środa, 9 kwietnia 2014

kompletna WIOCHA- czyli rzecz o reklamie

Mrożąca krew w żyłach tresura snopka siana.





 Zdemoralizowana przez miastowych krowa.






Świnka chora na różyczkę. Czy może odwrotnie? W zbliżeniu widać, że Różyczka powinna zainwestować czym prędzej w jakiś rewolucyjny, przełomowy lub choćby inteligentny  krem przeciw krakelurowy. 




Zając Naćsław w szponach nałogu marchewkowego.



Wiecie, że większość dzieci na świecie poproszonych o namalowanie krowy, wybiera  fiolet Milki? Ta zalotna jałóweczka ma nawet ślady mlecznej na nosie.
No taaak, miejmy nadzieję, że to czekolada. 



A to już sama Autorka tej menażerii, która też było nie było mieszka na wsi. Jak tak się sobie przyjrzałam ostatnio...inwestycja w krem anty krakelurowy to jedno, ale nos, nos mam takiej szerokości, że powinnam rozważyć czy nie podnająć go jako powierzchni reklamowej!




13 komentarzy:

  1. Ach, ach, Ciaptak mlaska do fioletowo-czekoladowej jałóweczki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto zrobić Ciaptakowi pogadankę o niebezpieczeństwach zawierania znajomości w internecie:o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, masz rację! Zwłaszcza, że on w nocy sam tu (obok drukarki i kompa) urzęduje. Hm ...

      A może on mi w zamian za to da małą lekcyjkę o dawnym przygotowywaniu farb przez malarzy? Jak myślisz, zna się na rzeczy? Bo szukam tego, już nawet film "Dziewczyna z perłą" odszukałam, ale Ciaptak może by szybciej i ciekawiej rzecz wyłożył?
      Och, nawet jak on się na tym zna, to ja tych jego mlasków i ciamkań jeszcze nie rozgryzłam...
      Ech..

      Usuń
    2. Co tam liznął kurzu z książek o technologii malarstwa to wie.
      Takie oto ciekawostki:
      pigmenty pozyskiwano z pyłku roślin- żółć szafranową,
      z korzeni, kłączy, łodyg, suszonych liści i kwiatostanów, z drewna, nasion, łusek tych nasion, owoców, pestek, z kory, ze zmielonych owadów
      np. pajączków, które raz w roku tylko w czerwcu się roją- powstawała arcy droga zarezerwowana dla monarchów czerwień,
      z tlenków metali i rud zawartych w glebie- - umbra-od nazwy regionu Włoch skąd ją pozyskiwano,
      wydzielina stwora morskiego- sepia
      tłuczono kamienie półszlachetne, minerały,- lapis lazuli, kobalt, turkus,
      wykorzystywano substancje powstałe w wyniku spalania- czerń kostna. Znakomita większość pigmentów miała formę mniej lub lepiej zmielonego proszku- czeladnicy mistrza ubijali je na pył w moździerzach marmurowych , kamiennych miskach i mieszali ze spoiwem- bardzo często było to jajko z paroma kroplami trucizny, później nastała era oleju.
      Arcyważne były odczynniki którymi macerowano te wszystkie kłącza i cuda wianki np, mocznik. Francuzki sprzedawały mocz transportowany potem w zalakowanych kadziach na mułach i osłach przez góry do Włoch. Późno producenci barwników wpadli na to, że KAŻDE pardon siuśki po upływie 2 miesięcy bez dostępu światła i powietrza będą równie skuteczne. Również do robienia blond bóstw z Włoszek. Tleniły się bohatersko w te właśnie sposób. Mocz do dzisiaj stosowany jest jako niezawodny eko sposób na uzyskanie pięknej srebrzysto zielonej patyny- w normalnych warunkach powstaje ona w kilka lat, ale jeśli rzeźbę obsiusia się i zakopie w ziemi można tę piękną patynę uzyskać w parę tygodni.

      Dziś znakomitą większość farb robi się z pigmentów syntetycznych pozyskiwanych chemicznie.

      Ale np. konserwatorzy malarstwa czy zabytkowych tkanin, uzupełniający ubytki, dalej bawią się w tę czarowną i żmudną alchemię.

      Jest taka arcy ciekawa 600 stronicowa cegła Marii Rzepińskiej "Historia koloru" O kodach, symbolice koloru w malarstwie europejskim.

      Usuń
    3. No i jest reklama ;-) Lecę do biblioteki (wirtualna rezerwacja)! :-)
      A jutro poczytam córce, co naklikałaś. Wielkie, wielkie dzięki! :-)

      Usuń
    4. Elu, wielkie dzięki jeszcze raz.
      Skorzystałyśmy obie z córką i puszczam dalej w świat :-)

      http://bajdocja.blogspot.com/2014/05/w-pracowni-vermeera-czyli-jak-robiono.html

      :-)

      Usuń
  3. O jeżu ja się dzisiaj cały dzień taplałam w technikach dawnych. Politura szelakowa cudo nad cuda, tylko i odmyć się nie daje i wyglądam jak z obrazków powyżej. Dobrze, że nie zaproszono mnie na jakieś obiad czwartkowy...
    Menażeria bardzo mi leży, a z ostatnią panią mamy wspólny image:)

    OdpowiedzUsuń
  4. A co Pani tą politurujesz? Oprócz własnego organizmu?

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie kimasz jeszcze? Należałoby postawić pytanie czego nie polituruję :)
    Aktualnie odfajkowałam 200 letnie pianino - uf. A mówię, że politura to cudo, bo i werniksy z tego w obrazach, jak pigmentów dodasz, to i laserunki hę! To dziadostwo jest naturalne, coś jak żywica i wiesz jak drzewko miało zdartą korę politurą zamalowałam i się zagoiło :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Anitamm-Wychowałam się w domu pełnym starych politurowanych mebli i bardzo je lubię- dobra politura wydobywa urodę drewna, nadaje czarownej głębi.Nad łóżkiem miałam reprodukcję "Helenki z wazonem" Wyspiańskiego i absolutnie się utożsamiałam z modelką:o) Nie mogłam się napatrzeć na to, jak pięknie dłoń odbija się politurze stołu.
    Flaubert to Pani Bovary , a Helenka to ja!

    O własnie Bubo- wystarczy cioteczkę Wikipedię zapytać o SZELAK, albo LAPIS LAZULI ,żeby dowiedzieć się o pozyskiwaniu konkretnego pigmentu.Bardzo ciekawe i ilustrowane zdjęciami opisy.
    Ściągę ogólną wg, której możecie dalej rzecz rozkminiać znajdziesz TU
    Tam też na dole strony z tytuł, autor i wydawca książki "Mała technologia malarstwa", których to danych za nic nie mogłam sobie wczoraj przypomnieć.

    OdpowiedzUsuń
  7. Naćsław! Z kanapy spadłam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uważajcie dziewczyny- ogun sobie można przy spadaniu stłuc.

    OdpowiedzUsuń