środa, 25 czerwca 2014

ziluno- ziluno




Na dnie maminej szafy znalazłam kawałek materiału, z którego kiedyś, kieeeedyś dawno temu, za górami za lasami, miała kuchenny fartuszek ukochana Babcia Bronia. Zupełnie o tym fakcie  zapomniałam, ale ten kawałek płótna i nadrukowane na nim wzory rozsupłały me synapsy, ożywiły podwiędłe neurony i BĘC! z dna szafy zaprowadziły mnie na samo dno mojej pamięci.

Hołubiłam szmatkę, przekładałam z dołu szafy do wora, z wora do pudełka, z pudełka do przezroczystego kontenera z materiałami, leżała, leżała i wreszcie -jadąc kilka dni temu pociągiem, taplałam się oczyma w tej szalonej, czerwcowej zieleni. Nie wiem jak Wy- ale ja tę wczesnoletnią, niemal świecącą zieleń
U W I E L B I A M W maju i czerwcu czuję jakby mnie ktoś systematycznie  napełniał gazem rozweselającym. Wiedziałam, że jeśli zaraz, natychmiast nie zrobię czegoś BARDZO, BARDZO ZIELONEGO po prostu eksploduję.



Zaanektowałam więc kawałek babcinego fartuszkowego ogródka - nie było innej rady!


Nie obyło się bez- a jakże! pasiastej koszuliny...


I tak- powoli, powoli...




 ..nitka za nitką...


...ścieg za ściegiem..



                                                      
                                                  ..rosła sobie trawa..



...kwitły kwiaty...





...a na środku tej falującej, jarzącej,  zieloności siedział mały, czarny kot. Z czegoś to bardzo zadowolony.

O taki:
P. S Właśnie doszłam do wniosku,że takie grube wąsy z podwójnych nitek niedobre, oj nie dobre są. Tnę bez litości. Za to z lupą, bo szmateczka mała



***
W Muzeum Oskara Kolberga wisi tablica z nazwami kolorów. Zielony to ZILUNO, a taki wściekle intensywny kolor nazywa się po prostu 
ZILUNO-ZILUNO.

21 komentarzy:

  1. och, jakze chciałabym z czarnym kotkiem w zielonosci brodzic (i nurzac sie w zielonosc niczym woz oczywiscie tez:)!

    OdpowiedzUsuń
  2. No patrz, a ja tęsknię za słońcem. Dochodziły przedziwne wieści z dalekiej północy w sensie z Warszawy , że zimno, leje i wieje, no i dowiało do nas ten niż dzisiaj.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie siedział! On pływa! Pływa w tej zieloności! Ach, ach :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie - pływa, nurkuje, nurza się i zapada w ziluńskie odmęty... Też chcę..!

      Usuń
    2. PodtYtuł mógłby brzmieć TĘSKNOTA ZA WAKACJAMI.

      Usuń
    3. I macie rację, to ilustracja słów Wieszcza
      "kot nurza się w zieloność i jak łódka brodzi..."

      Usuń
    4. Ha! Widzisz, jaka jesteś sugestywna?! :D

      Usuń
    5. Tak, ja też chcę tak! :-)

      Usuń
  4. Na ptaszka poluje - moim zdaniem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo być może, że ten sielski zielony obrazek, to ostatnie co zobaczył biedny ptaszek..

      *****
      RODACY!POMÓŻCIE!
      Od rana telepie mi w głowie tekst ( bodajże Stachury)
      " i tylko my zanurzeni w oceanie pogody, i tylko my zanurzeni w zieleni po głowy...".
      Pytam grzecznie Wujka Googla , ale on Obuz jeden odsyła mnie do stron o okrętach podwodnych :o)

      Usuń
    2. Radio Erewań w osobie Agnieszki D. odpowiada
      Nie Stachura,ale blisko bo Stare Dobre Mażeństwo :-)
      Nie mogę się zalogować na Googlu i odpowiedzieć Ci na blogu, ale piosenka, której szukasz, to "Ballada majowa". Pamiętasz może z "Dziecka piątku" jak jechali do Pobiedzisk i >>TO śpiewali ?

      Usuń
    3. Ha! Przeszukiwałam kieszenie SDM! Też mi się wydawało, że to oni! Brawo! Jak pięknie! :)

      Usuń
  5. O kurczę - Ela - jak mi się uda , to przeryję mój, z martwych powstały, dysk i coś znajdę - specjalnie dla Ciebie. No chyba, że zdechło w czasie zdechnięcia dysku........

    OdpowiedzUsuń
  6. Mamuniu! Po takiej dawce misternej ręcznej roboty, to nawet ja (mimo że ręki nie przyłożyłam) czuję się zrelaksowana ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak to jest bardzo kontemplacyjne zajęcie, czasem jak jestem przepracowana, to sobie taką szmateczkę sieknę w ramach relaksu i nagrody za dobre sprawowowanie.

      Usuń
  7. Czuję tę miękkość trawy, w którą zapada się po szyję, soczystą, mokrą i zimną. U góry może bardziej szeleszczącą i ciepłą. Wplecione kwiaty z fartuszka babci i zapach dzieciństwa.
    A w brzęczącym sercu malachitowej łąki - kot! JEJKU, MÓJ KOT!!!!!!!!!!!!!!!!! Jakbym widziała moją Limę! Siedzi często pod krzakami piwonii i pływa w głębinach naziemnych zieloności :)

    https://www.youtube.com/watch?v=pgWkjbbgKTY

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakiś powidok Panny Limy musiałam zobaczyć na trasie Kraków -Radom City :o)

    OdpowiedzUsuń
  9. Znów tu przybyłam, wiedząc co zastanę :-)
    Ach, ja ja tęsknię za wiosną!

    OdpowiedzUsuń