Wydawca: Storyteller Verlag
Uwaga, uwaga- teraz "ktoś przy dziecku będzie mówił po niemiecku".
Wielooka gadzina zalęgła się bowiem w księgarniach naszych zachodnich sąsiadów. Historię o Smoku Wawelskim opowiedziała na nowo Joanna Manc.
Wydawcą polskiego wydania była Agora, książka należała do cyklu kolekcja dziecka , a historię o smoku opowiadał polskim dzieciom Grzegorz Kasdepke. Czytał Wojciech Mann.
Pod Krakowem mieszkał smok:
Wielu rycerzy próbowało go pokonać . Nie pomogła nawet broń biologiczna w postaci wizerunku słodkiej Wandeczki.
Duży format niemieckiej książki bardzo posłużył ilustracjom, dlatego z kwikiem szczęścia daję jedną taką wielgachną.
Smokowi nie wystarczały te konserwy, trzebił więc okoliczne stada.
Król i dworzanie, szukali pomysłu jak pozbyć się bestyi, wreszcie pojawił się BOHATER .
Jakiś wandal na smoczej jamie napisał: SMOK NIE JEST PRZESADNIE MĄDRY.
Wyrył też obuz jeden EW + MŁ (dziwnym trafem inicjały Pana Sierotki) =WM
Gadzina połknęła podsuniętą chytrze przez szewczyka owczą skórkę nafaszerowaną siarką
no a potem wiadomo- smok pił, pił wodę z Wisły, pękł i w formie smogu po dziś dzień unosi się nad miastem.
A! I jest też wersja włoska wydana przez Instytut Polski w Rzymie.
Der Drache brzmi germańsko i groźnie, zaiste. A zmultiplikowane (!) smocze oczęta sa okropne i straszliwe. Myślał, że se zjada takiego owczego czipsa na ostro, a tu TRRRRACH!!!
OdpowiedzUsuńTo jedna z ulubionych książek moich chłopaków (wersja polska). Już zniszczona, ale wracamy do niej regularnie. Przyznam, że moje maluchy znają całe fragmenty na pamięć i "czytają" razem ze mną ;) I oglądają, oglądają... Ciekawa seria, chociaż w naszym przypadku płyty się nie sprawdzają - tylko książki. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńToll! Die Augen sieht wie kleine Draechen aus!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję ,że nie było by żadnym dziecku ;-)
Moja córka długo nie lubiła tej książki. Smok za straszny? Na pewno smok miał w dalszej rodzinie pająka (ta liczba oczu...) ;-)
OdpowiedzUsuńStarałam się , żeby Smok był chociaż trochę straszny nie tylko śmieszny, żeby dziecki za bardzo go nie żałowały kiedy się rozpęknie w finale.
UsuńHihi. Mój najmłodszy ludek zobaczył smoka i rzekł: ojej, ale CUTE!!! I ma tyle dużo oczów.
UsuńPiękne ilustracje. A te uczy...
OdpowiedzUsuńUwielbiam niemiecki. A kiedyś go tak nie cierpiałam.
Pozdrawiam!
Iza
Oczy- rozpływam sie jak patrze mu w te oczy...(moze to taki smoczy trik? oczarowac ofiare oczetami i potem schrupac...?).
OdpowiedzUsuńJakie okulary miałby smok krotkowidz? albo smok urlopowicz nad ciepłym morzem?
Nie wiedziałam, że jest włoski, dzięki za trop. Będzie jak znalazł dla znajomych małych Włochów :-)
OdpowiedzUsuńO, tego gościa fioletowego uwielbiam. Chociaż nie wiedziałem, że włąda tyloma językami. I dobrze, smok naszym eksportowym hitem. Smok na ambasadora!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSmok można powiedzieć liznął parę języków bardzo obcych, Był taki szkic , gdzie wzorem jaszczurek ( kameleonów?) oblizuje sobie oczy, ale wychodził gad zbyt obscenicznie.
OdpowiedzUsuńSmok niemiecki miał pojechać do Wiednia, ale G. coraz bardziej chłonie ten język i może będzie chciał czytać?!
OdpowiedzUsuńA czy bedzie moze wersja francuska? Maz basniarz opowiada legende wszem i wobec, ale taka ksiazka z pieknymi ilustracjami bylaby wspaniala na podarunki i do opowiadania o polskiej kulturze :)
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała, ale na razie o francuskiej wersji nawet ptacy nie ćwierkają,
UsuńDonoszę, że wczoraj Łakomy Smok został wręczony pewnej damie z Wiednia, która zaczyna mieć konszachty z Krakowem i podczas grudniowego tam pobytu nie zdążyła odwiedzić smoczej jamy nad czym ubolewała. W związku z tym książka wywołała u niej tzw. wielkieoczy a dzisiaj takie same powinni mieć jej trzej austriaccy synowie, który już dawno zostali zarażeni entuzjazmem dla polskich książek dla dzieci. Ich matka zresztą dużą część ostatniego pobytu w Krakowie spędziła w "takiej fajnej kawiarni z księgarnią na drodze między Rynkiem a Wawelem".
OdpowiedzUsuńAni chybi dama była w Bonie na Kanoniczej. Opodal na Grodzkiej jest wielki sklep z tanimi książkami. W stosach upiornych słitaśnych tęczowych bajeczek sypanych hojnie brokatem można znaleźć rarytasy. W każdym razie, razem ze Smokiem - zapraszamy do Krakowa!
UsuńDama była w Bonie. My zawsze grasujemy w Centrum Taniej Książki i rarytasy wynosimy siatami. Obok sklep z metalowymi koszulkami;) Ten obszar Krakowa znamy świetnie;) Moi synowie ostatnio się pokłócili, czy najpierw na Wawel czy "do księgarni na Grodzkiej".
OdpowiedzUsuńTak, to też mój szlak pielgrzymkowy...
OdpowiedzUsuńAż mi głupio pisać to słuchając jednocześnie audycji o ustawie o książce, w której jednak piętnuję się takich żerujących na taniznach.
Usuń