryzłam...
Ech..
Co tam liznął kurzu z książek o technologii malarstwa to wie.
UsuńTakie oto ciekawostki:
pigmenty pozyskiwano z pyłku roślin- żółć szafranową,
z korzeni, kłączy, łodyg, suszonych liści i kwiatostanów, z drewna, nasion, łusek tych nasion, owoców, pestek, z kory, ze zmielonych owadów
np. pajączków, które raz w roku tylko w czerwcu się roją- powstawała arcy droga zarezerwowana dla monarchów czerwień,
z tlenków metali i rud zawartych w glebie- - umbra-od nazwy regionu Włoch skąd ją pozyskiwano,
wydzielina stwora morskiego- sepia
tłuczono kamienie półszlachetne, minerały,- lapis lazuli, kobalt, turkus,
wykorzystywano substancje powstałe w wyniku spalania- czerń kostna. Znakomita większość pigmentów miała formę mniej lub lepiej zmielonego proszku- czeladnicy mistrza ubijali je na pył w moździerzach marmurowych , kamiennych miskach i mieszali ze spoiwem- bardzo często było to jajko z paroma kroplami trucizny, później nastała era oleju.
Arcyważne były odczynniki którymi macerowano te wszystkie kłącza i cuda wianki np, mocznik. Francuzki sprzedawały mocz transportowany potem w zalakowanych kadziach na mułach i osłach przez góry do Włoch. Późno producenci barwników wpadli na to, że KAŻDE pardon siuśki po upływie 2 miesięcy bez dostępu światła i powietrza będą równie skuteczne. Również do robienia blond bóstw z Włoszek. Tleniły się bohatersko w te właśnie sposób. Mocz do dzisiaj stosowany jest jako niezawodny eko sposób na uzyskanie pięknej srebrzysto zielonej patyny- w normalnych warunkach powstaje ona w kilka lat, ale jeśli rzeźbę obsiusia się i zakopie w ziemi można tę piękną patynę uzyskać w parę tygodni.
Dziś znakomitą większość farb robi się z pigmentów syntetycznych pozyskiwanych chemicznie.
Ale np. konserwatorzy malarstwa czy zabytkowych tkanin, uzupełniający ubytki, dalej bawią się w tę czarowną i żmudną alchemię.
Jest taka arcy ciekawa 600 stronicowa cegła Marii Rzepińskiej "Historia koloru" O kodach, symbolice koloru w malarstwie europejskim.
No i jest reklama ;-) Lecę do biblioteki (wirtualna rezerwacja)! :-)
UsuńA jutro poczytam córce, co naklikałaś. Wielkie, wielkie dzięki! :-)
Elu, wielkie dzięki jeszcze raz.
UsuńSkorzystałyśmy obie z córką i puszczam dalej w świat :-)
http://bajdocja.blogspot.com/2014/05/w-pracowni-vermeera-czyli-jak-robiono.html
:-)
O jeżu ja się dzisiaj cały dzień taplałam w technikach dawnych. Politura szelakowa cudo nad cuda, tylko i odmyć się nie daje i wyglądam jak z obrazków powyżej. Dobrze, że nie zaproszono mnie na jakieś obiad czwartkowy...
OdpowiedzUsuńMenażeria bardzo mi leży, a z ostatnią panią mamy wspólny image:)
A co Pani tą politurujesz? Oprócz własnego organizmu?
OdpowiedzUsuńNie kimasz jeszcze? Należałoby postawić pytanie czego nie polituruję :)
OdpowiedzUsuńAktualnie odfajkowałam 200 letnie pianino - uf. A mówię, że politura to cudo, bo i werniksy z tego w obrazach, jak pigmentów dodasz, to i laserunki hę! To dziadostwo jest naturalne, coś jak żywica i wiesz jak drzewko miało zdartą korę politurą zamalowałam i się zagoiło :)
Anitamm-Wychowałam się w domu pełnym starych politurowanych mebli i bardzo je lubię- dobra politura wydobywa urodę drewna, nadaje czarownej głębi.Nad łóżkiem miałam reprodukcję "Helenki z wazonem" Wyspiańskiego i absolutnie się utożsamiałam z modelką:o) Nie mogłam się napatrzeć na to, jak pięknie dłoń odbija się politurze stołu.
OdpowiedzUsuńFlaubert to Pani Bovary , a Helenka to ja!
O własnie Bubo- wystarczy cioteczkę Wikipedię zapytać o SZELAK, albo LAPIS LAZULI ,żeby dowiedzieć się o pozyskiwaniu konkretnego pigmentu.Bardzo ciekawe i ilustrowane zdjęciami opisy.
Ściągę ogólną wg, której możecie dalej rzecz rozkminiać znajdziesz TU
Tam też na dole strony z tytuł, autor i wydawca książki "Mała technologia malarstwa", których to danych za nic nie mogłam sobie wczoraj przypomnieć.
Naćsław! Z kanapy spadłam.
OdpowiedzUsuńJa z krzesła ;-)
UsuńUważajcie dziewczyny- ogun sobie można przy spadaniu stłuc.
OdpowiedzUsuń