wtorek, 5 listopada 2013

Madej


Zbój Madej jaki jest każden widzi.
 Ale nie każden wie, że z siekiereczki, którą to Madej zaciukał  Mateczkę i Ojczulka , wyrosnąć może jabłoń. Owocująca. Rajskie wprost jabłuszka rodząca.

Nie było by to możliwe bez  nieskończonej Bożej Dobroci i bez Boguchwała -to ten gostek w surducie, którego Opatrzność Boża ma na swym wszechwidzącym Oku.
Talenta krasomówcze Boguchwała sprawiają  PRZE-ŁOM w życiu Madeja. Postanawia obrać ścieżkę cnoty i szczerej skruchy.



Obecność Złego w baśni reprezentują te drapieżne drzewska. 

Pojawiają się już w pierwszej scenie, kiedy to Pan Szlachcic -ojczulek Boguchwała wraca z wojenki z Turkiem. Przytroczony do wozu księżyc jest aluzyjką z gatunku niezmiernie subtelnych :o) 


Pamiętajcie  Drodzy Blogoczytacze: 



                             
Kto dostanie "Cudowną studzienkę" okaże się we wtorek 5.11 o dwunastej. 
W samo południe.
*****
*

12 komentarzy:

  1. ojojoj....zamęczymy tego bloga oglądaniem,podglądaniem...zanim łapkami małymi, dużymi podotykamy...dawno,oj dawno czekanie na zakup książki nie było tak ekscytujące...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To lekutka paranoja, bo kibicuję WSZYSTKIM , którzy biorą udział w losowaniu. Dostaję od wydawcy 10 egzemplarzy autorskich, więc uwolnić na blogu mogę najwyżej jedną książkę. I tak coś czuję, ze będę kupować Studzienkę na prezenty , bo nie dla wszystkich Przyjaciół wystarczy.

      Usuń
    2. paranoja,pewnie że tak,i to nie lekutka...utopione jesteśmy w studzience na amen choć na żywe oczy nie widziałyśmy jeszcze...jelenia rogi na ten przykład do podorzesznego ogródka kwiatowego porównane przez 4latkę(podorzeszny,bo pod leszczyną rabatka się zagnieździła)-fakt,marcinki w fioletach,wrzos,lekutko fioletowe chryzantemy tam dominują...ulubiona jak dotąd ilustracja,najulubieńsza sprostowało dziecko,ulubione pozostałe.a że dziecko na alfabecie , pypciu ,trzech świnkach...chowane to żądne ciągu dalszego ilustracji najulubieńszych,okupujemy więc bloga dzień po dniu w oczekiwaniu na listonosza z paczuszką...a habazie kwitną wciąż pięknie...i różowe coś a do marcinków podobne...a protest mam wewnątrz-organiczny przeciw zrywaniu kwiatów bo to koniec im prędki wróży...no ale mam tę rabatkę tuż za oknem i przy posiłkach za bukiet służy i przyzlewowe prace kuchenne umila...oj się rozpisałam tu...to pooglądamy chwilkę przed snem...

      Usuń
    3. A leleń właściwie biegł, biegł, ale do książki nie dobiegł.
      Więc tylko tu, na blogu zobaczyć go można.

      Usuń
  2. zawżdy. i tego się trzymam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jednakowoż drapieżne drzewska zdradzają jakby odrobinę dobrej woli :DDDD Takie słowiańskie jin-jang :DDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak- to graficzna zapowiedź finału
      DOBRO ZAWŻDY OD ZŁA SILNIEJSZE :O)
      Pani to ma oko- jak plastyczka jakaś czy coś...

      Usuń
  4. Godzina jaka jest, każdy widzi. Sześciolatek przyszedł po kubek wody, zawiesił wzrok na Madeju - O! fajne prace dzieci zrobiły!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak mawiała Ania Shirley- odrzucę gorycz, wypiję tylko słodycz tych słów ;O)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie chciałam wdawać zbyt głęboko w dyskusję na temat "dlaczego uważa, że dzieci":) Ale wrócę do tematu:)

    OdpowiedzUsuń
  7. A! Widzę, że nie każdy widzi dlaczego nie chciałam się wdawać w dyskusję - dziecko miało już dawno spać.

    OdpowiedzUsuń